Rozdział 11- I tak ją dostanę!

864 55 9
                                    

Dalej stałam przytulona do Cola. Nie chciałam go puszczać. Bałam się, że ten obleśny facet tu wróci.

-Alice już jest Okej. Możesz puścić Cola.- Powiedział Lloyd.

-J-j-j-Ja n-nie.- Powiedziałam jeszcze bardziej płacząc. To wyszło z moje kontroli.

-Csii...- Powiedział głaszcząc mnie po włosach Cole.-Chcesz może do domu?- Zapytał czarnowłosy.

-N-n-nie.- Powiedziałam dalej szlochając.

Nagle do klubu wbiegł Lucky.

-Alice! Alice!- Krzyknął mój pies. Widać było, że to coś ważnego.

Popchnęłam lekko Cola i uklęknęłam.

-Co się stało?- Powiedziałam załamujacym się głosem do psa.

-Sombrero tu idzie!!!- Krzyknął.

-Kto to jest Sombrero?!- Wiedziałam tylko, że to jakiś wróg Ninja.

Na moje ostatnie słowo, Ninja popatrzyli na siebie zaniepokojonym wzrokiem.

-Alice co Ci powiedział pies?!- Zapytał Z przerażeniem Zane.

-Powiedział, że jakiś Sombrero się zbliża!

-Cole wiesz co masz robić?- Zapytał Lloyd.

-Tak wiem.- Odparł Czarnowłosy.

Cole lekko pociągnął mnie za rękę na znak, że mam za nim iść. Schowaliśmy się pod kanapą. Myślałam, że nas zobaczą, ale Cole upewnił mnie, że tak się nie stanie. Cały klub na imię "Sombrero" ulotnił się. Było to zarazem przerażające jak i zabawne. Cole leżał do mnie tyłem, gdyby coś się działo to mógł pomóc. Nic nie widziałam. Dobra, dobra Alice nie przesadzaj. Widziałaś plecy Cola! To zawsze coś.

-Gdzie ona jest?!- Krzyknął Sobrero.

-Nigdy ci jej nie dam! Nie pozwolę, żebym przez Ciebie znów kogoś stracił!- Powiedział krzykiekm Lloyd.

-Jak mi jej nie oddacie, staracicie kogoś innego ze swojej drużyny.- Powiedział złowieszczo.

Co?! Nie?! Nie mogę na to pozwolić! Czemu ja zawsze sprawiam jakieś problemy!? Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Chciałam wyjść, oddać mu się. Za bardzo związałam się z nimi. Podkuliłam nogi i zaczęłam się sunąć na dół. Cole to zauważył i złapał mnie za ramię.

-Co ty robisz?- Zapytał gniewnym spojrzeniem.

-Nie mogę pozwolić na to, żeby ktoś z was zginął!- Krzyknęłam szeptem.

-Spokojnie.- Powiedział i złapał mnie czule za rękę.

-Nie, Cole puść mnie...- Starałam się trochę uspokoić.

-Alice, ja nie chcę, żeby coś ci się stało...

-A ja nie chcę, żeby wam coś się stało.

-Spokojnie, poradzą sobie.- Po tych słowach, mocno przytulił mnie do siebie.

-Mam nadzieję.- Szepnęłam prawie bezgłośnie.

*Oczami Sombrero*

-Wycofać się!!!!- Wrzasnąłem do swoich pomocników.

Miałem plan doskonały. Wręcz idealny. Wreszcie ją zdobędę! Wiem, że ona gdzieś tu jest. Pewnie się ukrywa.

-Szefie!- Zawołał mój ulubieniec, po zdarzeniu. -Dlaczego się wycofaliśmy?!

-Mam idealny plan.- Uśmięchnąłem się złowieszczo.-Ekipa do mnie! Omówię wam cały plan!

*Oczmi Alice*

Gdy się wycofali, Cole wyciągnął mnie z pod kanapy. Po wycofaniu wszyscy wrócili do klubu. Jak tylko zobaczyłam Lloyda, rzuciłam się mu na szyję.

-Nie mogę pozwolić, żeby wam coś się stało!- Krzyknęłam... Nawet nie wiem czy była to złość, smutek czy może strach... Ciężko było mi to określić.

-Spokojnie Alice. Będziemy na siebie uważać.- Powiedział Lloyd.

Czemu każdy mówi mi spokojnie? Grr...

Wiedziałam, że nawet jak Sombrero powiedział "Wycofać się" to nie oznacza koniec problemów... To dopiero początek.

Omg... To brzmi jak prolog to ostatnie XD Przepraszam, że nie było rozdziałów, ale nie miałam weny :P :c Tak więc komentujcie, gwiazdkujcie i polecajcie innym. Pa pa :*

I Hate You, I Love You ~ Lego Ninjago Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz