- Kto to był? - zapytał Jimin, kiedy stanęliśmy na parkingu. Jin otwarł bagażnik, abym mogła wsadzić tam zakupy.
- Mój były. - odpowiedziałam.
- Były? - zapytał z niedowierzaniem Hobi.
- Tak, były. Kiedyś zdawałam się z nieciekawym towarzystwem. Zostawiłam go, kiedy podniósł na mnie rękę. To uraziło jego ego, dlatego teraz jestem jego wrogiem numer jeden. - odpowiedziałam, zatrzaskując klapę bagażnika.
Wsiadłam na motor, a za mną usiadł Tae. Objął mnie w pasie i dał znak, że jest gotowy. Odpaliłam silnik i ruszyłam z piskiem opon. V, podobnie jak Suga, złapał mnie mocniej.
Po kilku minutach drogi byliśmy na miejscu.
- Jej! Kiedy znowu będę mógł się z tobą przejechać? - zapytał Tae, kiedy zatrzymaliśmy się obok domu.
- Kiedy będziesz chciał. - odparłam, a z nikąd pojawił się Kookie i powiedział do V :
- Ej, ja też chcę. Idź się przebierz i daj mi strój.
Tamten poszedł do domu i po chwili wrócił w normalnych ciuchach, a odpowiedni strój dał Kookie'mu. Jung Kook poszedł się przebrać, a ja zostałam przy zielonej maszynie i rozmawiałam z Bangtan'ami. Po kilku minutach wrócił brunet i powiedział, że jest gotowy. Wsiedliśmy na motor i ruszyliśmy. Postanowiłam jechać pustynną drogą i zatrzymać się na chwilkę na poboczu. Jak zamierzałam, tak zrobiłam. Zasiedliśmy z zielonego Kawasaki i zdjęliśmy kaski.
- Pojechaliście do miasta beze mnie. - powiedział Kookie i podszedł do mnie.
- No bo cię nie było. - odparłam patrząc mu w oczy. Stanęłam na palcach i cmoknęłam go w usta. Chciałam się odsunąć, ale chłopak przyciągnął mnie do siebie, podniósł mnie i kontynuował pocałunek.
- Wybaczam. - poinformował, kiedy postawił mnie na ziemi.
- No a spróbował byś nie. - odpowiedziałam i założyłam kask. Jung Kook poszedł w moje ślady. Z powrotem wsiedliśmy na motor i ruszyliśmy pustynną drogą. Jechałam z dużą prędkością. W połowie drogi usłyszałam dźwięk syren. Odwróciłam głowę i zorientowałam się, że jedzie za mną policja. Przeklnęłam w myśli i minęłam mój dom. Postanowiłam gdzieś ich zgubić, a dopiero później wrócić do domu. Zrobiłam jeszcze jedno okrążenie i kiedy zobaczyłam, że zgubiłam ich na zakręcie, wjechałam na podjazd.
- Czy ty naprawdę ścigałaś się z policją? - zapytał Jin, kiedy ściągnęłam kask, ale nie zdążyłam mu odpowiedzieć, bo usłyszałam syreny. Odwróciłam się w stronę ulicy i zobaczyłam, że w moją stronę idzie mundurowy.
- Fuck. - mruknęłam pod nosem.
Kiedy podszedł bliżej, zobaczyłam, że jest to znajomy Gale'a, Lukas.
- Hej Chamy! - przywitał się.
- Hej Luk. - odpowiedziałam.
- Wiesz, że za ściganie się z policją i prawie trzykrotne przekroczenie prędkości powinnaś dostać mandat? - zapytał starszy ode mnie chłopak.
- Tak, ale wiem też, że mi go nie wręczysz. - odparłam pewnie.
- Wiesz, że masz szczęście, że to ja wsiadłem z auta, a nie ten żółtodziób, który siedzi za kółkiem?
- Tak wiem. To znaczy nie wiem, że tam jest żółtodziób, ale wiem, że mam szczęście, że wpadłam na ciebie. A jak już tu jesteś, wpadnij pod wieczór, jak skończysz pracę, na ognisko. Będzie Gale i Minho i moi znajomi.
- Spoko jak dam radę to na pewno przyjdę. Na razie.
Pożegnałam się z nim i kiedy odszedł, odetchnęłam z ulgą.
- Dobrze jest mieć znajomych w policji. - powiedziałam i uśmiechnęłam się pod nosem.
Wszyscy weszliśmy do domu i rozpakowałam zakupy. Następnie zadzwoniłam do Gale'a i Minho. Mój brat powiedział, że nie przyjdzie sam. Przygotowałam wszystko co potrzebne było do ogniska i przygotowałam miejsce w ogródku, żeby nie męczyć się z tym później.
- O już jesteście! - powiedziała Cassie, wchodząc z Zico do pokoju.
- Tak. Na ognisko zaprosiłam też Luka, a Gale powiedział, że nie przyjdzie sam no i oczywiście będzie Minho. - od razu uprzedziłam Cas.
- No to trzeba się przygotować. Mamy mało czasu.
- Cas.... Mamy trzy godziny, a poza tym to ognisko, więc nie trzeba się stroić. - powiedziałam. - Nie marudź, tylko rusz tyłek i chodź! - rozkazała moja przyjaciółka, ale widząc, że nie ruszam się z kanapy, podeszła do mnie i ściągnęła mnie z łóżka na podłogę.
- Ej! - krzyknęłam zaskoczona.
Cas pociągnęła mnie do swojego pokoju, żebym pomogła jej wybrać ciuchy. Doradziłam jej krótkie szorty, a ona zgodziła się na nie pod warunkiem, że ubiorę takie same. Zgodziłam się i pomogłam jej z wyborem bluzki. Zdecydowała się na luźny T-shirt. Kiedy pomogłam jej z wyborem ubrań, chciałam wracać do salonu, ale Cas wepchnęła mnie do łazienki i kazała zmyć makijaż, a w tym samym czasie, ona poszła mi po ciuchy. Wróciła z takimi samymi spodenkami, ktore miała na sobie i luźną bluzką na ramiączkach, do której przyniosła mi narzutkę z krótkim rękawem.
Po zmyciu mojego makijażu, Cas zrobiła mi make up w jej wykonaniu.
- Nie otwieraj! - prowadziła Cas, kiedy chciałam otworzyć oczy. Westchnęłam i spędziłam w łazience kolejne pół godziny.
- Paczaj i podziwiaj. - powiedziała Cassie, kiedy skończyła malować moje powieki. Otworzyłam oczy i przejrzałam się w lustrze. Były mocno podkreślone, przez co wydawały się większe niż zazwyczaj.
- Wow, super. - powiedziałam.
- A teraz się przebierz i zrobimy włosy. - poinformowała mnie rozentuzjazmowana przyjaciółka, a ja jęknęłam.
Przebrałam się w ciuchy, które mi przyniosła, a ona zabrała się za moje włosy. Spięła mi je spinką z tyłu głowy, a z przodu zostawiła mi grzywkę, która troszkę opadała mi na oczy. Kiedy skończyła ze mną, zabrała się za swój makijaż i fryzurę. Kiedy skończyła, chciałam wyjść z pomieszczenia, ale zatrzymała mnie i pomalowała mi usta.
- Cassie to tylko ognisko! - powiedziałam, przeglądając się w lustrze.
- Ale za to z kim! - odparła brunetka.
- A poza tym, ta szminka jest za mocna. - stwierdziłam, jeszcze raz zerkając w lustro.
- Jest git, dlatego nie waż się tego zmywać. - odpowiedziała Cas.
Pokiwałam głową i poszłam do mojego pokoju, gdzie chusteczką zmyłam z ust szminkę. Wzięłam z szafy czarne Conversy. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest po piątej.
Zaszłam na dół, a później wszyscy wyszliśmy na podwórko, gdzie starałam się rozpalić ogień, co nie okazało się wcale takie proste jak się wydawało.
- Cassie, przyniesiesz rozpałkę?-poprosiłam i powiedziałam, że jest w piwnicy. Po chwili brunetka wróciła z butelką płynnej rozwałki, którą "podlałam" ogień. Momentalnie cały ogródek wypełnił się szarym dymem.
- Ale przynajmniej się rozpaliło. - powiedziałam, ogarniając dym.
Wszystkim dałam kiełbasy na patyku, aby podgrzali nad ogniem. Później usiedliśmy do stołu. W połowie naszego posiłku przyszedł Lukas, a zaraz za nim Gale z jakąś dziewczyną. Kiedy podeszli do stołu, rozpoznałam w niej starą znajomą ze szkoły.
- Natalie! - wykrzyknęłam, wstając od stołu.
- Chamy? - zdziwiła się Nat, ale rzuciła mi się na szyję.
- To wy się znacie? - zapytał zmieszany Gale.
- Tak. Kiedy wróciłaś? - zapytałam dziewczynę.
- Kilka miesięcy temu.
- Wiesz jak wtedy w szkole było bez ciebie nudno? Już nie było drugiej takiej wrednej osoby jak ja. Nie miałam z kim obgadywać Kate. Cieszę się, że wróciłaś. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Ja też. Zmieniłaś się przez te kilka lat. Myślałam, że nie będziesz piękniejsza niż byłaś, a tu proszę. - stwierdziła uśmiechnięta Nat.
- Oj tam. Ty akurat nie masz powodu do narzekania.
Później przywitała się z nią Cassie, a następnie Gale przedstawił ją reszcie. Wszyscy ponownie usiedliśmy do stołu, a później przyszedł Minho.
- Siema Luk! - przybił piątkę z chłopakiem.
- Siema.
- Siadaj i jedz. - powiedziałam do Minho.
Chłopak usiadł obok Luka i zabrał się za jedzenie. Zaczęliśmy jeść i rozmawiać na różne tematy, co chwilę wybuchając śmiechem. Było naprawdę świetnie. W pewnym momencie odezwał się Gale.
- No więc skoro już tutaj jestem i jest taka fajna atmosfera, to chyba jest to najlepszy moment, żeby powiedzieć, że jestem z Natalie.
- No trudno było nie zauważyć odkąd przyszliście. - stwierdziła Cas.
- No właśnie. Ale gratuluję. - uśmiechnęłam się do brata, a potem do jego dziewczyny, która zrobiła się czerwona jak burak.
- A ty jak z tym, jak on się nazywał? Aha, Alex. - zapytała mnie Natalie
- Jaki Alex? - zapytał, z podniesioną bawią Gale.
- Taki jeden ze szkoły. Nat, dałam mu jasno do zrozumienia, że ma sobie dać spokój.
- Serio? Ej ale on był spoko. - zawiodła się Nat.
- Wcale nie. - stanęła w mojej obronie Cassie.
- Co wy do niego macie? - pokręciła głową Nat.
- To dupek! - wykrzyknęłyśmy razem z Cas, po czym spojrzałyśmy na siebie i wybuchłyśmy śmiechem.
Reszta wieczoru minęła w równie dobrej atmosferze. Kiedy wszyscy poszli, Cas, ja i reszta wszystko posprzątaliśmy i usiedliśmy w salonie, gdzie rozmawialiśmy do późna. Około wpół do jedenastej, usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Obiecuję, że kiedyś wyrwę to ustrojstwo!- stwierdziłam, podnosząc się z kanapy. Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam rodziców Minho i zapłakaną Hyorin.
- Co się stało? - kucają, zapytałam dziewczynkę, a ta objęła mnie za szyję i zaszlochała:
- Zgubiłam pana Pepe.
Pytającym wzrokiem spojrzałam na jej rodziców, a jej mama odparła, że to pluszak.
- Przepraszamy, że niepokoimy, ale ona bez niego nie zaśnie. - przeprosił pan Kim.
- Nic się nie stało. - odprłam i wzięłam na ręce Hyorin, która nadal szkochała.
- Widział ktoś pana Pepe? - zapytałam, wchodząc do salonu.
- To pluszak? - zapytał Jin.
- Tak. - odparła dziewczynka, opierając oczy.
- No to nie. - stwierdził Suga.
- Chodź, pójdziemy nad jezioro, może tam zgubiłaś. - poinformowałam, stawiając ją na ziemię.
- My też idziemy! - wykrzyknęło siedmioro chłopaków, a ja przewróciłam oczami, ale pokazałam im ruchem ręki, że mogą iść.
Przed domem, złapałam małą za rękę i wszyscy poszliśmy w stronę wody. Szliśmy tam kilka minut, na miejscu Hyorin szukała swojej zguby, która, jak się okazało, leżała na ławce. Dziewczynka od razu się ucieszyła i zapiszczała z radości. Wracając wzięłam ją na ręce, kiedy po raz kolejny się potknęła. Wróciliśmy do domu, a rodzice Minho podziękowali i przeprosili. Kiedy wyszli wszyscy po kolei poszli do łazienki, a ja poszłam przygotować łóżka i materac dla Jimina. Później poszłam wziąć prysznic i położyć się spać, wcześniej sprawdzając, czy wszystko jest wyłączone.
Około drugiej w nocy usłyszałam natarczywy dźwięk dzwonka do drzwi.
- Powaliło kogoś? - mruknęłam pod nosem. Wstałam z łóżka i zaszłam na dół. Dzwonek odbijał się echem po całym domu. Otwarłam drzwi i zobaczyłam pijanego Gale'a. W tym samym czasie Cas wraz z Zico stanęła na gorze schodów i zapytała:
- Kogo pojebało?!
Nim ktokolwiek zdążył odpowiedzieć Gale wybełkotał:
- Sis, bo Nat nie chciała mnie wpuścić do domu, a rodziców nie chcę budzić, mogę zostać na noc? - Wpuść go- stwierdziła Cas, kiedy pytająco na nią spojrzałam. Odsunęłam się, aby przepuścić go w drzwiach, a mój brat chciał mnie przytulić. Wystawiłam ręce do przodu i powiedziałam:
- Nie podchodź, śmierdzisz piwem.
- Ale wypiłem tylko troszkę. - powiedział i zachwiał się.
- Gale troszkę?! Człowieku jutro, a raczej dzisiaj, masz rozprawę w sądzie! Chcesz iść tam pijany?! - podniosłam głos.
- Nie krzycz. Wyśpię się to mi przejdzie.
Spojrzałam na Cas błagalnym wzrokiem, a ta tylko stwierdziła, że to mój brat i poszła spać. Poszłam obudzić Sugę, gdyż tylko on spał, aby poprosić go, żeby przeszedł do mojego pokoju.
- Suga, wiem, że nie lubisz jak cię ktoś budzi, ale proszę przejdź do mojego pokoju.
Chłopak mruknął coś pod nosem, ale powoli otworzył oczy. Wstał z łóżka i powoli, zaspanym krokiem, bez słowa poszedł na górę, a Gale zajął jego miejsce na kanapie. Nie wiem jak cała siódemka pomieści się w moim pokoju, ale mam nadzieję, że dadzą sobie radę.
~~~~~~~~
Chciałam podziękować za wszystkie gwiazdki i komentarze, ponieważ jest to dla mnie mega motywacja i za każdym razem cieszy mi się mordka ^^ A co do rozdziału.... Nie wydaje mi się on jakoś wyjątkowo dobry, ale mam nadzieję, że komuś się spodoba. Do następnego :*

CZYTASZ
BTS
FanfictionTak jak informuje tytuł, fanfic jest o koreańskim zespole BTS, jednak niektóre informacje o nich zostały zmienione na potrzeby ff. Zapraszam do czytania ^^