#9 "Dzień dobry, kocham cię"

195 31 18
                                    

- To gdzie najpierw? - pyta Noah, gdy wsiadamy do metra.

- Big Ben?

- Za tobą wszędzie - śmieje się i daje mi przelotnego buziaka w policzek.

Jakaś starsza pani przygląda nam się z uśmiechem. Dopiero teraz zauważam, że Noah nadal trzyma mnie za rękę. Czerwienię się na myśl, że staruszka mogła uznać nas za parę.

Po nie spełnia dziesięciu minutach wychodzimy z metra i kierujemy się w stronę parlamentu angielskiego.

Robimy sobie zdjęcia na tle Big Bena. Noah jak to Noah nie może powstrzymać się od głupich min. Dlatego prawie wszystkiego nasze zdjęcia to chłopak z głupia miną i ja śmiejąca się z niego.

- To teraz może na London Eye? - pytam.

- Nie - zaprzecza mój przyjaciel. - zostawmy to na koniec. Chciałbym zobaczyć Londyn nocą - mówi z poważnym wyrazem twarzy, ale po chwili uśmiecha się do mnie serdecznie.

- W takim razie teraz idziemy do pałacu Buckingham, a później na Oxford Street. Musisz koniecznie zobaczyć tą księgarnię, w której ostatnio byłam.

Kiwa głowa z uśmiechem na znak uznania i ruszamy w drogę.

- O! Mam ochotę na loda! Chodź! - mówi widząc budkę z lodami i ciągnie mnie za rękę. - Jaki chcesz smak? - pyta.

- Truskawkowy - odpowiadam bez zastanowienia. Truskawkowe to moje ulubione lody.

- Poproszę jeden truskawkowy i jeden waniliowy - zwraca się do mężczyzny za ladą.

Po chwili zjadamy się lodami spacerując po ulicach Londynu nie zastanawiać się dokąd zmierzamy.

- Tak w ogóle to kim jest ten Cameron? - pyta niespodziewanie.

- Poznałam go kilka dni temu. To miły chłopak.

- A jak mam na nazwisko?

- Po co ci to wiedzieć?

- Tak tylko z ciekawości - drapie się po karku.

- Nazywa się Cameron Moore - mówię i wiedzę jak na jego tworzy maluje się ogromne zdziwienie, ale stara się to przede mną ukryć.

- Jak go poznałaś - dopytuje dalej.

- Zaczepił mnie raz w Hyde Parku. Chwilę rozmawialiśmy. Później odprowadził mnie do domu. Mieszka niedaleko mnie.

- Aha - odpowiada w zamyśleniu Noah.

- Dlaczego Cię tak interesuje?

- Tak tylko. Jestem po prostu ciekaw - obdarza mnie swoich najbardziej wymuszonym uśmiechem. Teraz już wiem, że coś jest na rzeczy, ale nie chcę psuć naszego tak dobrze zapowiadającego się dnia.

Idziemy pod pałac Buckingham. Robimy kilka zdjęć. Noah próbuję rozśmieszyć strażników, ale jego starania idą na marne. Jedynie ja mam ubaw z tego.

Następnym naszym celem staje się ogromna księgarnia na Oxford Street.

- O rany, to rzeczywiście jest niesamowite - mówi Noah, gdy wchodzimy do środka.

- Mówiłam ci.

Następne dwie godziny spędzamy na przeglądaniu książek. Noah znajduje kilka dla siebie i postanawia je kupić. Ja natomiast znajduje przepiękne wydanie Anny Kareniny. Nigdy nie czytałam żadnej książki autorstwa Tołstoja. Ta książka zapowiada się naprawdę obiecująco.

Po zakupach w księgarni wstępujemy do Starbucks'a. Noah zamawia dla siebie kawę i kanapkę, a dla mnie berry hibiskusa i drożdżówkę. Z zakupionym jedzeniem postanawiamy pójść do Hyde Parku.

Znajdujemy kawałek wolnego trawnika i zabieramy się za jedzenie.

- Londyn to miasto tętniące życiem. Podoba mi się tu - mówi Noah.

- Tak. Nie jest tak źle jak myślałam.

- Mówiłem ci.

- Tak, tak wiem. Mówiłeś. Zawsze masz rację - irytuje się, ale tylko odrobinę.

Śmieje się i bierze kolejny łyk kawy. Przez jakiś czas trwamy w ciszy rozkoszując się swoim towarzystwem i cudowną słoneczną pogodą.

- No, już osiemnasta. Niedługo zacznie się ściemniać. Akurat będzie idealna pora na London Eye - mówi Noah po dłuższej ciszy.

- Tak, masz rację. Powinniśmy już iść.

Mój przyjaciel wstaje i podaje mi rękę. Ruszamy w drogę. Powoli zaczyna się ściemniać. Słońce pozostawia po sobie jedynie jasną łunę.

Docieramy na miejsce. Płacimy pani w kasie i idziemy do jednej z kapsuł diabelskiego młyna. Mamy szczęście, że nikogo poza nami nie ma w środku.

Po chwili machina rusza i zaczynamy się wznosić. Podziwiam wszystko z zachwytem. Noah przygląda mi się z rozmarzona miną.

- No co? - pytam.

Uśmiecha się ponuro.

- Muszę ci coś w końcu wyznać. A właściwie nie wyznać tylko oznajmić i spytać... - bierze głęboki oddech. - Po kolei... - mówi do siebie zakrywając dłonią oczy.

Zdejmuje rękę z twarzy, patrzy w moje oczy i podchodzi blisko, bardzo blisko. Łapie mnie za ręce i zaczyna mówić:

- Wiesz jakie są moje uczucia do ciebie. Źle się po prostu do tego wtedy zabrałem. To był nieodpowiedni moment. Teraz też nie jestem do końca pewien czy to odpowiedni moment, ale chyba nigdy nie jest dobry, to znaczy... Ugh!

Chcę coś powiedzieć, ale nie pozwala mi.

- Poczekaj. Zanim cokolwiek powiesz, daj mi powiedzieć to co ja mam do powiedzenia - kiwam głową i czekam na jego wypowiedź. - Kocham Cię Ann, i wiesz to doskonałe. W tym roku kończę szkołę i planuje się przenieść tu do Londynu na studia. Nie chcę być z dala od ciebie. Oczywiście jeśli ty tego chcesz. Ja bardzo bym chciał,... uczyniłabyś mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi... - znów bierze głęboki oddech. - Anno, czy chciałbyś zostać moja dziewczyną?

Oniemieję. Nie mam zielonego pojęcia co powiedzieć. Zaskoczył mnie niesamowicie. Ale jego słowa, to jak się stresuje mówiąc mi to,... widzę, że zależy mu na mnie i to co mówi jest najszczersze prawdą. Chyba sama się oszukuję twierdząc, że nic do niego nie czuję. To Noah, mój Noah. Zawsze troskliwy, czuły i wyrozumiały. Tylko ja tego nie dostrzegałam.

Po moich policzkach spływają łzy. I nie wiem czy to łzy szczęścia czy rozpaczy. Jestem zagubiona, ale... chcę spróbować. Chcę się dowiedzieć czy to co rodzi się pomiędzy mną a Noah ma rację bytu.

- Hej, dlaczego płaczesz?

- To nic - uśmiecham się przez łzy.

- Jak to nic, przecież...

- Noah, teraz ja mam ci dużo powiedzenia, więc tym razem twoja kolej by mnie wysłuchać do końca - nabieram do płuc tyle powietrza ile tylko zdołam, a następnie powoli je wypuszczam - Zawsze byłeś, jesteś i będziesz dla mnie kimś ważnym, jeżeli nie najważniejszym. Zawsze jesteś przy mnie. Chcę żebyś został przy mnie, ale nie chcę żebyś przenosił się tu tylko ze względu na mnie. Żebyś rezygnował ze swoich życiowych planów. To po pierwsze. A po drugie,... chciałabym spróbować i przekonać się czy MY mamy szansę istnieć, dlatego... tak, zostanę twoją dziewczyną.

Dopiero teraz zdaję sobie sprawę jak zbliżyliśmy się do siebie. Nasze twarze dzieli mniej niż centymetr i wpatrujemy się w siebie nawzajem z taką intensywnością.

Nagle bez jakiegokolwiek ostrzeżenia Noah... całuje mnie. Jest taki delikatny i czuły. Całuje w taki sposób jakby bał się, że zaraz się rozpłynę i zniknę. Moje ręce same wędrują do jego karku, a następnie wplątują się w jego gęste włosy. Przyciągam go jeszcze bliżej siebie. Teraz wiem że jest mój, cały mój, tylko mój.

TownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz