2

78 4 1
                                    

       Otworzyłam powoli oczy, szukają dzwięku, który sprawił, że się obudziłam. Przejechałam powoli wzrokiem po pokoju.

Jest średnich rozmiarów. Ma dwie ściany szare i dwie fioletowe, z których jedna jest w całości oklejona plakatami tancerzy i tancerek. Po prawej jego stronie stoi duża, biała szafa, a na lewo znajduje się łóżko. Na przeciwko okna znajduje sie biurko, które przez większość czasu zawalone jest książkami i innymi przedmiotami. Gdy mój wzrok zatrzymał się na szafce nocnej, znalazłam w końcu źródło tego okropnego hałasu: budzik. Zapomniałam go wyłączyć na czas wakacji i teraz masz babo placek! Kto normalny wstaje o godzinie 7? No kto? Wyciągnełam z niego baterie, żeby mnie więcej nie niepokoił i wstałam z łóżka ziewając.

Wyciągnełam z szafy krótkie, czarne spodenki z wysokim stanem oraz szarą bluzkę na krótki rękaw i udałam się w stronę łazieniki. Wziełam krótki prysznic, przebrałam się, wyszczotkowałam zęby i zaczesałam włosy w koka. Następnie zeszłam na dół, kierując się w stronę kuchni.

- Dzień dobry słoneczko.- Przywitała się ze mną mama, która właśnie kładła na stół tosty z serem.

-Hej!- Odpowiedziałam chwytając jednego tosta i wkładając go do buzi.- Mmm... Pycha.- zachwalałam ją.

- Zamierzasz gdzieś dzisiaj wychodzić?- Zapytała.

- Jestem umówiona z przyjaciółmi, a co?

- Nic, nic. Chciałabym tylko prosić cię abyś przed wyjściem, pojechała do sklepu kupić kilka rzeczy na dzisiejszy obiad. Co ty na to?-zapytała patrząc na mnie wyczekująco.

- Nie ma problemu mamo. Zakładam tylko buty i już pędze.-odpowiedziałam jej.

Mama uśmiechneła się do mnie promiennie i wróciła do zmywania naczyć. Założyłam moje białe trampki, wzielam od mojej rodzicielki liste zakupów i ruszyłam w strone garażu po rower. Gdy już go miałam pojechałam powolnym tępem do sklepu. Po drodze zauważyłam, że Przemek i Damian wrócili już do domu, bo stało ich sportowe auto. Ugh! I już po świętym spokoju. Potrząsnełam głową, chcąc wyrzucić myśli związane z nimi, po czym przyspieszyłam jazdę rowerem by jak najszybciej przejechać obok ich posiadłości.
W sklepie wybrałam odpowiednie produkty, zapłaciłam za wszystko i udałam się do domu okrężną drogą.

- Już jestem!- krzyknełam wchodząc do domu.

- Dziękuje skarbie za pomoc. - podziękowała mama.

- Nie ma za co- powiedziałam, kładąc produkty na stół.

Spojrzłam na zegarek. Dopiero 11:10, a ja jestem umówiona na 16. Co ja będe robić, przez ten czas? Już wiem! Ruszyłam w stronę salonu. Wziełam pilota z szafki, usiadłam na kanapie i właczyłam telewizor. Przeskakiwałam z kanału, na kanał ale nic nie było ciekawego. Zrezygnowana wyłaczyłam urządzenie.

I nici z mojego planu.

Pomyślałam. Nagle usłyszałam, trzaśnięcie dzwiami. Do salonu wszedł mój tato.

- Dzień dobry, kochanie. Jak tam miną ci poranek?- zapytał się mnie.

- Na nudzeniu się.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- A może tak wyszłabyś z domu, na podwórko? Mamy dzisiaj cudowną pogodę, a słońce dobrze ci zrobi.

- Może masz rację.- Wstałam z kanapy i wyszłam na pole, drzwiami balkonowymi. Gdy byłam już na zewnątrz, zaciągnełam się świeżym powietrzem. Tato ma racje, pora za żyć energi słonecznej.
Rozłożyłam leżak na nasłonecznionym miejscu i ułożyłam się wygodnie na nim.

        Już od lat dziecięcych kochałam słońce. Jego ciepło, zawsze mnie relaksowało. Kochałam patrzeć na wschód, jak i na zachód słońca. Teraz też to lubie robić, ale nigdy nie mam na to czasu. Ale nie teraz. Zamierzam do 14 posiedzieć na słońcu i relaksować się ciszą. Lecz nie dane mi było, poleżeć w ciszy bo nagle u sąsiadów obok zaczeły hałasować ścigacze, a następnie przejechały koło mojego domu dwa, sportowe, robiąc dużo hałasu.

- No i się zaczyna.- powiedziałam na głos sama do siebie, wsłuchując się w powoli zanikający odgłos maszyn.

Przepraszam, że taki krótki rozdział, ale po prostu pasowało mi takie zakończenie. Następny postaram się napisać dłuższy i ciekawszy.
Buziaczki :**

Give My LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz