Jem płatki z mlekiem przy stole Ślizgonów. Ludzie mozolnie gromadzą się w Wielkiej Sali na śniadanie. Nakładają sobie jedzenie śmiejąc się, burcząc pod nosem lub śpiąc na siedząco. Wśród tych wszystkich, zauważam wleczącą się w moją stronę postać z cieniami pod oczami.
Dante siada naprzeciw mnie półżywy.
-Hej- mruczy.
-Dzień doberek!-drę się nie naturalnie miłym tonem.-Jak się spało?
Rzuca mi wściekłe spojrzenie.
-Weź daj spokój. Przyszedłem do swojego pokoju, położyłem się i już był ranek. A w ogóle, to zapomniałem, że wpadłem ryjem w to gówno i go nie umyłem- mówi przez zęby.
-Oj, podusia cała ufajdana?-mówię sarkastycznie.
-Tak. I chłopacy się pytali co tak śmierdzi, a jak mnie zobaczyli to się głupio pytali czy sobie maseczki robię.
-A robisz?
Prycha.
-Jakbyś mi powiedziała o tym zanim się rozdzieliliśmy...
-Ach, tak?- drwię.-Tak, biedny Malfoy'ś został obrażony...
-Odkąd to mówisz mi Malfoy?!- pyta sceptycznie.
-Bo wczoraj niby nie dowiodłeś, ze jesteś tchórzliwą fretką od Malfoy'ów?- odpowiadam chłodno.- A teraz wybacz, ale nie chcę dalej urażać twoją szanowną osobę.
Wstaje i odchodzę od stołu.
-A i tak w ogóle- dodaje przez plecy.-Myślę, że ogórek kiszony z masłem orzechowym to niezbyt dobre połączenie.
Słyszę jak wypluwa jedzenie, kiedy wychodzę z Sali.
*****
-Mimo wszystko najlepsze było, jak garnek wyrzygał tę maź na Malfoy'ów!
Jakże głupie dziewczynki z mojego pokoju relacjonują sobie dzisiejszy dzień. Głupiutkie, niewidzące niczego poza swoimi włosami i "chłopaczkami, którzy zamieszkali w ich serduszkach". Kompletnie nie rozumiem dlaczego znalazły się w Slytherinie.
Czasem się nad tym zastanawiałam. Co tacy jak one- słodkie, delikatne i miłe osoby- robią w domu ludzi z gigantycznym ego, bezczelnymi odzywkami i polem widoczności ograniczonym do czubka nosa. A może to tylko przykrywka?
Do mojego łóżka podchodzi Isis.
-Wszystko ok?- pyta cieniutkim głosikiem.
-Ta -odpowiadam.
Odwraca wzrok i obraca się do mnie plecami, chcąc odejść.
-Czekaj- zatrzymuję ją. Odwraca się nieśmiało.- Mam pytanie- dodaję.
-Tak?- podchodzi do mojego łóżka.
-Isis... Dlaczego trafiłaś do Slytherinu?- pytam.
-Uważasz, że tu zbytnio nie pasuje?-uśmiecha się lekko, przysiadając na łóżku.- Tak wybrała tiara. I wiesz, nie każdy Puchon jest mięczakiem, nie każdy Gryfon odważny.
Znów ciemno, znów cztery osoby pochrapują. Leżę wpatrując się w drzwi obok łóżka Agnes.
CZYTASZ
Clove ~ Wnuczka Voldemorta
FanfictionTo ja. Ta, która sprawi Ci ból. Ta, która odbierze ci wszystko. Ta, która cię zabije i nietylko Ciebie. A to wszystko przez moje DNA. Przez to że jestem wnuczką największego czarnoksiężnika wszech czasów. Ale czy mogę winić Voldemorta, że ten świat...