3

276 27 6
                                    

Weszłam przez rozsuwane drzwi lotniska i odrazu skierowałam się do sali odlotów . Postanowiłam wieczorem zadzwonić do rodziców i poprosić ich o zabukowanie dla mnie biletu powrotnego . Zresztą i tak będę musiała wytrzymać tu jeszcze cały jutrzejszy dzień . To będą długie 32 godziny . Zakładając , że wylot odbyłby się równo o północy .
Popchnęłam walizkę gdziekolwiek i usiadłam w jej pobliżu . Oparłam łokcie o kolana i schowałam w dłonie twarz . Cholera ! Nie , nie będę przez niego płakać . Zagryzłam wargi starając się nie uronić ani jednej łzy . Nie wyszło ...
Schyliłam się po chusteczki spoczywające gdzieś w czeluściach torebki .
- Masz - tuż przed moją twarzą ukazała się ręka z paczką pożądanych przeze mnie w tym momencie chusteczek .
- Dzięki - pociągnęłam nosem i wytarłam słoną ciecz z twarzy .
- Narzeczony ? - spytał się mężczyzna po paru minutach ciszy .
- Co ?
- To przez niego teraz płaczesz ? - wyjaśnił .
- Nie . - powiedziałam - Brat , w sumie już nim nie jest .
- Moje kondolencje - odezwał się po paru sekundach .
- On żyje . A na ten moment tego żałuje . Wiem , myślisz pewnie , że jestem suką życząc tak źle własnemu bratu , ale .... Po prostu to jest strasznie zawiłe . - załamałam się .
Potem przez pół godziny siedzieliśmy gapiąc się przed siebie .
- Przez całe życie mówił mi jak to mie kocha i , że nigdy mnie nie opuści . W dniu skończenia przez niego 18 urodzin wyjechał . Bez pożegnania , wiadomości , czegokolwiek . Ludzie mnie dręczyli z tego powodu . Wiesz mając te 13 lat przejmowałam się wszystkim co ktoś powiedział . Jednak rok po tym zdarzeniu zobaczyłam go .
- Dlaczego do niego nie podeszłaś ? Mogłaś wtedy wszystko wytłumaczyć .-przerwał mi .
- Z telewizorem ciężko się rozmawia . Prowadzono z nim wywiad . Opowiadał , że nie ma rodziny . Wychował się w domu dziecka i nawet zmienił nazwisko .
- przykro mi . Jeżeli można wiedzieć to co tu robisz i dlaczego dalej opłakujesz go . To było chyba dwano . - zmieszany podrapał się po szyi .
- Och no tak ... Rodzice powiedzieli , że wysyłają mnie na wakacje , nie widziałam gdzie ani do kogo . Jak się okazało trafiłam do niego . Wszystkie żale wykrzyczałam i wyszłam . Teraz jedynie czego chce to powrót do domu .
Na parę minut zapadła cisza . Czasem na siebie patrzyliśmy , ale nikt nie wypowiedział ani jednego słowa .
- A ty dlaczego tu siedzisz ? Znaczy w sensie , że sam .
- Wracam do domu . Jak widać po moim stroju wracam z wojska . - dopiero teraz przajrzałam się mężczyźnie .
Miał na sobie spodnie moro i taką samą kurtkę . Ciężkie , czarne buty spoczywały na jego stopach , a biała boksera wystawała zza jego wierzchniego ubrania . Twarz zdobił uśmiech , białe równe zęby okalane były przez różowawe wargi . Śliczne , małe dołeczki w policzkach dodawały mu uroku . Oczy miał nie z tej ziemi . Jasno niebieskie , nie takie zimne lecz błyszczące ze szczęścia . Nos prosty , lekko zakrzywiony na końcu . Blond kosmyki stojące z przodu i lekko oklapnięte na tyle głowy .
- Olivia Moor - wystawiłam rękę do tego pięknego mężczyzny .
- Alex White - ścisnął lekko moją rękę , tak jakby była z porcelany .

SzczęściaraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz