Rozdział 2-Nieszczęśliwie urodziny

1.6K 75 33
                                    

Poszliśmy do lodziarni. On zamówił lody limonkowe, a ja miętowe. Rozmawialiśmy przez długi czas w parku, na ławce i jedliśmy lody. Dowiedziałam się, że ma 17lat.

-Może Cię odprowadzić?-Zapytał.
-Hmmm czemu nie?!- odparłam- a przyjdziesz na moje urodziny?

-Oczywiście madam- Powiedział z rozbawieniem w oczach.

Oboje zaczęliśmy się śmiać. Gdy byliśmy przy moim domu przytuliłam blondyna i dałam mu buziaka w policzek, na co on się lekko zaśmiał.

Gdy weszłam do domu rodziców dalej nie było. Zostawili tylko list, było tam napisane:

"Kochana córciu, pojechaliśmy z tatą po konia. Gdybyśmy nie dotarli szybko do domu to juz życzymy ci najlepszego. Żebyś była szcześliwa i ż wszystkiego aby wszystkie twoje marzenia się spełniły.

Kochamy Cię
Mama i Tata"

Po przeczytaniu listu poszłam się wykąpać i ubrałam moją ukochaną piżamkę^^

Po przeczytaniu listu poszłam się wykąpać i ubrałam moją ukochaną piżamkę^^

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po ubraniu się poczułam, jaka jestem zmęczona. Jak najszybciej wskoczyłam pod kołdrę i po chwili odleciałam w kraine Morfrusza.

"Galopowałam przez łąkę na moim rumaku. Było.... Było niesamowicie! Koń był przepiękny. Nawet jeśli był cały czarny"

~~~Następnego dnia~~~

Obudziłam się o 8:30. Byłam taka szczęśliwa jak nigdy. Poszłam się poczesać. Zrobiłam sobie warkocza dobieranego:

Ubrałam się w piękną miętową sukienkę:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ubrałam się w piękną miętową sukienkę:

Ubrałam się w piękną miętową sukienkę:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czułam się jak księżniczka. Po chwili wpadł Lucky do pokoju i zaczął mnie lizać po stopach.

Pobawilam się z nim i pędem zeszłam na dół.

-Mamo?! Tato?! Już wróciliście?- Krzyknęłam, ale nie za głośno jak to mam w zwyczaju.

Rodzice wspominali, że może nie być ich długo. Postanowiłam usiąść na kanapie i pooglądać telewizję. Jednak mój spokój nie trwał długo. Usłyszałam dzwonek telefonu. Dzwoniła Jess. Odebrałam:

-Halo?
-Hej, szczurku. Wszystkiego Najlepszego!!!
-Heh, dziękuję.
-Czemu ostatnio się tak nagłe rozłączyłaś?
-Ehh.... To nie rozmowa na teraz.
-Fajna odpowiedź....
-No przepraszam...
-Ej a tak z innej beczki... Dostałaś juź swojego "zwierzaczka"?
-Nie, bo rodzice jeszcze nie wrócili.
-Mhm
*Dzwonek do drzwi*
-Ja lecę pa pa.
-Kto to? Jakiś chłopak? Hmm?
-JESS!
-Hehe no dobra dobra. Pa pa
-Pa pa

Podbiegłam jak najszybciej do drzwi żeby je otworzyć. Był to Lloyd. Ubrał się tak:

-Hej- Przywitałam się ze słodkim uśmiechem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Hej- Przywitałam się ze słodkim uśmiechem.

-Cześć, ślicznie wyglądasz- Powiedział

-Dziękuję, ty też fajnie wyglądasz- Odparłam zawstydzona.

Nagle zza pleców wyciągnął bukiet róż i fiolkow i powiedział:

-Wszystkiego najlepszego. Dużo zdrowia i szczęścia. Nie wiedziałem co Ci kupić więc kupiłem twoje ulubione kwiaty.

Ni nie powiedziałam tylko żuciłam mu się na szyję.

-Skąd wiedziałeś, że to moje ulubione?!-Powiedziałam szczęśliwa.

-Mowiłaś mi wczoraj-Uśmiechnął się.

-Naprawdę?!- W tym momencie strzeliłam sobie face palma na co on się zaśmiał.

Gdy już przestaliśmy się śmiać kazałam mu usiąść na kanapie a sama poszłam zrobić nam herbatę. Gdy wróciłam, położyłam gorący napój na stole, usiadłam na kanapie i wtuliłam się w tors chłopaka.

*Dwie godziny później*

Przez ten cały czas leżeliśmy, gadaliśmy, graliśmy na konsoli i słuchaliśmy muzyki. Zaczęłam martwić się o rodziców. Nie było ich już długo.

-Lloyd, boję się o rodziców-Powiedziałam smutna.

-Spokojnie, jak coś będę przy tobie-Odparł spokojnym głosem.

I jak tu przy nim nie być spokojnym? Nie da się Po prostu! Uspokaja swoim głosem.

Po chwili usłyszeliśmy huk. Prawie cały dom się zawalił. Gdyby nie Lloyd nie trzymał mnie w pasie i gdyby nie skoczył, leżałabym tam martwa pod gruzami. Z moich oczu zaczęły spływać łzy. Chciałam krzyczeć, ale nie umiałam. Byłam w wielkim szoku. Niewiadomo jak bardzo bym chciała nie udało by mi się to.... Nie wiedziałam co robić.... Jeszcze większy szok przyniosło mi to jak Lloyd krzyknął "Ninja go!" Zakręcił się. Wokół niego było jakiś zielone-coś. Po tym jak się zakrecił był ubrany w jakiś zielony strój....

~~~
Hej kochani mam nadzieję, że się spodobało. Proszę o wyrozumiałość ponieważ to moje pierwsze opowiadanie i ten rozdział pisałam baardzo długo. Dziękuję za czytanie 😘
Ps.Tak wiem, że Alice wygląda na starszą niż 15 lat. Może będzie to związane z tym co będzie później nwm. Nic wam nie powiem :P

I Hate You, I Love You ~ Lego Ninjago Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz