Rozdział 6

68 2 1
                                    

Obudziłam się czując zapach jajecznicy. Wstałam, założyłam swój fioletowy szlafrok i powędrowałam do kuchni widząc Jakea stojącego przy kuchence.

-Dzień dobry - powiedział po czym podszedł do mnie i musnął mój policzek.
- Dzień dobry. A skąd taki dobry humor? Nie masz kaca?
Wybuchnęłam śmiechem a on groźnie na mnie spojrzał po czym zaczął się śmiać.

- Wiesz ja sobie umiem z nim radzić.-posłał mi uśmiech.
- Zdradzisz mi go?
- Jasne... że nie.
Zaśmiał się a ja na niego spojrzałam niezrozumiałym spojrzeniem po czym on podał mi szklankę wody a obok tabletkę.
-Proszę.- musnął mój policzek.
Szatyn nałożył trochę jajecznicy sobie oraz mi na talerz po czym usedlismy do stołu. Szczerze mówiąc- on świetnie robi jajecznice.

- Mamy jeszcze wiele czasu... hmm może pójdzmy dzisiaj do skateparku?
-Ale ja nawet nie mam deski. -odpowiedziałam smutnym głosem. Jake wstał od stołu po czym skierował się do salonu. Po krótkiej chwili wrócił trzymając w rękach jakaś dużą rzecz owiniętą w czerwony papier.

-Wszystkiego najlepszego z okazji twoich 18 urodzin Angel!!!
Nie wiedziałam co powiedzieć więc przytuliłam go i zaczęłam rozpakowywać tajemniczy prezent.
( tak w ogóle zapomniałam ze mam dzisiaj urodziny).

-Wooooow dziękuję!!!
Pod czerwonym papierem skrywała się fioletowa skate-deska z białymi kółkami i czerwonym napisem na odwrocie I love You.

***

Po skateparku postanowiliśmy uczcić moją 18-naske wiec zaprosiliśmy wszystkich moich znajomych, przyjaciół i rodzinę. Urodziny wyprawione były w klubie Dark Horse.
Po upływie około dwóch godzin impreza się rozkręciła na dobre. Raczej nie było już osoby trzeźwej. Byłam po paru (a może parunastu) drinkach i ledwo szłam ale wzrok miałam jeszcze w miarę dobry... to co zobaczyłam zszokowało mnie do tego stopnia ze wybuchłam płaczem. Wolałabym wymazać ten widok z pamięci...
Właśnie patrze na Jakea namiętnie całującego moją znajomą Amelie. Była to również blondynka która czasami zazdrościła mi chłopaków. Ale teraz przesadziła... JEBANA DEBILKA!!! Ze łzami w oczach i wściekłością widniejącą na mojej twarzy podeszłam do nich... dziewczynę złapałam za te jej blond kudły i rzuciłam na podłogę. Zdziwiony chłopak stał przyglądając się nam. Kontynuując: złapałam to co miałam pod ręką, a była to akurat butelka whisky. Złapałam szklaną butelke za szyjkę i uderzałam mocno w jej twarz, dopóki butelka nie pękła. Jej twarz była cała we krwi ale nie przeszkadzało mi to w dalszym jej biciu. Usiadłam na jej brzuchu i waliłam w jej klatkę piersiową.
Gdyby nie Rose dalej nawalałabym tą blond zdzire. Moje nerwy sięgały zenitu... Jake podszedł do mnie jakby się nic nie stało i chciał mnie przytulic ale go odpchnelam. Nie chciałam go już więcej widzieć. Pojechałam taksówką z Rose do jej domu. Wsiadając do samochodu, zobaczyłam stojącego w drzwiach klubu opartego o futrynę chłopaka - był to Will. Cwaniacko się do mnie uśmiechał, a ja pokazałam mu środkowy palec po czym kazałam kierowcy jechać.

***

- Pieprzony dupek.- powiedziała Rose w trakcie naszej rozmowy.
- W sumie on się z nią tylko całował... może za bardzo panikuję... i do tego był pijany...

- No chyba nie zamierzasz mu wybaczyć?! - rzekła ze sarkazmem w głosie.

- No właśnie nie wiem.

-Ten gówniany idiota nie zasługuje na taką piękną i mądrą dziewczynę jak ty a tym bardziej nie żeby cię krzywdził.

- ... może masz rację.
-Kochana, ja zawsze mam rację. Ale pobiłaś tą blondyne.
- A właśnie, co się z nią stało?
-Obchodzi cie to?
-W sumie to nie. To cud ze jej nie zabiłam.- odpowiedziałam i po moich policzkach spłynęła łza z powodu zakochania w chłopaku, który mnie zdradził.
- Angie, spokojnie. Będzie dobrze. Znajdziesz sobie lepszego chłopaka a ten drań niech lepiej z kijem do ciebie nie podchodzi.
- powiedziała po czym przytuliła mnie.
-Dziękuję ze cie mam.
Rozmawiałyśmy tak jeszcze parę godzin. Gdy już zeszliśmy na temat kaca, spojrzałysmy na zegarek, widząc godzinę 4:30. Postanowiliśmy położyć się spać .

Poranek był słoneczny, powinnam raczej powiedzieć popołudnie, iż obudziłam się o godzinie 13:40.
Wstałam i zaczęłam budzić Rose, bo ona jeszcze spała.

Jake pov:

Po wczorajszych wydarzeniach zostałem w klubie i upiłem się. Chciałem jej powiedzieć co tak naprawdę się stało wczoraj ale to wszystko za szybko się potoczyło...
Zanim ocknąłem się, że dziewczyny się biją to było już za późno na jakie kol wiek wyjaśnienia... miałem zamiar do niej napisać, przedzwonić albo pójść, ale to zły pomysł, dlatego że ona i tak nie uwierzy mi. Musze odczekać te parę dni. Lecz jednak żeby nie myślała ze mnie ona nie obchodzi, napisze do niej.

Ja: Napisze do ciebie za parę dni.

Nie czekając długo, usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości.

Aniołek <3 : A co mnie to obchodzi...

Zraniła mnie ta odpowiedź, spodziewałem się raczej odpowiedzi ,, ok'' .

W sumie jej się nie dziwię,
bo jej okiem wyglądało to tam jakbym ją zdradzał... gdyby tylko znała prawdę..

***
WOOW!!!Już ponad 130 wyświetleń!!! Może to mało ogółem ale dla mnie dużo ^^ ciesze się ze tyle was jest i cały czas jest was coraz więcej :)
No i sprawy się pokomplikowały :/ jaka jest prawda? Czy Angelica wybaczy Jakeowi? O tym w następnym rozdziale ;)






I love you messageOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz