Grimmjow opierał się o ścianę na korytarzu, ale nie już obok pokoju Ilyi. Znowu znalazł się pod drzwiami komnaty, gdzie odbywała się równie interesująca rozmowa. Rozmowa Aizena i Tier. Wszystko było dla niego jasne. Poznał przeszłość dziewczyny, ale teraz chciał wiedzieć, dlaczego byłego shinigami tak bardzo obchodzi zwykły człowiek. Tego nie usłyszał. Najwidoczniej Ilya wcale nie była taka zwyczajna jak się wszystkim dotąd wydawało. Niebieskowłosy zastanawiał się, czy Ulquiorra również zna historię tej, którą sam sprowadził. Wsadził ręce do kieszeni i odszedł.
*****
- Ilya - zaczepiła ją Harribel.
- Tak?
- Ja... - zawahała się. Nie potrafiła teraz patrzeć na nią jak wcześniej. Chodząca apokalipsa. Chodzące nieszczęście i odrzucona przez los. Może dobrze, że nie znała swej przeszłości. Niestety ona musiała ja poznać. - Wybacz mi moje wcześniejsze zachowanie. To był bardziej rozkaz niż prośba.
- Nie szkodzi - pomachała przed sobą dłońmi.
- Jako że jesteś praktycznie osaczana przez mężczyzn, a Arrancarki nie zbliżają się do ciebie, pomyślałam, że jesteś samotna i... - ucięła w połowie, gdy zobaczyła, że na twarzy dziewczyny pojawiły się łzy.
- To miłe - powiedziała, ocierając łzy. - Zawsze jesteś małomówna i spokojna, więc tyle słów to naprawdę dla mnie wiele - uśmiechnęła się. - Ostatnio tak sobie rozmawiałam z moją przyjaciółką.
- Przyjaciółką?
Skinęła głową.
- Nel. Dawna 3 Espada.
- Mam do niej wielki szacunek. Słyszałam o jej umiejętnościach - skrzyżowała ręce na piersi. - Przykro mi z powodu twojej straty. I... - zmrużyła oczy. - Nieważne - pokiwała głową.
Po korytarzu rozległy się donośne oklaski dwóch postaci. Nagle tuż obok pojawił się Nnoitora Gilga i Szayelaporro Granz, szeroko uśmiechając się.
- Oj, Tier - zaczął Granz - rezygnujesz ze swojej misji? Aizenowi się to nie spodoba.
Milczała. Ilya spojrzała na blondynkę.
- Współczujesz jej? A to kurwa nowość - zakpił sobie zbyt wysoki Arrancar.
- To nie wasza sprawa - skwitowała ostro.
Nnoitora się zaśmiał, a jego śmiech brzmiał bardziej jak rechot.
- Nie. Bierzemy to w swoje ręce - dodał różowowłosy, poprawiając okulary. Dziewczyna patrzyła na nich, zupełnie nie rozumiejąc, o co chodzi. Już miała odejść, gdy na drodze stanął jej Granz i jak rodzic pokiwał palcem. - Nie, nie. Ty tu zostajesz.
- Ludzka kobieto - czarnowłosy Gilga uśmiechnął się szerzej. - Pamiętasz Nelliel Tu Odelchwanck, prawda? - Ilya drgnęła. - Tak myślałem. A czy wiesz, że została zamordowana?
- Przestań... - jęknęła, a Tier dostrzegła żółtą iskrę, która błysnęła krótko na barku dziewczyny.
- A czy wiesz kto to zrobił?
- Nnoitora. Szayelaporro. Do czego wy dążycie? - skarciła ich Arrancarka.
- Do hirakulum - rzucił krótko Granz.
- No... ludzka kobieto - kontynuował Nnoitora. - Tamta suka została zamordowana przeze mnie i Szayela - zaśmiał się.
- Nie.
- O, ależ oczywiście, że tak. A wiesz jak to zrobiliśmy?
- Przestańcie żartować - wydyszała dziewczyna, dusząc się. Czuła jakby znajdowała się w pomieszczeniu z dymem. - Jesteście słabsi od Nel. Pokonałby was.
- Prawda i to jest wkurwiające! - krzyknął wysoki mężczyzna. - Ale od czego są intrygi.
- Widzisz, wykorzystaliśmy do tego tamtych dwóch półgłówków. Pozbawiliśmy ich masek, a wtedy... - Nnoitora mu przerwał.
- A wtedy ta suka musiałaby ze mną walczyć! - znowu się zaśmiał. - Granz był przydatny, rozjebałem jej głowę i zrzuciłem z murów zamku.
,,Nelliel...Nel...czy to prawda?''
Po ciele Ilyi znów przebiegły żółte iskry. Jej włosy zaczęły się powoli unosić. Zupełnie jakby były poruszane przez wiatr, którego tu nie było. Zacisnęła zęby.
Oboje się uśmiechnęli.
- A jak kurwa na mnie patrzyła. Też żal. ten strach. Te ręce - Nnoitora pokazał swoje dłonie z długimi palcami - były skąpane w jej krwi.
Nie wytrzymała. Jasne światło oślepiło ich wszystkich. Rozległ się donośny krzyk przerodzony w dziki wrzask, który padał z ust dziewczyny. Po jej policzkach spływały łzy. Złapała się dłońmi za głowę, próbowała zatkać uszy. Na jej ciele pojawiły się widoczne żyły, które wyglądały, jakby znajdowała się w nich czysta energia. Pioruny wirujące wokół niej niszczyły ściany i podłogę . Całe Las Noches zaczęło się trząść.
*****
- Aizen - wtrącił Gin. - Czy to...?
Były shinigami zerwał się z tronu.
- Wpada w stan hirakulum, ale nie może tego zrobić tutaj! Musimy ją przenieść do Soul Society! - rozkazał. - Przecież kazałem Tier, aby wyprowadziła ją stąd! Trzeba to zatrzymać!
- Starrk, wezwij Ulquiorrę - powiedział Ichimaru do 1 Espady, który natychmiast zniknął.
*****
- Kurwa, Granz zrób cos! - wrzasnął Nnoitora przyciśnięty do ściany, na której już pojawiały się pęknięcia.
- Ilyasviel! - krzyknęła Tier.
Nie słuchała jej. Nie słuchała nikogo. Zaraz miała wybuchnąć. Nagle ktoś złapał ją za dłonie, przycisnął do siebie i pocałował ją. Sam poczuł siłę, jaka właśnie niszczyła Las Noches i ją samą. Powoli energia gasła, aż całkowicie zniknęła. Trzęsła się, ale już nie była zagrożeniem.
Wszystko ustało.
Gdy otworzyła oczy zobaczyła, że jest obejmowana i całowana przez Grimmjowa. Oddała pocałunek, po czym powiedziała mu:
- Znowu mnie ocaliłeś - zemdlała.
Jakie tasiemce >.< Ale skoro wam to się podoba :D (Y)
.
.
.
A może za szybko idzie ta akcja? Nie no w sumie to już 11 albo 12 rozdział, no pora na poważniejszą akcję :D
CZYTASZ
Espada | Ulquiorra Cifer ✔
Fanfic,,Wieczna noc... Miejsce, gdzie słońce nigdy nie wschodzi, a księżyc nie przemija. Raz przybiera on kształt sierpa, a raz okrągłej kuli - zawsze jest. Wieczna pustynia, która nie ma końca, na jej monotonnej płaszczyźnie pojawiają się tylko wyschnięt...