- Ne, Ulquiorra - spojrzał na nią. - Ja należę do ciebie, prawda?
Chciała od niego to usłyszeć. Czuła się jak egoistka, ale on musiał to powiedzieć. Uważnie go obserwowała i czekała, aż usłyszy ,,tak''. Spuścił głowę, a jego uścisk zelżał. Zatkało ją.
- Nie - powiedział w końcu. Jak to? To niemożliwe! Ciągle wmawiała to sobie i innym, ale najwyraźniej on nie popierał takiego toku myślenia. Chciała zabrać dłoń, ale nagle chwycił ją za nadgarstek. Pociągnął ją mocno, nakazując tym samym, aby wstała, objął ją mocno i wyszeptał do ucha. A jego głos był jak najbardziej żywy i pełen emocji. Pierwszy raz usłyszała taki ton z jego ust. Przeszedł ją silny dreszcz - Ja jestem twój.
Odwzajemniła uścisk. Tuż przed pokojem, może nawet nieco dalej stał Grimmjow i opierał się o ścianę.
,,Ja ci jej nie zostawię, pierdolony albinosie. Ona będzie należeć do mnie. Bo...kurwa nawet nie wiem. Chcę jej. Po raz pierwszy pragnę czegoś bardziej niż bycia królem. Chcę, mu ją kurwa odebrać'' -odszedł.
*****
- Czyli rozumiem, że jej nie wydał? - zagaił nagle Aizen.
- Nie odda jej łatwo mnie. To już Grimmjow jest bliżej niej.
- Na pewno puściłby ją, gdyby była tu Nelliel - wtrącił Ichimaru. Aizen po raz pierwszy pożałował, że pozwolił Szayelaporrowi i Nnoitorze na taką swobodę i pozwolił, aby zamordowali Nel. Ukrył twarz w jednej dłoni.
- Panie Aizen - odezwała się nagle Tier, w jej głosie słychać było zawahanie. - Chcę wiedzieć... Jak ona zginęła.
- Chcesz poznać jej przeszłość? - Skinęła głową. - A skąd pomysł, że ja ją znam? Skoro nawet ona jej nie pamięta.
- Bo wiem, że to nie przypadek, że półmartwa dziewczyna trafiła do Hueco Mundo, akurat w chwili, gdy mogła osiągnąć hirakulum, a ty chcesz zniszczyć świat shinigami.
Aizen zaśmiał się gromko.
- Zaiste! Piękna i mądra. Naprawdę mądra.
*****
Prawdą jest, że Ilya to tylko skrót od prawdziwego imienia Ilyasviel. Za swego ludzkiego życia była córką bogatych ludzi, którzy zginęli w tragicznym wypadku. Nie miała innej rodziny i trafiła do sierocińca. Przerażona samotną rzeczywistością spotkała wreszcie dziewczynkę o dwa lata młodszą - Elise, która została jej ,,siostrzyczką''. Wychowywały się razem.
Niestety pewnego dnia obie trafiły do złego miejsca o złym czasie. Dziewczynki wraz ze swą opiekunką Felicją udały się najpierw na plac zabaw, a potem wraz z kobietą odwiedziły Centralny Bank, aby Felicja wypłaciła fundusze, mające pokryć wydatki na żywienie w tym miesiącu.
Wrzucono bombę dymną.
Szyby potłuczono, a do banku włamało się kilku zamaskowanych zbirów z bronią w ręku.
Napad na bank.
Felicja przytuliła do siebie dziewczynki i powtarzała, że wszystko będzie dobrze. Wyższemu mężczyźnie nie spodobało się szeptanie i złapał kobietę za nadgarstek, przysunął do siebie i poderżnął gardło. Jej krew skapnęła na Elise, która krzyknęła przerażona.
Mężczyzna spojrzał na nią i złapał ją za gardło, wrzeszcząc gniewnie.
Widok zakrwawionej Felicji, kałuży krwi i dręczonej Elisy wzdrygnęły Ilyą.
,,Niech to piekło się skończy'' - błagała.
- Zostaw ją! - krzyknęła.
- Co? - zapytał z drwiną zbir.
Ilya zacisnęła dłonie w piątki i zaczęła biec stronę bandyty, który kopnął ją, a ta przetoczyła się po podłodze. Jakiś starzec zawołał ją, ale go zignorowała. Lekko obolała znów wstała i zażądała wypuszczenia Elisy.
Pobiegła znów na mężczyznę, odskoczyła w bok, złapała go za rękę i z całej siły ugryzła.
- Jebał cię pies, zdziro!! - warknął, po czym rzucił na ziemię Elisę i zdrową ręką złapał za włosy Ilyę. - Kurwa, ty mnie ugryzłaś! - Po jej brodzie i zębach spływała krew człowieka. Patrząc na zbierającą się z podłogi Elisę, uśmiechnęła się. Wyciągnęła w jej stronę dłoń, a ta cię cofnęła. Ilyi zrzedła mina. Elisa pomachała jej i schowała się wśród tłumu.
Odwróciła się od niej. Ta zaryzykowała dla niej, a ta jak nic usiadła przy pozostałych zakładnikach, uśmiechając się szyderczo. Ona uciekła i wywinęła się śmierci, a Ilya się poświęciła.
,,Zasada: lepiej ty niż ja, co?''
Mężczyzna zaśmiał się gromko i uderzył głową dziecka o ziemię, po czym wbił jej w udo nóż. Zawyła głośno. Zaczęła się wiercić i krzyczeć. Nikt nie chciał jej pomóc. Zastanawiała się, dlaczego tylko ona miała poczucie obowiązku? Dlaczego tylko ona pragnęła ratować Elisę, a teraz nie było nikogo, kto ocaliłby ją?
,,Ocalcie mnie''.
Zamknęła oczy. Nagle do banku wpadło wielu komandosów i powstrzymało terrorystów. Jeden wyrwał Ilyę z rąk bandziora, lecz ten jeszcze w pełni świadomy spojrzał gniewnie na swą obficie krwawiącą rękę i wyjął pistolet.
Strzał.
Wszędzie krew.
- Ona umiera!! - krzyknął komandos. - Lekarza! Lekarza!
Ciemność.
,,Chcę zniknąć'' - błagała w myślach. Błagała...o śmierć? Nie. Błagała o wybawienie. Błagała... o niego?
Bohaterowie nie istnieją. Bohaterem możesz zostać tylko ty, bo dla ciebie nikt nim nie zostanie. Jesteś sam dla siebie. Samotność. Ciemność. Nicość.
Martwa.
*****
- I co sądzisz, Harribel? - zapytał Aizen.
- Chciała ratować przybraną siostrę, a ta w zamian pozwoliła jej cierpieć - prychnęła. - Jej determinacja, by stać się silniejszą wzięła się właśnie z tego, że może ocaliła jedną osobę, ale siebie już nie potrafiła, czy tak?
- To... nie do końca prawda. Ona nie pamięta swej przeszłości. - Tier - odezwał się Sousuke. - Ilya ma osiągnąć hirakulum. Jeżeli będzie trzeba przypomnij jej o tym jak Elisa zdradziła ją tamtego dnia i pozwoliła cierpieć. Wtedy naprawdę musiała być wściekła.
Miał być wczoraj, ale nie dałam rady. Ale dziś jest. Szczerze? Przeszłość Ilyi wydaje mi się przykra, ale chyba trochę taka mydlana, beznadziejna, jeżeli opowiadanie schodzi na psy to mnie powiadomcie. Więcej sekretów :D Niby człowiek, niby martwa a tu jeszcze są osoby trzecie.
CZYTASZ
Espada | Ulquiorra Cifer ✔
Fanfiction,,Wieczna noc... Miejsce, gdzie słońce nigdy nie wschodzi, a księżyc nie przemija. Raz przybiera on kształt sierpa, a raz okrągłej kuli - zawsze jest. Wieczna pustynia, która nie ma końca, na jej monotonnej płaszczyźnie pojawiają się tylko wyschnięt...