Wiecznie Rozdarta

746 87 7
                                    


   Człowiek żyje i rodzi się zgodnie z planem Boga. Pisze nam On pewien scenariusz, w którym nie ma miejsca na improwizację. Wszystko dzieje się, bo tak chciano. Nawet, gdy uważamy, że zrobiliśmy coś sprzecznego z wypisaną rolą. Wszystko jest tak jak ma być. 

   Los i przeznaczenie - dwa byty abstrakcyjne, których gołym okiem nie zobaczymy. Losem podążamy, aby spełnić przeznaczenie. Dwie ścieżki prowadzące w jednym kierunku. 

,,Czy mnie prowadzą do niego?''


   - Ty... - wyjąkała Ilya.

   - A kogo się spodziewałaś? - uśmiechnął się szerzej. - Zwykle ja cię muszę ratować, bo albinosa nie ma w pobliżu. Kurwa, zupełnie jak niańka na zastępstwie - pociągnął ją do siebie i postawił prosto, otrzepując jej ramiona. - Dokąd ci tak śpieszno - zapytał, chowając ręce do kieszeni.

   Ilya nie mogła oderwać od niego oczu.

   - Yammy... Schody... czyli to również ty mnie ocaliłeś wtedy w Soul Society? - zapytała, choć znała odpowiedź. Zacisnęła dłonie w pięści i zamknęła oczy.

   - Sorry - odpowiedział. - Wiem, że wolałabyś, aby to był on.

   - To nieprawda! - wyrwało jej się, lecz gdy płonące niebieskie oczy spojrzały na nią, od razu spuściła głowę. - Dziękuję ci. Naprawdę. Grimmjow.

   Zaśmiał się. Ilya pierwszy raz widziała, aby jakikolwiek Arrancar śmiał się. Uśmiech to jedno, może być sztuczny, ale udawać prawdziwy. Nie to co śmiech. Ilya wszędzie rozpoznałaby udawany i wymuszony chichot.

   - Grimmjow... - zaczęła, a on ucichł. - Dlaczego?

   Niebieskowłosy Arrancar złapał się za kark i rozejrzał dookoła. Gdy już miał pewność, że są tu sami pchnął ją na najbliższą ścianę i pochylił się ku niej. Jego usta znajdowały się kilka milimetrów od jej ucha.

   - Kiedyś powiedziałem, że jesteś zwierzakiem Ulquiorry - Nie wiedziała, czemu, ale zabolała ją ta opinia. - Teraz  nie jesteś płaczliwym ludzkim bachorem. Teraz jesteś - odsunął swoją twarz nico od niej, aby ją zilustrować od stóp po czubek głowy - dorosłą kobietą i pół Arrancarką. Czy skoro jesteś dorosła stałaś się nie tyle zwierzakiem, a zabawką Cifera? - Spojrzała na niego w niemałym szoku. - Z takim ciałem, ty i on... - Nie wytrzymała i z całej siły uderzyła Grimmjowa w twarz. Ku jego własnemu zdziwieniu zabolało go to, a po chwili na policzku pojawił się czerwony ślad. Pchnęła go na ścianę i stanęła przed nim. Nie budziła w nim żądnego strachu, choć urosła to nadal była dla niego niziutką dziewczynką i to ludzką. Jej głowa była na wysokości jego klatki piersiowej.

   - Zamknij się - warknęła. - Jestem jego fracction i należę do niego, ale nie jestem dziwką! Nie latam za każdym z was! Więc nawet nie próbuj mnie o coś takiego posądzać!

   Spojrzał na nią zaskoczony i znów pochylił się w jej stronę, aby ich oczy były na równej wysokości.

   - Zabawkami można się wymieniać. Można je pożyczać - ujął w swoją silną dłoń jej włosy i zaczął się nimi bawić. 

   - Czego ty chcesz? - skrzyżowała ręce na piersi.

   - W tej chwili? Ciebie.

   - Chyba kpisz.

   - Ostra z ciebie lisica i najwidoczniej uparta - uśmiechnął się, a jego uśmiech przypominał wilcze szczerzenie. - Jednak tak naprawdę - powiedział, a jego głosie nie było już kpiny czy wyższości. Brzmiał... normalnie? - ratowanie ciebie stało się moim hobby. Ciągle powtarzasz, ze należysz do tego albinosa... a on nawet się tym nie przejmuje. Dla niego jesteś tylko człowiekiem. Niższą rasą. Zwierzakiem, które w jakiś sposób go zainteresowało. - wyprostował się, ale nie przestawał bawić się jej blond włosami . - Często mnie denerwujesz. Nie. Ty mnie na maksa wkurwiasz! - wrzasnął. - Jesteś zwykłym człowiekiem, a jednak ciągle próbujesz być silniejsza. To nawet w pewnym stopniu zabawne. Twoje próby umilają mi czas, twoje humorki także. Chcę być należała do mnie - rzucił i objął ją. Zaskoczona nie wyrywała się. Stała w bezruchu i próbowała nacieszyć się tym ciepłem, które od niego, jak nigdy, biło. - Kiedyś sprawię, że nawet nie spojrzysz na Ulquiorrę.


   ,,Przed przeznaczeniem jak i przed fatum czy konsekwencjami naszych czynów nie można uciec. To jest nam pisane. Jakie jest moje przeznaczenie? Dlaczego tamtego dnia ja - człowiek - pojawiłam się wtedy na ziemiach Arrancarów. Dlaczego ja tu trafiłam? I dlaczego się zakochałam w demonie? I dlaczego moje serce właśnie się podzieliło? Na kogoś, kogo wielbiłam od chwili mego przebudzenia po dziś dzień i tego, który zawsze pojawiał się znikąd, by mnie ocalić? 

   Dlaczego?

   Dlaczego moje serce właśnie się rozdarło?

   Rozdarło pomiędzy ich dwóch?''


No i jest kolejny rozdział :D Szczerze napisałam go pod natchnieniem chwili. Ckliwy i romantyczny Grimmjow czy wylewny Ulquiorra zupełnie mi nie pasują. Staram się oddać ich prawdziwe charaktery. Właśnie dlatego Grimmjow nie powiedział, ze ją lubi lubi czy ceni. W tamtej chwili potraktował ją przedmiotowo i że chce ją zdobyć jak przedmiot - w końcu uważa się za króla. Podoba się?




Espada | Ulquiorra Cifer ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz