9

64 4 0
                                    

Otworzyłam powoli oczy, ziewnełam i spojrzałam na Kamile. Spała. Ostrożnie wstałam, żeby jej nie zbudzić i ruszyłam w stronę łazienki. Gdy wziełam prysznic i wytarłam swoje mokre ciało ręcznikiem, dotarł do mnie straszny fakt. Nie wziełam ubrań na zmiane.

- Cholera.- Przeklnełam.

I co ja mam teraz zrobić? Przecież w domu jest czterech chłopaków! Dobra, raz kozia śmierć. Owinełam się ręcznikiem, który ledwo co zakrywał moje intymne miejsca i wyszłam z łazienki. Nagle centralnie przede mną, pojawił się Dominik. Krzyknełam przestraszona, stawiając cały dom na nogi.

- Co do...- Zaczą Igor, wychodząc z pokoju, ale stanął w osłupieniu gdy mnie zobaczył.

Dominik zagwizdał i uśmiechnął się szeroko.

-No. Takie widoki rano, to ja mogę mieć zawsze.- Powiedział rozbawiony.

Poczułam jak się czerwienię i mocniej docisnełam ręcznik do ciała.

- Co tam się dzieje!- Krzykną Bartek z dołu.

- Nic, nic.- Odkrzyknął Igor.- Tylko oglądamy sobie naszą piękną Gabi, w samym ręczniku.-Posłałam mu mordercze spojrzenie.

- Cooo?!- Usłyszałam i zaraz przede mną stała czwórka chłopców i cztery dziewczyny zbudzone krzykami.

- Ulala, tylko brać.- Powiedział Kuba.

- I tak nie poruchasz.- Pokazałam mu język i pędem wbiegłam do swojego pokoju, zatrzaskując głośno drzwi i zastanawiając się dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej.

Bo jesteś głupia.

Westchnełam zażenowana i podeszłam do szafy, w celu znalezienia sobie jakiś ubrań. Gdy byłam gotowa, wpuściłam do pokoju Kamilę, która cały czas stała na korytarzu.

- No nareście!- Powiedziała wchodząc i zaczeła się śmiać.- Niezły pokaz dałaś.

- Nie przypominaj.

- Szkoda, że nie widziałaś swojej miny.- Zachichotała.

Rzuciłam w nią poduszką.

- A zamknij się już.- Zrezygnowana udałam się do kuchni.

Wyciągnełam z lodówki szynkę oraz ser, i wziełam się do robienia śniadania.

10 minut później

Postawiłam na stole, dwa talerze pełne tostów i 9 kubków z kawą.

- Śniadanie!- Zawołałam.

Po chwili do salonu wpadło 9 osób. Chłopcy patrzyli się na mnie z dwuznacznymi uśmiechami, a dziewczyny zabrały się do jedzenia.

- Macie zamiar się tak gapić, czy z łaski swojej zaczniecie jeść?- Zapytałam się ich.- Bo zaraz nic dla was nie zostanie.

Płeć męska uśmiechneła się jeszcze szerzej i zasiadła do stołu, by zacząć konsumować swoje śniadanie. Muszę przyznać, że czasami mam ochotę ich zabić. Niby tacy przystojni, a w głowie nic. Zupełna pustka. Westchnełam głośno, zwracając na siebie uwagę. Pokręciłam tylko głową i wstałam od stołu, by wyjść na zewnątrz.

- Posprzątajcie za sobą.- Powiedziałam i już mnie nie było.

Postanowiłam iść na spacer. Skierowałam się w stronę lasu, gdzie rosły dwie brzozy. To tam znajdowała się ścieżka i to tamtędy uciekałam, gdy chciałam odciąć się od rzeczywistości. Przeskoczyłam niewielki strumień i powolym krokiem szłam leśną drogą, coraz bardziej zagłębiając się w las. Nie bałam się o to, czy się zgubie. Znałam tą przestrzeń, jak własną kieszeń. To tutaj, spędziłam całe dzieciństwo, na zabawie z moim byłym przyjacielem.

Give My LifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz