Gdy otworzyłam oczy, ujrzałam szare ściany wokół mnie. Nie było to wielkie pomieszczenie, lecz mieściło się w nim łóżko, stolik nocny oraz mała, brązowa sofa. Znajdowałam się na ziemi obok łóżka, miałam związane ręce i nogi.
Usłyszałam kroki. Czułam jak drżę, jak moje serce przyspieszyło tętno...W drzwiach zobaczyłam wysokiego, szczupłego chłopaka, który miał na twarzy kominiarkę.
Podszedł do mnie i rozciął liny, którymi byłam związana. Następnie założył mi kajdanki i zaczął prowadzić w stronę jakiś drzwi.- Przyprowadziłem ją. - oznajmił facet w kominiarce.
- Dobrze, zdejmij jej te metalowe ustrojstwo. - odezwał się znajomy mi głos... za znajomy...
- ... Wiiilll?.... - wyszeptałam pod nosem.
Fotel obrócił się, a na nim siedział nie kto inny jak on.
Tylko pytanie: dlaczego???- Ty draniu!!! - wykrzyknęłam i zaczęłam biec w stronę drzwi.
Udało mi się dotrzeć do drzwi głównych, które otworzyłam i rozejrzałam się. Na zewnątrz było jasno. Otaczała mnie zieleń traw i drzew. Można powiedzieć, że budynek ten był w środku łąki.
Słysząc, że idą po mnie, kontynuowałam bieg.- Cholera! - potknęłam się o kamień. Chciałam wstać, ale... nie mogłam. Poczułam ogromny ból w brzuchu, który uniemożliwiał mi ucieczkę. Z moich oczu poleciały łzy.
Will pov:
- Angel!!!- krzyknąłem , po czym wyleciałem z pomieszczenia jak najszybszym tempem.
Będąc już na zewnątrz, usłyszałem krzyk dziewczyny. Podbiegłem do niej. Chciałem pomóc jej wstać, ale ona mnie odepchnęła. Spróbowałem jeszcze raz... tym razem podniosłem ją z ziemi. Postanowiłem, że zabiorę ją do szpitala, iż jęczała z bólu i łapała się za brzuch.
Jake pov:
Czekam i czekam, a mojej kochanej Angel jeszcze nie ma.
Pewnie została na noc u Rose... ale wole się upewnić.
Wykręciłem numer do rudowłosej...- Halo? - po drugiej stronie usłyszałem głos dziewczyny.
-Są u ciebie moje dwa aniołki?- Nie, myślałam że są z tobą?
- Nie. To gdzie ona jest? !
- Ona wychodziła ode mnie jakoś na wieczór.
- Dzięki. Cześć.
Rozłączyłem się i zacząłem zastanawiać gdzie ona może być... nie wiem dlaczego, ale miałem przeczucie, że to sprawka Willa.
< 546 76........>
... 1 ....
... 2 ...
... 3 ...
... 4 ...Już miałem się rozłączyć, gdy ktoś się odezwał.
- Halo?
- Ty gnoju!!! Gdzie moja Angel!?
- Nie TWOJA sprawa!Po tych słowach usłyszałem głos Angel, krzyczący: Szpital w Cali...
I się debil rozłączył.Uratuję ją.
Wziąłem klucze od mojego auta i skierowałem się w stronę drzwi...Nie mogłem uwierzyć kogo tam zobaczyłem... to musi być zły sen!
- Szmal czasu minął Jake...
***
Witam!!! :* Angel porwana przez Willa. Czy Jake'owi uda się ją uratować? A może ktoś stanie mu na drodze??? Przekonacie się czytając kolejny rozdział ;)
CZYTASZ
I love you message
عاطفيةNieznany numer: To wszystko twoja wina !!!! Nienawidzę Cię!!! Ja: Pomyliłeś numer koleś ;-; Nieznany numer: Ooo to do kogo napisałem w takim razie ? :3