Kroczysz sobie korytarzami Hogwartu. Nic wielkiego. Oprócz tego, że teraz powinnaś siedzieć w Wielkiej Sali, słuchając bzdet Pottera. Ale nie słuchasz. Idziesz sobie dalej, przekonana, że wszyscy profesorowie też tam siedzą. A tu: bum! Nie. Otwierają się drzwi jednej z sal i wychodzi Longbotttom. Zauważa cię. Podchodzi.
-Czemu nie jesteś w Sali?
-No... bo jestem tu?- odpowiadasz mu jakby był głupi.
-A dlaczego jesteś tutaj?- nauczyciel zachowuje spokój.
-Bo tu przyszłam?
-Clove, przestań głupio odpowiadać.
-Jakie pytania, takie odpowiedzi.
Takie stwierdzenie nie wyjdzie ci na dobre.
-Tenebris, odejmuję 20 punktów Slytherniowi i...
Ponownie otwierają się drzwi. Wychodzi twój opiekun.
-Co tu się dzieje?-pyta wiecznie ostrym głosem.
-Otóż, Vnake, twoja Ślizgonka postanowiła wybrać się na spacer, podczas gdy wszyscy inni uczniowie siedzą w Wielkiej Sali- tłumaczy pyszałkowato.- W dodatku, nie było słychać w odpowiedziach na moje pytania szacunku.
-To albo ty masz słaby słuch, albo ona była bezczelna- żartuje poważnym tonem Vnake.
Longbottomowi nie jest do żartów.
-Ukaż ją, albo ja ją ukażę.
Vnake wzdycha i spogląda na ciebie.
-Ma racje.
Nic nie odpowiadasz, bo cie to nie obchodzi. Czekasz aż coś powie.
-Masz dwa tygodnie pomocy. Na pewno się zaprzyjaźnisz z innymi.
Dociera do ciebie.
-Dwa tygodnie?! Ale profesorze...
-Tenebris, nazbierało ci się. Niestety, to nie raj tylko szkoła. Latałaś na miotle mimo zakazu, nie byłaś na treningu- rzuca mi szorstkie spojrzenie.
-Byłaś bezczelna- dodaje Longbottom.
Vnake spogląda na niego z pogardą.
-Także- syczy przez zęby, przeciągając głoski.- Od czwartku przychodzisz do mnie po ostatniej lekcji.
Oddychasz z ulgą, że będziesz na meczu. Lecz życie to nie pokój życzeń, ktoś musi ci je zniszczyć.
-Od jutra.
Przenosisz wzrok wraz z opiekunem na stojącego obok idiote.
-To ja jestem opiekunem jej domu, powiedziałem kiedy ma kare- mówi ostrym jak brzytwa głosem Vnake.
-Ale nie tylko opiekun może dawać kare. Jeśli ty nie dasz jej kary od zaraz, ja na te dni jej dam.
Choć opiekun się wkurza, zaciska usta, wie, że nic z tego.
-Tenebris, kare masz od jutra- mówi.
-Ale mam mecz...
-Wiem.
-Przegramy...
Zaciska pięści.
-Wiem.
Tak oto skazujesz swoją drużynę na klęskę.
Siedzę na polanie, rozmyślając o tym. Dlaczego nie mogłam schować dumy?! W ogóle czym się teraz przejmuje, przecież ten dom mnie nie obchodzi.
CZYTASZ
Clove ~ Wnuczka Voldemorta
FanfictionTo ja. Ta, która sprawi Ci ból. Ta, która odbierze ci wszystko. Ta, która cię zabije i nietylko Ciebie. A to wszystko przez moje DNA. Przez to że jestem wnuczką największego czarnoksiężnika wszech czasów. Ale czy mogę winić Voldemorta, że ten świat...