- Witaj, droga Espado - przemówił Aizen, siedząc przy stole i popijając herbatę. Prócz Gina i Kaname Tosena - byłego kapitana z 9 oddziału, który również opuścił Soul Society, aby wraz z Sousuke przybyć do Hueco Mundo, zasiadało jeszcze dziesięć osób. Tosen był ciemnoskórym mężczyzną o ciemnych włosach, które wyglądały jak dredy. Warto wspomnieć, że Kaname był niewidomy. - Doszły mnie słuchy o śmierci 3 Espady, Nelliel Tu Odelschwank. Nie wiem, jak to się stało, ale dowiem się tego. Poza tym, postanowiłem w końcu uzupełnić braki w Espadzie. Miejsce Nelliel zajmie Tier Harriebel - Wszyscy przy stole spojrzeli na jedyną tu obecną kobietę. Opalona blondynka siedziała z założonymi rękami, a długi kołnierz zasłaniał całe jej usta. - Szayelaporro Granz zajmiesz miejsce 8.- Co do chuja?! - uniósł się Nnoitora Gilga. - Ja jestem 8!
Aizen zaśmiał się.
- Czy sam, aby nie chciałeś tego zmienić? Nnoitora, udowodnij, że zasługujesz na wyższe miejsce. Udowodnij swą siłę.
Od tej narady minął rok albo i nie. Może więcej może mniej. Wieczny księżyc nie mógł udzielić na to odpowiedzi. Minęło tyle czasu, że Nnoitora Gilga zajął 5 miejsce w Espadzie. Wyprzedził Grimmjowa.
,,Dobra, Ilya! Rok się na to zbierałaś!''
Dziewczynka czekała na 6 Espade, aż będzie mijał ten korytarz. Długo czekać nie musiała.
- Panie Grimmjow - zaczepiła go. Spojrzał na nią z niezadowoleniem. Prychnął i ruszył dalej, ale ta znów stanęła mu na drodze. - Proszę! Trenuj mnie!
- Eeee co? - zdziwił się. - Pogięło cię?
- Chcę stać się silniejsza. Od roku staram się pana o to zapytać.
- Idź do swego właściciela, zabawko - wsadził ręce do kieszeni i czekał aż dziecko usunie mu się z drogi.
- Nie mogę prosić Ulquiorry, aby mnie szkolił. Nie chcę kolejnych problemów mu sprawiać.
Grimmjow westchnął z rezygnacją.
- Powiedz mi, co ja mam do tego? Jesteś słaba, więc nie interesuje mnie to, co się z tobą stanie. Zjeżdżaj - wyminął ją i zniknął.
Została sama na korytarzu. Nie mogła jednak nadal być obojętną na własną słabość. Skoro Grimmjow nie chciał jej trenować, a Aizen rok temu jasno dał do zrozumienia, że nie zrobi z niej Arrancara, nadeszła pora, aby sama przejęła inicjatywę.
Późno w nocy, gdy Ulquiorra już wyszedł z jej pokoju, wykradła się po cichu z niego i udała się do sali treningowej, gdzie stało parę manekinów i broń zawieszona na ścianach oraz na stojakach - z pewnych powodów nikt tego miejsca nie odwiedzał. Espada nie miała z tej sali żadnego pożytku. Swoje umiejętności doskonalili, zabijając Hollowy czy napotkanych shinigami - bogów śmierci.
Wzięła pierwszy miecz z brzegu i zaczęła ćwiczyć. Wyglądało to przekomicznie. Co prawda, wiedziała, jak trzymać miecz, ale o zamachach czy atakowaniu nie miała zielonego pojęcia. Ktoś jej się przyglądał. Przyglądał jak upada, a potem wstaje, jak próbuje zaatakować drewniany manekin, jak stara się. Niestety nie miała talentu do walki.
Pochyliła się, oparła dłonie na udach, a pot spływał z czubka nosa. Próbowała wyrównać oddech.
,,Taka słaba''
Jeszcze raz spojrzała na manekin, który nadal wyglądał na nietkniętego.
,,Taka bezbronna''
Chwyciła jeszcze raz miecz i zamachnęła się. Zaatakowała z lewej flanki, udała, że manekin chce odpowiedzieć również atakiem, więc odskoczyła od niego, po czym uskoczyła na drugą stronę i zadała cięcie na odlew. Miecz wbił się w drewno, nie miała siły, aby go wyciągnąć, więc darowała sobie. Skuliła się pod manekinem. Objęła ramionami kolana i ukryła w nich głowę.
,,Dlaczego się nie poddasz?''
Usłyszała jak ktoś wchodzi do sali, ale nie podniosła wzroku. Wiedziała, że ktokolwiek to był, zaraz ją stąd wygoni. Ku jej zdziwieniu nic takiego nie nastąpiło. Podniosła głowę do góry w chwili, gdy ktoś zaczął ją po niej głaskać. Szeroka dłoń była taka ciepła.
- Dlaczego się tak starasz? - zapytał Grimmjow. - Wiesz, że jesteś do niczego. Nawet, gdy nauczysz się walczyć to w porównaniu z Arrancarami jesteś nikim - Jakoś jego słowa nie zabolały jej.
Uśmiechnęła się.
- Po prostu nie chcę, aby Ulquiorra się za mnie wstydził. - po chwili dodała: - I nie chcę, aby ciągle się o mnie martwił. Chcę umieć sama o siebie zadbać. Przynajmniej tak się mogę mu za wszystko odwdzięczyć.
- Dlaczego?
- Bo go kocham - uśmiechnęła się szerzej. Zabrał dłoń i wstał.
- Jesteś dzieckiem. ,,Miłość'' to dla ciebie tylko słowo. Możesz powiedzieć, że kochasz ciastka czy lalki. Kurwa, ale jesteś dziwna. - podrapał się po głowie.
- A co dla ciebie znaczy miłość, panie Grimmjow? - zainteresowała się.
- Znaczy wygrywać. Jestem królem i jedyna miłość jaką mogę pałać to miłość zwycięstwa, gdy wszyscy są pode mną.
- Ulquiorra jest ponad tobą - znów się uśmiechnęła, nawet nie zauważyła, że jej słowa wyprowadził go nieco z równowagi.
- Cholera... Co z tobą jest nie tak? Dlaczego ciągle się uśmiechasz? - Nie odpowiedziała mu. - Bierz miecz. Zobaczymy czy się czegokolwiek możesz nauczyć.
W Las Noches trwa wieczna noc. Mieszkańcy tej krainy są wiecznymi Arrancarami, nigdy nie będą nikim innym. Ja jestem szarym człowiekiem, którego trzeba wiecznie ratować. Choć towarzyszy mi Ulquiorra, dla którego chcę stać się silniejsza to wiecznie czuję się samotna. Nelliel - moja jedyna przyjaciółka, nie żyje. Pan Aizen powołał wieczną dziesiątkę najsilniejszych swych demonów, stanowią oni Espadę. Ulquiorra jest 4. A ja chcę stać się silniejsza.
Dlatego zaczęłam trenować. Grimmjow - 6 Espada, zaczął mnie po cichu szkolić, aby Ulquś się nie dowiedział. Dla niego. Hueco Mundo jest oderwane od czasoprzestrzeni, gdy na Ziemi minie dzień, być może tutaj minął rok. Tu czas żyje własnym życiem. Choć w Soul Society - krainie bogów śmierci i na Ziemi - świecie ludzi minęło parę miesięcy, tutaj minęło sześć lat, a ja dorosłam.
Mam osiemnaście lat i nadal staram się zrobić wszystko, aby Ulquiorra nie był na mnie zły, abym stała się silniejsza. Dla niego.
Dla niego.
CZYTASZ
Espada | Ulquiorra Cifer ✔
Fanfiction,,Wieczna noc... Miejsce, gdzie słońce nigdy nie wschodzi, a księżyc nie przemija. Raz przybiera on kształt sierpa, a raz okrągłej kuli - zawsze jest. Wieczna pustynia, która nie ma końca, na jej monotonnej płaszczyźnie pojawiają się tylko wyschnięt...