XXV

481 47 16
                                    

"Teraz cień gasnący w blasku świec"
forestwhispersblog.blogspot.com/

Nadeszły zmiany.

Biały puch gdzieś zniknął, ustępując miejsce zieleni. Rzucono w kąt szaliki pachnące kremowym piwem. Teraz uczniowie kroczą nie kamiennymi korytarzami, a zielonymi polanami. Zima zmieniła się w wiosnę. 

To logiczne, a jednak o tym myślę, gapiąc się bezmyślnie na wyłaniających się z zamku uczniów. Rozpoznaję sylwetki osób znajomych, z którymi nigdy nie będę wymieniać uśmiechów. Widzę Dantego, który mierzył mnie badawczym wzrokiem. Jakby cokolwiek mógł wywnioskować mimo swojego niskiego poziomu intelektu. Prychnęłabym, ale szkoda energii.

Dostrzegam, że Dashan właśnie wyszedł z zamku. Marszczę brwi na widok przyklejonej do niego dziewczyny, śmiejącej się zapewne z jakiegoś słabego żartu. Idzie obok niej, ale ignoruje ją, wpatrując się w tłum. W tedy spotykamy się spojrzeniami, a w jego oczach widzę błysk. Szepcze dziewczynie coś na ucho i odchodzi, kierując się w moją stronę. Chciałabym wstać, aby z nim nie rozmawiać , ale nie mam siły. Brak jej od jakiś kliku dni, tygodni.   

-Zgubiłaś się jadąc do Hogwartu?- woła, jednak gdy się zbliża jego brwi coraz bardziej się marszczą.- Clove?

Siada obok i wpatruje się uważnie w moją twarz, ręce.

-Nie jestem trupem, żebyś się tak we mnie gapił, idioto- syczę.

-Tak wyglądasz- odpowiada, odchylając się do tyłu. 

Ucisza się, nadal starannie mnie badając spojrzeniem. W końcu wstaje, gdy uczniowie już wchodzą do klas i wyciąga do mnie rękę, którą chwytam niepewnie. Czuję, że przez moje ciało przechodzi wstrząs i muszę oprzeć się o drzewo rosnące za mną. Dashan podtrzymuje mnie, otwierając szeroko oczy.

-Twoja skóra...

Przenoszę wzrok na moje szare ręce, poznaczone czarnymi smugami, które już bledną. Zaciskam pięść i podnoszę wzrok na chłopaka.

-Już jesteśmy spóźnieni. Lepiej będzie jak tu zostaniemy.

******

Wychodzę z eliksirów, wpadając wprost na Goyle'a. Próbuje go wyminąć, jednak on zastawia mi drogę. 

-Schudnij, bo blokujesz cały korytarz- stwierdzam, patrząc mu w oczy. Robię krok w bok, a on chwyta mnie za rękę, zatrzymując.

-Jesteś już kilka dni w szkole, a nadal nas nie zaszczyciłaś na treningu- warczy.

-Och, to są jakieś treningi? O, ja głupia. Tak mi p r z y k r o.- Mówię, na co wzmacnia uścisk na moim nadgarstku. 

Opanuj się. Wdech, wydech.

-Nie obchodzi mnie, czemu nie było cie w szkole przez ten czas. Masz być na treningu, bo wylecisz- grozi, jednak puszcza moją rękę.

-To nie ja muszę naprawiać swoje błędy i wady. A jak wylecę, to mówi się trudno- kwituję wesoło i obracam się na pięcie.

-Zapewne nie pójdziesz.

Unoszę brew, posyłając Dashanowi litujące spojrzenie, na co wzrusza ramionami. Siedzimy w bibliotece, gdzie jak mam nadzieję nie znajdzie mnie ani Goyle, ani Vnake. Nie chce mi się słuchać ich narzekań, problemów. Już nawet wole siedzieć z Dashanem w pustej bibliotece. A to już dużo znaczy.

-Nie czuję się gotowana na tak dużo dawkę głupoty co jest w tej drużynie- wzdycham. Opieram głowę na ręce i patrzę na niego z ukosa.-A ty dlaczego nie stratowałeś do drużyny?

Odchyla się do tyłu, przeczesując włosy. Nagle uśmiecha się tajemniczo.

-To tajemnica, ale ją ci wyjawię- zniża głos do szeptu.-Otóż w drużynie nie b y ł o ładnych dziewczyn.

-Och. Widzisz, podobnie jest w tej bibliotece z chłopakami- uśmiecham się szeroko, a on pochyla się do mnie i szczypie w policzek.

-Nie podrywaj mnie, bobasie!- piszczy.

Korytarze zapełniają się uczniami, wychodzącymi z klas, gdy korytarzami Hogwartu rozbrzmiewa donośny, męski głos.

-Witajcie. 

Tak znany głos.

-Następna lekcja jest odwołana, co na pewno ucieszy piąte klasy, gdyż mają eliksiry.

Tak podziwiany.

-Chciałbym wam przedstawić zmiany, jakie nastąpią w Hogwarcie. 

Tak uwielbiany.

-Udajcie się teraz do Wielkiej Sali. Wasz dyrektor, Harry Potter.

Kolejna zmiana.

Ludzie zaczynają zmierzać do wskazanej sali, jednak ja przepycham się między nimi, brnąc w przeciwnym  kierunku. Jak najdalej. Tak będzie lepiej.

Potter objął władze nad szkołą po przerwie świątecznej, o czym był informowany na bieżąco mój ojciec. Mimo to, nie wysłał mnie do Hogwartu. Postanowił mnie trochę przetrzymać w domu.

Uwięzić.

Słysze jak drzwi Sali zostają zamknięte. Wzdycham, gdy chce skręcić do lochów, skąd wyłania się nagle Vnake.

-Panno Tenebris, chodzisz to tej szkoły ponad pół roku, a nadal nie wiesz, gdzie jest Wielka Sala?- pyta sarkastycznie.- To ja pannę odprowadzę, a przy okazji sobie porozmawiamy.

Wzdycham ponownie, ale daję się poprowadzić profesorowi. Mam nie zbudzać podejrzeń, ale chyba właśnie to zrobiłam.

-Słyszałem, że opuszcza panna treningi, lecz zapewne to tylko jakaś głupia plotka, nieprawdaż?- kontynuuje tym samym tonem.

-Nie czuję się najlepiej- opowiadam z przekonaniem.

-To przykre. Jednak słyszałem też, że treningi świetnie pomagają przy takich dolegliwościach, musi panna Tenebris spróbować- radzi, nadal z ironią.

Dochodzimy do drzwi Sali, z której dobiega donośny głos Potter'a. Vnake patrzy na mnie twardo i wskazuje na drzwi.

-Dyrektor zaprasza.

Spoglądam na niego z zażenowaniem i otwieram drzwi.

-...sądzę, że to pomoże nam wszystkim i uchroni przed wybuchem kolejnej wojny czarodziei- opowiada dyrektor, nie zwracając na mnie uwagi.-Nauka Expecto Patronus już w drugiej klasie, może i będzie trudna, ale dzięki temu poznacie nie tylko nowe zaklęcie, ale również siebie. Spójrzcie!- mówi, unosząc różdżkę, gdy wchodzę do Sali.

Z różdżki wydobywa się niebieski strumień, który formuje się w dużego jelenia. Wszyscy pochylają się, aby przyjrzeć się bliżej.

-Niektórzy z was już mają swojego Patronusa- raduje się Potter, przemierzając wzdłuż stopni.- Ale może...

Przerywa mu uniesiona ręka jednego z pierwszoklasistów. Dyrektor zachęca go skinieniem głowy, aby mówił.

-Czy ten jeleń powinien tak przebierać nogami?- pyta piskliwym głosem.

Potter kieruje wzrok na Patronusa, który nagle blednie. Spotykam się z jego oczami, gdy rusza do ataku. Nie zdążam nic zrobić, gdy zwierzę rzuca się na mnie.

Słyszę krzyki. Uczniów, Potter'a. A potem widzę biel, gdy jeleń zanurza się w moim ciele. 

Clove ~ Wnuczka VoldemortaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz