Rozdział 3-Macie mi wszystko wytłumaczyć!

1.4K 64 48
                                    

Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami. Słyszałam tylko jakieś stłumione krzyki. Najprawdopodobniej zemdlałam.

Obudziłam się w jakimś pokoju. Nade mną stał jakiś staruszek. Od razu posunełam się do tyłu i skuliłam się w kulkę.

-Nie bój się, nic Ci nie zrobię- Powiedział spokojnie.

-Lloyd...-Wyszeptałam.

-Lloyd!-Staruszek zawołał blondyna.

Po chwili niebieskooki wszedł do pokoju. Rzuciłam mu się na szyję, ale po chwili uderzyłam go z liścia. Lloyd złapał się za policzek.

-Dlaczego mnie cały czas okłamywałeś?!-Krzyknęłam ze łzami w oczach.

-Ale jak Cię okłamałem?-Zapytał.

-Alice usiądź, wszystko ci wytłumaczymy-Powiedział staruszek.

-No dobrze-Starałam się uspokoić.

Gdy usiadłam na łóżku do pokoju weszli inni. Wtedy Jeszce bardziej skuliłam się w kulkę.

-Alice spokojnie-Lloyd z czerwonym policzkiem podszedł do mnie i usiadł obok.

-Oooo okej *Przęłknęłam sline*

-Najpierw ci ich przedstawię. Ten jasny brunet o niebieskich oczach to Jay. Brunet z brązowymi oczami to Kai. Blondyn z niebieskimi oczami to Zane. Dziewczyna z czarnymi włosami to Nya. Ten starszy Pan...

-Nie jestem taki Stary...- Powiedział staruszek

-Ten Pan to Sensei Wu. Ta Pani, czyli moja mama, to Misako. A Sensei to mój wujek.

-Zaraz... zaraz... kogoś mi tu brakuje.- Powiedział Zane.- Raz, dwa, trzy, cztery...

Nagle do pokoju wbiegł chłopak. Miał czarne włosy i bardzo ciemne oczy. Były prawie czarne. Był ubrany w strój... No właśnie strój, tylko czego a może kogo? Nie wiem, mało mnie to teraz interesuje.

-*Dyszenie* Sorki *wdech* za *wydech* spóźnienie.

-A ten spóźnialski to Cole. Nie ma dziewczyny... Chyba...- Ruszył znaczonco brwiami.

-Kto to jest?-wskazał na mnie Cole.

-Je.. jestem A..Alice.-Przedstawiłam się chyba wszystkim...

-Emm... Cześć- Powiedział z uśmiechem Cole.

Mimo wszystko widziałam, że niezbyt cieczy się tym, że tutaj jestem.

-A co to za stroje?

-To stroje ninja. Tak jesteśmy ninja.- Powiedział jeśli się nie mylę Kai.

-A co się stało z moimi rodzicami?- Zapytałam lekko niezaspokojona.

-Ehh... Alice tylko nie krzycz Ale twoi rodzice... nie żyją...

-Żżż że ccc co?!- Po moich policzka zaczął spływać strumień łez.

-Najprawdopodobniej zginęli z rąk... Z rąk Sombrero...

-Kto to do cholery jest Sombrero?!

-Nasz wróg.- Powiedział Jay.

-Wyjdzcie stąd... JUŻ!!!!- Krzyknęłam zapłakana.

Gdy Lloyd miał już wychodzić powiedziałam:

-Lloyd ty zostań.- Jak powiedziałam tak zrobił.

Lloyd usiadł na łóżku na którym byłam i czule mnie przytulił. Leżeliśmy na łóżku w ciszy. Nie była to niezręczna cisza, ponieważ właśnie tego mi brakowało. Ciszy i bliskości osoby na której mi zależy i której ufam. Czułam jego bliskość, czułam jego perfumy, byłam wtulona w jego tors. Przy nim czułam się bezpiecznie jak nigdy dotąd czułam się przy chłopakach. Alice czy ty się zakochałaś?! Nie... A może jednk? Nawet nie wiem kiedy ale zasnęłam.

*Oczami Misako*

Alice chciała, żeby mój syn Lloyd przy niej został. Zresztą nie dziwię się skoro mu ufa. Jednak ona mi kogoś przypomina.... Później o tym pomyśle na razie pójdę zrobić kolację.

*Po kolacji*

Lloyd i Alice nie przyszli na kolację. Postanowiłam zobaczyć dlaczego. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam śpiącą Alice wtuloną w śpiącego Lloyda. Wyglądają tak uroczo. Postanowiłam wyjść i im nie przeszkadzać.

-Wu widziałeś jak twój bratanek słodko wygląda z Alice?

-Nie- Odparł- A powinienem?- Zapytał.

~~~
Hej, mam nadzieję, że się spodobało. Ostatnio nie mam co robić więc pisze :3. Kolejny rozdział powinien pojawić się jutro albo pojutrze. Dzięki za czytanie i cześć! :D

I Hate You, I Love You ~ Lego Ninjago Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz