Wakacje przesypały się przez palce czasu. Dzień mijał za dniem. Lato zaczęło szykować się na długą podróż. Za to rok szkolny zbliżał się nie ubłagalnie.
1 września. Idę King Cross pchając wózek z kufrem i Crucio, który wiercił się niespokojnie w klatce. Mama szła obok mnie ubrana w granatową suknię. Dziś widzimy się po raz ostatni na kilka miesięcy. Zbliżamy się do ściany pomiędzy peronem 9 a 10. Teraz była tam tabliczka: ,,Platform 9 3/4" a obok była makietka wózka, który niby ma przejeżdżać na peron.
Mugole.
Oczywiście, mugole nie wiedzą o istnieniu Hogwartu. To dla nich tylko wytwór wyobraźni pewnej pisarki. Tak, pewna mugolka, której dziecko dostało się do Hogwartu kilkanaście lat temu, opisała dziejące się w tedy wydarzenie w 7 książkach. Oczywiście mugole nie pomyśleli, ze to może być prawda, lecz seria stała się bardzo, bardzo popularna. A zatytułowana była ,,Harry Potter". Dla własnej satysfakcji niektórzy mugole - wierni fani serii- wierzą w istnienie Hogwartu i wciąż mają nadzieję,że dostaną list. Niektórzy mają te szczęście, że dostają.
Nie wiem czy to dobre.
Przy przejściu na peron stoi mugolski strażnik, aby jakiś głupi mugol nie wbiegł na nią mając nadzieję, że przejdzie przez nią. To nam- prawdziwym czarodziejom- utrudnia zadanie, przez co musimy wymyślać sposób a odwrócenie uwagi strażnika.
Gdy podchodzimy do niego, on spogląda na mój wózek, potem na mnie, a potem mamra pod nosem:
-Kolejny głupi bachor wierzy w te bajeczki.
Matka też to słyszała. Spogląda gniewnie na mugola, potem na mnie i daje mi znak. Unoszę głowę do góry.
Spójrz na mnie durny mugolu.
Niewidzialna siła boleśnie unosi jego głowę do góry. Strażnik zaniepokojony patrzy na mnie. Ociera ręką szyję.
-W czym mogę panią pomóc?-pyta uprzejmie.
Matka stoi wyprostowana i patrzy na faceta z pogardą.
-Mógłby pan się stąd ruszyć- warczy.
Wynocha.
Strażnika przechodzą dreszcze.
-T-t-tak- jąka się.- M-muszę panie przeprosić. Muszę coś sprawdzić- i idzie jak najszybciej i najdalej stąd.
Matka uśmiecha się do mnie.
-Dobra robota- mówi. Spogląda na ścianę.-Idź pierwsza. Boisz się?
-Nie- ruszam.
A może jednak się boisz? Nie. To będzie łatwe.
Pcham odważniej wózek i wjeżdżam wprost na ścianę.
Znajduję się na peronie pełnym ludzi: uczniów i ich rodziców. Koła wózków toczą się po kamiennych płytkach. Panuje tu kakofonia rechotu żab, miauczenia kotów, skrzeczenia sów, śmiechów i rozmów. Pociąg stoi czekając na podróżników, a z jego komina kłębi się biała para. Uczniowie wchodzą i wychodzą z wagonów.
Po chwili matka staje obok mnie. Omiata wzrokiem peron. Zerka na zegar. 10:57
-Chodźmy, bo się spóźnisz.
Ruszamy w stronę ostatniego wagonu. Z łatwością z wymuszonym użyciem mocy przechodzę przez tłum. Przystaje przy wejściu i odwracam się.
-Już myślałam, że się nie pożegnasz - mówi mama.
Podchodzę do niej. Przytula mnie do siebie.
To nie jest normalne.
Kuca przede mną i patrzy mi w oczy.
-Będziesz tam uważać, tak? Pamiętaj, żadnych niebezpiecznych przygód. Ignoruj idiotów. I dbaj o siebie i tylko o siebie.
Nie wiem co powiedzieć. Właśnie wyruszam jako szpieg do Hogwartu, a ona mi mówi, że mam dbać wyłącznie o siebie. Wstaje i przyciska mnie mocno do piersi.
I coś się z mną dzieje.
Coś co miałam głęboko ukryte, próbuje się wydostać z krat, które dla niego zrobiłam. Na wierzch wypływa wszystko co było dla mnie szczęśliwe. Wdycham zapach matki. Pachnie kwiatem róż i cynamonem. W nagłym przypływie emocji mówię:
-Będę za tobą tęsknić.
Koniec!
Zamykam małego stwora w kratach dwa razy mocniejszych niż przedtem. Nie mogę pozwolić sobie na czułości. Stop! To jest n i e n o r m a l n e.
-Ja za tobą też-szepcze.- Bardzo Cię kocham, skarbie.
Co się dzieje?!
Kamienieję. Matka nigdy mi takich rzeczy nie mówiła. Sądzę, że nawet jak się urodziłam nie zrobiło to na niej ważenia. To co teraz robi, przeczy wszelkim prawom. To absurdalne i niedopuszczalne.
A jednak.
Pociąg trąbi dwa razy. Matka odsuwa mnie od siebie.
-Idź. I daj z siebie wszystko.
Ściska ostatni raz moją dłoń i ją puszcza. Ruszam do wejścia. Wszyscy już są wagonach. Ciągnę ciężki kufer i klatkę z Cruciem. Stąpam na pierwszy stopień schodków.
-Clove!
Spoglądam na nią przez ramię. Ludzie już machają swoim pociechom. Drzwi się zatrzaskują. Muszę się spieszyć. Matka ma zaciśnięte pięści.
-Idź za głosem serca-jej twarz jest błagalna.
Ale czy ja mam serce?
CZYTASZ
Clove ~ Wnuczka Voldemorta
FanficTo ja. Ta, która sprawi Ci ból. Ta, która odbierze ci wszystko. Ta, która cię zabije i nietylko Ciebie. A to wszystko przez moje DNA. Przez to że jestem wnuczką największego czarnoksiężnika wszech czasów. Ale czy mogę winić Voldemorta, że ten świat...