-Ładnie tu masz.- powiedział mój szef przechodząc przez próg mojej sypialni, którą wcześniej chciał zobaczyć. Skierowaliśmy się spowrotem do salonu gdzie nalałem Olafowi kieliszek czerwonego wina. Blondyn usiadł naprzeciwko mnie sącząc swój trunek i wpatrując się we mnie z zaciekawieniem.
-Coś nie tak?- spytałem speszony jego wzrokiem a on uśmiechnął się do mnie odkładając na stolik pusty kieliszek.
-Louis, muszę Ci powiedzieć, że jesteś czarujący. Zapewne nie jestem pierwszą osobą, która Ci to mówi, ale nie mogłem się powstrzymać. Chcę abyś wiedział jaki jesteś wyjątkowy.- powiedział oblizując usta. Wydaje mi się, że jego zamiary były sprzeczne z tym jak odebrałem jego gest. Zdecydowanie zdegustowało mnie jego zachowanie i miałem ochotę jak najszybciej wyprosić go z mieszkania, ale brakowało mi odwagi. Poza tym to mój szef.
-Olaf wydaje mi się, że takie komentarze nie są na miejscu. Nie zapominaj, że mam chłopaka, który zresztą jest twoim dobrym znajomym.- powiedziałem chcąc przemówić mu choć trochę do rozumu.
-Oh Louis. Pieprzyć Harrego.- zaśmiał się a ja zrobiłem się wściekły.- Znaczy nie dosłownie rzecz jasna.- powiedział ponownie wpadając w głośny śmiech.- Mnie to inna sprawa.
Wypowiadając ostatnie słowa wstał i przeniósł się bliżej mnie na kanapę, na której siedziałem. Poczułem się niekomfortowo i w tamtym momencie bardzo potrzebowałem towarzystwa Harrego. Blondyn miał zamiar przenieść swoją dłoń na moje kolano, ale ja odsunąłem się możliwie jak najdalej od niego grzecznie każąc mu wyjść.
-Louis, chcesz stracić robotę? Patrz jak się ustawiłeś. Mieszkanie, fani, kasa. Łączysz pracę z przyjemnością. Czego Ci więcej trzeba? Ja tylko chcę Cie lepiej poznać mój drogi.- powiedział a mi z każdym jego kolejnym słowem robiło się coraz goręcej ze złości. Nie wiedziałem co mam robić, ponieważ mogłem stracić pracę. Mogłem, prawda? Tak powiedział, "..chcesz stracić robotę?". W tym samym momencie gdy Olaf zbliżył się do mnie na tyle blisko, że mogłem zostać w takiej pozycji lub spaść na dupę na zimną podłogę, ktoś zadzwonił do drzwi.
To Harry. Tylko on ma klucze do klatki, to na pewno on.
-Muszę otworzyć.- powiedziałem i już miałem wstać kiedy Olaf mocno zacisnął swoje palce na moim nadgarstku.
-Nigdzie nie idziesz.- syknął wtulając się w mój tors a ja mogę przysiąc, miałem odruch wymiotny.
-Muszę.- powtórzyłem trochę bardziej stanowczo i o dziwo puścił mnie a ja rzuciłem się do drzwi wejściowych. Otwierając zobaczyłem burzę włosów wystających za dużym bukietem różowych róż.
-Lou, to dla Ciebie.- powiedział Harry całując mnie w policzek i podając mi kwiaty. Byłem w totalnym osłupieniu, ponieważ nie spodziewałem się takiego gestu z jego strony.
-Jesteś niesamowity.- uśmiechnąłem się wpuszczając go do środka.- Harry ratuj mnie.- szepnąłem gdy ten ściągał buty. Momentalnie zaprzestał czynności pytając co się dzieje.
-Mam pijanego Olafa w salonie. Chciał obejrzeć moje mieszkanie, więc go zaprosiłem i zaproponowałem potem lampkę wina. On jednak chyba wypił trochę więcej niż jedną lampkę i zaczął się do mnie kleić.- powiedziałem cały roztrzęsiony a Harry tylko podszedł do mnie i mnie przytulił po czym ominął i pokierował się w stronę salonu.
Perspektywa Harrego
Olaf siedział na kanapie trzymając całą butelkę wina w ręce i popijając z niej co chwilę. Kiedy mnie tylko zobaczył szeroko się uśmiechnął i przywitał machając do mnie wolną ręką.
CZYTASZ
Homeless Angel/ l.s.
FanfictionHarry Styles to 16-letni syn założyciela najlepiej prosperującej firmy urzędowej w Oslo oraz aktorki i modelki. Pewnego dnia napotyka na swojej drodze przemarzniętego i głodnego, młodego mężczyznę. Chce mu pomóc jednak nie jest świadomy, że znajomoś...