Angel pov:
- Koniec z nami. - w tej że sytuacji poczułam jak moje serce rozrywa się na dwie części : jedna chce mi wyskoczyć z piersi, zaś druga... dzieli się na miliony kawałeczków.
- Nie... Jake - udaje mi się wyszeptać pod nosem zanim na dobre się rozpłakałam.
- Ćśśś... wszystko będzie dobrze..- Will przytulił mnie do siebie i kołysał uspokajając mnie, co nie dokońca mu wchodziło...
- JAK JA MAM BYĆ DO JASNEJ CHOLERY SPOKOJNA!???- wykrzyknęłam najgłośniej jak się dało i wybuchnęłam jeszcze większym płaczem.
- Pomogę ci je wychować... pamiętaj, że zawsze będę przy tobie.
Jake pov:
- Może juz dosyć?- spytał Casper i odsunął moją szklankę.
- Oszalałeś!? Właśnie jego dziewczyna go zdradziła! Chłopie, on potrzebuje więcej
,, lemoniady" niż ci się wydaje! - Jessie wydawał się całkowicie mnie rozumieć, co było pocieszające.Oliver - jak zwykle - wypatrywał fajnych lasek, co zazwyczaj kończyło się niepowodzeniem.
- Widzicie ją? - powiedział ściszonym głosem i wskazał na parkiet, na którym dostrzegliśmy po chwili brunetkę. Była ona skąpo ubrana - w czarnej miniówce. Włosy miała długie, rozpuszczone.
- Too kto chce pierwszy? - Casper wydawał się chętny ale tego nie okazywał.
- Ja. - Chłopacy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem i zaczęli przyglądać, jak do niej idę. Usłyszałem ciche powodzenia ale nie odpowiedziałem.
- Cześć. - spojrzałem na nią palącym wzrokiem.
- Witam, mogę poznać Twoje imię?
- Jake.
- Lishia.
- Zatańczymy? - wyciągnąłem ręce do dziewczyny.
- A czemu nie! - brunetka pociągnęła mnie za sobą na sam środek parkietu.Na początku czułem się niezręcznie tańcząc z nią, lecz to przeszło po chwili.
Lishia zaczęła pożerać mnie wzrokiem, i coraz odważniej tańczyła.
Stanęła do mnie plecami i ocierała się o mnie. Ja za to sunąłem rękoma po jej ciele.
W końcu odwróciła się do mnie i namiętnie pocałowała, co odrazu odwzajemniłem. Całowaliśmy się coraz zachłanniej. Czułem jej nieziemski smak i zapach co mnie w niej podniecało.- Mam na górze pokój... - nachyliła się nad moim uchem i pociągnęła w stronę schodów.
Spojrzałem na chłopaków. Posłałem im zwycięski uśmiech, co odwzajemnili.Po chwili byliśmy już w jej pokoju. Przekluczyliśmy drzwi i zajęliśmy się sobą.
Angel pov:
Jest już druga w nocy a ja nie mogę spać. Martwię się o niego.
Nie chciałam go stracić... mimowolnie po moim policzku spłynęła łza.Może Will ma rację? Może przesadzam? Ale tak na wypadek do niego napisze.
Zmieniono nazwę na Jake
Ja : Gdzie jesteś ? / martwię się :(
Minęła jedna minuta... dwie... trzy... sześć... piętnaście, dwadzieścia trzy...aż w końcu godzina a on wciąż nie odpisał.
Trudno, może śpi.
Nawet nie zauważyłam kiedy zasnęłam.Will pov:
Obudził mnie sms. Rozejrzałem się po sali. Angel jeszcze spała.
Spoglądając na wyświetlacz zobaczyłem wiadomość:Jake : Zadowolony? Masz ją teraz tylko dla siebie! Nic mnie teraz nie obchodzi! Ani ty, ani ona a tym bardziej to dziecko.
Przekaż jej ode mnie że wyjeżdżam z Lishią na Florydę.Ja : Kto to Lishia?
Jake : NIE TWOJA SPRAWA! Ale jeśli już chcesz wiedzieć to moja nowa laska.
Ja : Ty dupku jebany! Jak cie spotkam to obiecuje że tak ci przywale w ryj, że nie będziesz w stanie patrzeć ani mówić.
Jake : " Już się boje " XD
Ja : A powinieneś...
Zablokowano numer Jake
Nie no... co za kretyn pierdolony. Jak on tak może! ? Zostawić ją i dziecko a na następny dzień bawić się w najlepsze z inną!?
Pomogę jej o nim zapomnieć...
Tylko... co zrobię z Jeremym???***
Hejka! :* Co zrobi Will, a tym bardziej Angel? Kim jest Jeremy? Dowiecie się później ;)
Gwiazdkujcie i komentujcie bo nie wiem czy mam pisać dalej czy nie :( wyrażajcie swoją opinię :)PS. Chciałbym zacząć pisać następną książkę tym razem o wampirach. Mam zacząć czy lepiej nie ? :)
CZYTASZ
I love you message
RomanceNieznany numer: To wszystko twoja wina !!!! Nienawidzę Cię!!! Ja: Pomyliłeś numer koleś ;-; Nieznany numer: Ooo to do kogo napisałem w takim razie ? :3