Rozdział 23

22 3 0
                                    


Następnego dnia pojechałam o dziesiątej rano do chłopaka.
Wyszłam z samochodu i szybkim krokiem podeszłam w stronę drzwi.
Zaczęłam pukać, dzwonić, szarpać za klamkę, jak widać bezskutecznie, bo nikt nie raczył mi otworzyć.

- Chwila... przecież ja mam jego klucze zapasowe. - sięgnęłam do mojej czarnej torebki, jak się okazało, moja torebka to istna świątynia rzeczy zbędnych ale czasem przydatnych. Trochę czasu zleciało zanim się do nich dostałam. W drodze ku nim, napotkałam dziwne rzeczy o których nawet nie miałam pojęcia, że się tam znajdują... guma do rzucia, stary, fioletowy grzebień, zasiadłe mleko ( zawsze sobie dolewałam do kawy; wolałam dolać sobie swojego niż zapłacić te głupie 5 zł za jakąś gównianą, malutką śmietankę) , termometr, preze... ( to w sumie normalne ) , bańki mydlane, pilniczek ... chwila... BAŃKI MYDLANE?! Skąd u licha u mnie one są? A już pamiętam. Jak jakieś rok temu byłam z Adrianem i Filipem w cyrku, bardzo chcieli bańki mydlane, więc kupiłam im.
No ale czego można się spodziewać po 6-latkach wtedy ? Oczywiście Filip niechcący wylał swoje i zaczął płakać. W zamian kupiłam jemu dużego misia, co sprawiło, że przestał płakać.
Wracając.. w końcu dostałam się do kluczy. Myśląc że są w niej luzem, włamałam je w garści i zaczęłam unosić ku górze, los chciał inaczej.
Do kluczy była przyczepiona guma i na dodatek jakieś okruchy, włosy i niewiadomo co jeszcze.
Początkowo szarpałam się z nimi. Po chwili udało mi się wydostać je na tyle z gumy, abym mogła je wyjąć.
Włożyłam metalowe ustrojstwo do zamka i przekreciłam w lewo.
Zrobiłam krok w przód, po czym się zatrzymałam, jednocześnie zamykając za sobą drzwi.
Dom wydawał się pusty. W kuchni zostały dwa brudne talerze, zaś w przedpokoju niebieska, skórzana kurtka, która nie należała do mnie.
To co zobaczyłam w sypialni, wywarło we mnie wściekłość.
-CO TO MA BYĆ DO JASNEJ CIASNEJ!?
Uchyliłam lekko drzwi. Łóżko nie było pościelone, na szafce nocnej leżał czyiś zegarek. A na podłodze? Damska bielizna... ON mnie zdradził...

Jak najszybciej wyszłam z tamtąd i pobiegłam ku parków i znajdującemu się za rogiem.
Usiadłam pod dębem i wybuchnęłam płaczem. Nie mogłam uwierzyć w to wszystko. Tego jest za dużo! Zdrada Jake'a, Rose zakochana w nim, Will ma syna, mój ojciec zdradza mamę z tą Kamill...
- MOJE ŻYCIE JEST DO DUPY!!! - wykrzyczałam na całe gardło.

- Będzie dobrze... wstań. - usłyszałam męski oraz ciepły głos.
Podniosłam wzrok na chłopaka, miał na głowie kaptur i wyciągał do mnie rękę, którą chwyciłam. Przytulił mnie . Tego było mi trzeba... troski.

- Csiii.. już dobrze.
- Kim jesteś ?
- Fabian Rogers. A ty..?
- Angelica Lock, dla przyjaciół - Angel.
- Miło mi cię poznać. Słyszałem twój krzyk i po...
- Postanowiłeś sprawdzić kto to?
- Niezupełnie. Jak cie zobaczyłem, zrobiło mi się ciebie żal.
- Oh dziękuję za troskę. - chciałam to powiedzieć normalnie, ale z mojego głosu wyszedł sarkazm.
- To ja już pójdę...
- Czekaj! Ja nie mam się gdzie podziać...
- Choć ze mną. Mam duży dom wiec do dla mnie nie problem kogoś gościć. - posłał mi ciepły uśmiech.
W drodze zaczęłam temat.
- Opowiedz mi coś o sobie.
- Hmm, przede wszystkim - mam zielone włosy.
- Zielone? - parsknęłam śmiechem, na co on zdjął kaptur. Musze powiedzieć, że ciężko mi było na niego nie patrzeć. Fakt - miał zielone włosy ale tak sensownie ułożone, że ten kolor wydawał się do niego pasować. Dzięki temu, że zdjął kaptur, mogłam dokładniej przyjrzeć się jego twarzy. Miał piękne rysy twarzy oraz kocie oczy.
Był wyższy odemnie. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos zielonego.

- ... Ślinisz się Angel... - zaśmiał sie Fabian, wskazując na mnie palcem.
- Wiesz co? Nazwę cię Green.
- Ok. Już w jesteśmy. - Wskazał na dom przed nami.
- To galeria handlowa czy co?
- Mój dom.
Budynek był naprawdę ogromny. Gdyby nie to, że on mi powiedział, to myślałabym że to galeria.

***
Napijesz się czegoś? - spytał zielony, nalewając sobie soku pomarańczowego.

- Nom soku.
- Robi się.

- A tak poza tym, mieszkasz tu sam?

- No jasne, że nie! Ty mieszkasz ze mną.
- A oprócz mnie?
- Moi dwaj bracia. Jeden starszy, drugi młodszy. Alex- 22 lata i Tom - 16 lat. Ja mam 19.
- A gdzie oni są?
- Alex we Francji, wróci jutro, a Tom pewnie ćpa z kolegami.
- A wasi rodzice? - spojrzałam na niego a on odwrócił wzrok.
-Oboje zginęli w wypadku dwa lata temu. Pracowali na tym samym stanowisku. Ich praca polegała na różnych chemicznych rzeczach i eksperymentach. Niestety, któregoś razu, jeden z nowicjuszy dodał za dużo jednego składnika do drugiego w skutek czego laboratorium uległo wybuchowi.
- Przepraszam ja...
- Nic się nie stało... to normalne.
- Gdzie będzie mój pokój?
- Choć zaprowadzę cie. A i mam siostrę w wieku 18 lat, która wróci jutro wieczorem z sesji zdjęciowej - wiesz, modelka.
- Taa.
Mój pokój znajdował się na końcu korytarza. Miał trzy duże okna i wyjście na taras. Az zaniemówiłam z wrażenia. Łóżko było duże, kolory ścian - tapeta na tle łóżka z plaża i palmami.

Obejrzeliśmy potem film i poszłam. Spać bo zaczęła mnie boleć głowa.

***
Już w jest! Długi okres czasu i długi rozdział ; ) Mam nadzieje ze się podoba :)





I love you messageOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz