Rozdział 4- Nienawidzę go!

1.2K 69 24
                                    

Kiedy się obudziłam Lloyda już przy mnie nie było. Rozejrzałam się trochę po pokoju w którym obecnie byłam. Nie był on ani duży, ani mały. Był w sam raz. Podłoga i ściany były pokryte panelami. Na środku pokoju stał dywan. Miał on kolor szaro-brązowy. Łóżko było bardzo wygodne. Jego obramowanie było drewniane, a pościel biała z napisem "I Love sleeping". Obok łóżka stała prześliczna biała etażerka. Przy etażerce stało niewielkie biurko. Naprzeciwko drewnianych drzwi stała szafa. Pomiędzy wcześniej wspomnianą szafą A białym fotelem stał regał z książkami. Było tu całkiem przytulnie. Zapomniałam dodać, że tak mniej więcej obok biurka były drzwi do toalety.

Podeszłam do szafy i ją otworzyłam. Wow, tu są moje ubrania!!! Myślałam, ze nic nie da się już stamtąd wyciągnąć. Ej chwila moment... Co z Lucky'm?! Ehh.. Pewnie leży martwy pod stertą gruzów. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku, jednak szybko ją wytarłam. Ubrałam się w to:

Moje włosy do pasa, spięłam w wysokiego kucyka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Moje włosy do pasa, spięłam w wysokiego kucyka. Postanowiłam nie malować rzęs bo pewnie będę znowu płakać.

Gdy się ogarnęłam wyszłam z "mojego pokoju". Okazało się, że byliśmy na statku! Stał on na... Nie uwierzycie. Statek na piasku... To takie piękne...

Odziwo na statku nikogo nie było.

-"Pewnie są na misji"-pomyślałam.

Postanowiłam zrobić śniadanie ponieważ była 7:45. Lubiłam gotować i nawet mi to wychodziło. Wymyśliłam, że zrobię naleśniki. Miałam na sobie fartuszek koloru mietowego. Wspominałam już, że uwielbiam ten kolor?

O 8:10 wszyscy wrócili. Ja akurat skończyłam swe arcydzieło. Gdy poczuli piękny zapach naleśników postanowili wejść do jadalni. Naleśniki czekały już na każdego. Gdy weszłam do jadalni wszyscy zwrócili swe oczy ku mnie.

-Co się tak na mnie patrzycie?-Zapytałam zaniepokojona ich wzrokiem.

-Ehh... Bo to my mieliśmy zrobić śniadanie i przynieść ci je do łóżka...- Powiedział Lloyd

-Emmm... Po co?

-NO BO WCZORAJ MIAŁAŚ URODZINY, ALE PRZEZ TO CO SIĘ STAŁO WSZYSTKO SIĘ POPSUŁO! JUŻ CZAISZ?!- Nakrzyczał na mnie Cole

-T-t-t-tak- Powiedziałam załamujacym się głosem.

- T-t-t-to j-ja m-może już p-pójdę do p-p-pokoju-Próbowałam powstrzymać się od łez. Nie chciałam przy nich płakać. Nie chciałam pokazać, że jestem słaba. Jedyna osoba przy, której mogłam płakać był Lloyd, jemu najbardziej ufałam.

Jak wparowałam do pokoju od razu wybuchnęłam cichym szlochem, tak cichym, ponieważ głośnym bym nie umiała. Żuciłam się plaskaczem na łóżko i zaczęłam płakać. NIENAWIDZE COLA!

*Cole*

Ta cała Alice zaczyna mnie wkurzać. Niby tak nie winna, słodka i delikatna. Ona coś skrywa A ja odkryje co to jest!

-Cole, idioto. DLACZEGI TAK NA NIĄ NAWRZESZCZAŁEŚ?!- Zapytał że złością Lloyd

-Bo ta cała jej "niewinność" zaczyna mnie wkurzać!- Odparłem naburmuszony.

-Masz taki dla niej nie być zrozumiano?!-Powiedział już spokojniej Lloyd.

-A co nasz przywódca się zakochał?- Poruszyłem znacząco brwiami.

-A co Ci do tego? Idź lepiej do swojej Sammi.-Odparł z kpiną Kai. Czemu oni tak bronią tego Lloyda i Alice?

-Już od dwóch dni nie jestem z Sammi. Chodzę teraz z Seliel.

-Zmieniasz dziewczyny jak skarpetki- Powiedział obrażony Jay.

-Ehh... Dobra Ja ide do naszego pokoju spać.

-Pa- Powiedzieli wszyscy chórem.

W pokoju zacząłem myśleć nad różnymi rzeczami szczególnie nad Alice. JAK JA JEJ NIENAWIDZE!

~~~
Mamy mini dramacik ^^ Wyrobiłsm sie z dwoma rozdzialami brawo ja! Jak myślicie czy Alice ujawni to, że jej rodzice ją adoptowali? I jak powie czy coś się w jej życiu zmieni?

I Hate You, I Love You ~ Lego Ninjago Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz