Zostają ostatnie drzwi. Domyślam się, że za nimi znajduje się mój pokój. Biorę głęboki wdech i naciskam klamkę.
Wchodzę do środka i to co widzę sprawia, że oniemieję z wrażenia. Mój nowy pokój łudząco przypomina ten w Rhossili. Te same meble, to samo ustawienie. Wszystko! Brakuje tylko moich osobistych rzeczy.
- No i jak? - słyszę za sobą głos mojej mamy.
- Nie wiem co powiedzieć - mówię, rzucając się na łóżko.
- Staraliśmy się z tatą, żebyś czuła się tu jak w domu.
- Dziękuję. To na pewno pomoże mi się tu chociaż trochę zaaklimatyzować - przytulam moją rodzicielkę.
Jest zaskoczona moim gestem, ale odwzajemnia uścisk. Już nie pamiętam, kiedy ostatni raz przytulałam się do mojej mamy.
Tata przynosi wszystkie moje walizki, a ja zabieram się za ich rozpakowywanie. Kiedy otwieram szufladę biurka, by włożyć do niej piórnik i kilka książek, moją uwagę przykuwa ulotka leżąca na jej dnie. Biorę ją i przeglądam. Na pierwszej stronie widnieje logo K&CC (Kensington and Chelsea College). Czy ja się przewidziałam?
Kończę rozpakowywanie i postanawiam pójść i porozmawiać z rodzicami o ulotce, którą przed chwilą znalazłam. Żałuję, że wcześniej nie interesowałam się rzeczami, które będą związane z życiem tutaj, a rodzice nawet nie próbowali poinformować mnie o czymkolwiek.
- Co to jest? - pytam moich rodziców rzucając ulotkę K&CC na stolik, przy którym siedzą. Dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że chyba za ostro to zabrzmiało.
- O! Gdzie to znalazłaś - pyta mama. - Wszędzie jej szukałam.
- W szufladzie w moim biurku. Ale czy to ważne? Zapytałam was co to jest?
- To jest ulotka szkoły, do której będziesz chodzić od września - informuje mnie mama.
- Jak to? - obruszam się.
- No a co w tym dziwnego? - tata włącza się do rozmowy.
- Może to, że nic mi o tym nie powiedzieliście?!
- A co mieliśmy Ci mówić? - pyta mama.
- A co jeśli ja nie chce iść akurat do tej szkoły?!
- Ale ty nie masz tu nic do gadania - rzuca obojętnie tata i zabiera się do czytania gazety.
- Dokładnie. Tata ma rację - wtóruje mu mama.
- Ugh! - wściekam się i wracam do swojego pokoju.
Zawsze tak jest! Zawsze! Nigdy nie pytają mnie o zdanie. Tak jakby moje życie i moje decyzje zależały tylko i wyłącznie od nich. Ludzie, mam już szesnaście lat jak byście nie zauważyli!
Tak było z przeprowadzką tutaj, tak jest ze szkołą i z wieloma innymi rzeczami! Czasem po prostu mam ochotę rzucić to wszystko i uciec jak najdalej od nich.
Wchodzę do mojego pokoju, biorę z szafki swój telefon i kładę się na łóżku. Wchodzę na Facebooka.
*Noah jest dostepny/a*
Anna: Hej.
Noah: No hejka, młoda. Jak tam?
Anna: Jakaś totalna masakra!
Noah: Co się stało?
Anna: Moi rodzice się stali. Jak zwykle. I jak zwykle próbują kierować moim życiem. Ale to się chyba już nigdy nie zmieni.
Noah: Co tym razem zrobili?
Anna: Nie uwierzysz. Właśnie się dowiedziałam, że będę chodzić do K&CC. Nawet nie raczyli mnie o tym wcześniej poinformować, nie mówiąc już o zapytaniu mnie w ogóle o zdanie!
Noah: Fakt. Trochę słabo...
Anna: Delikatnie powiedziane...
Noah: Ale popatrz na to z innej strony. K&CC to doskonała i prestiżowa szkoła. Tyle możliwości.
Anna: Ugh! Zaczynasz gadać jak moi starzy. Tu już nie chodzi jaka to szkoła, tylko o sam fakt, że w ogóle nie liczą się z moim zdaniem!!!!
Noah: OK, OK, nie denerwuj się już tak. Rozumiem. Ale nie wiem co mam teraz zrobić by ci pomóc. A chciałbym wiedzieć, wierz mi ;(
Anna: Wiem, Noah. Niestety nic nie możesz z tym zrobić, ale przynajmniej komuś o tym powiedziałam i teraz czuję się odrobinę lepiej.
Noah: Zawsze do usług :* No ale opowiadaj jak tam jest? Pokój chociaż jest cały różowy i na ścianach są jednorożce z tęczą? *.*
Anna: Hahahahaha, nie! Ale wygląda zupełnie jak mój stary pokój. Przynajmniej tą jedną rzeczą mnie zaskoczyli. Chociaż odrobinę czuje się tu jak w domu.
Noah: Czyli nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.
Anna: To przysłowie nie ma sensu w obecnej sytuacji, hahahahaha.
Noah: Oj cicho! Chciałem zabłysnąć intelektem, hahahaha.
Anna: Tym razem Ci się nie udało, heh.
Noah: No trudno. Dobra, muszę na razie kończyć, napiszę jutro. Kolorowych snów :*
Anna: Pa :*
Wzdycham i odkładam telefon na szafkę nocną.
Wstaję z łóżka i podchodzę do szafy by wyjąć z niej moją piżamie. Następnie idę do łazienki by się umyć przed snem.
Kiedy kończę moją wieczorną toaletę, przechodzę obok pokoju mojego braciszka.
Zaglądam do środka i widzę Leona, który leży już w łóżku, ale w rączkach ma jeszcze swoje figurki, które toczą zacięta walkę ze sobą.
- Hej szkrabie. Ty przypadkiem nie powinieneś już spać? - mówię z udawaną powagą.
- Jeszcze chwilka. Nie chce mi się spać, Ania - odpowiada z żalem maluch. - Chcesz się ze mną pobawić? - pyta z nadzieją w tych swoich malutkich, błyszczących oczkach.
- No pewnie! Zawsze - uśmiecham się i kładę się koło niego na łóżku.
Podaje mi jedną ze swoich figurek i zaczynamy zacięta bitwę. Śmiejemy się przy tym dużo i wygłupiamy. Nasza zabawa trwa w najlepsze dopóki do pokoju nie wkraczają rodzice rozkazując, mi żebym wróciła do swojego pokoju.Oddaję Leonowi jego figurkę, całuję go w czoło na dobranoc i wychodzę z jego pokoju nie zaszczycając moich rodziców nawet przelotym spojrzeniem. Niech sobie nie myślą, że wszystko jest w porządku!
Nie chcę mi się jeszcze spać, dlatego chwyta mój wysłużony egzemplarz Hobbita i pogrążam się w cudownej lekturze. Wkrótce powieki odmawiają mi posłuszeństwa i nawet nie spostrzegam się kiedy zasypiam.
***
Hej wszystkim,
A więc tak jak obiecałam na prośbę kilku osób (czytelników) dodaję rozdział wcześniej niż miałam zaplanowane. Ale nie martwcie się w sobotę planowo tez zamierzam opublikować kolejna część 😀
Tradycyjnie dziękuję Wam za wszystkie komentarze i gwiazdki, bo ku mojej radości jest ich z każdą chwilą co raz więcej 😁Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał i... do następnego
Amy :*
CZYTASZ
Town
Teen FictionSzesnastoletnia Anna mieszka w Rhossili, małym, malowniczym miasteczku u wybrzeży Walii. Uważa, że wszystko co najważniejsze w życiu ma przy sobie; kochającą rodzinę i wymarzonego przyjaciela Noah. Kiedy dowiaduje się, że będzie musiała wyjechać wra...