#6 "Gdzie jest Leon"

165 30 7
                                    

- To tutaj - mówię, kiedy stajemy przed moim domem.

- No to... miło było Cię poznać Ann. Mam nadzieję, że będziemy mieli jeszcze okazję się spotkać.

- Ja też ma taką nadzieję - uśmiecham się do niego. - Może podasz mi swój numer telefonu? Wtedy możemy się umówić na jakiś wspólny wypad, czy coś takiego. Oczywiście jeśli zechcesz, no wiesz nie musisz to tylko taka luźna propozycja - plączę się w słowach.

- Pewnie! - śmieje się chłopak. - Z ogromną przyjemnością. To daj mi swój telefon. Zapisze ci mój numer, a tu masz mój - podaje mi swojego smartfona.

Szybko wpisuję dziewięć cyfr, podpisuje "Anna Collins" i oddaję Cameronowi telefon. On to samo robi z moim.

Przytula mnie na pożegnanie, co mnie bardzo zaskakuje, ale staram się tego nie okazywać. Po prostu odwzajemniam uścisk. Szczerze mówiąc, nigdy nie przytulałam żadnego chłopaka poza Noah.

Wchodzę do domu i gdy tylko zamykam drzwi przede mną stają rodzice.

- Gdzie ty się tyle podziewasz?! - krzyczy mama. - Wiesz jak się o ciebie martwiliśmy?!

- Przecież zostawiłam kartę w kuchni.

- No właśnie! Zostawiłaś głupia kartkę zamiast normalnie nas o tym po informować, nie mówiąc już o pytaniu nas w ogóle o zgodę! - krzyczy tata.

Nie wiem co powiedzieć. Oni są po prostu niewiarygodni. Myślą, że całe życie będą mnie trzymać pod kluczem?! O nie! Co to, to nie! Po moim trupie.

Nic więcej nie mowie tylko od razu idę do siebie.

- Jeszcze nie skończyłam! - krzyczy mama kiedy otwieram drzwi do mojego pokoju.

- A ja tak! - krzyczę i trzaskam drzwiami. Zamykam je dla bezpieczeństwa na klucz, żeby nie przyszło im na myśl by tu wejść i kontynuować tą kłótnię.

Na początku wyjmuję książki z torebki i ustawiam je na pustej półce, a następnie biorę swój telefon i kładę się na łóżku.

*Masz 2 nowe wiadomości od Noah*

*Masz 1 nową wiadomość od Cameron*

Otwieram najpierw wiadomości od Noah.

11.37
Noah: Jak tam u ciebie młoda? Co porabiasz?

18.53
Noah: Annie, czemu nie odpisujesz? :(

19.46
Anna: Przepraszam cię Noah, ale byłam dzisiaj na mieście i schowałam telefon do torebki. Nie zauważyłam twoich wiadomości.

Noah: Nie ma sprawy, nic się nie stało ;) No to jak tam? Zwiedziłaś trochę Londynu?

Anna: Coś tam zwiedziłam, kupiłam kilka nowych książek. A! No i tradycyjnie pokłóciłam się ze rodzicami. Wszystko po staremu ;) A u ciebie co tam?

Noah: O co poszło tym razem?

Anna: Ale, że co?

Noah: Nie udawaj głupiej. Chodzi mi o twoją kłótnię z rodzicami.

Anna: Poszłam rano na miasto i zostawiłam im tylko wiadomość, że wrócę po południu, ale trochę się zasiedziałam w parku i się na mnie wkurzyli.

Noah: Aha :/

Anna: Mówiłam, że nie ma o czym gadać. No a jak tam u ciebie w Rhosili?

TownOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz