Próbę skończyliśmy późnym popołudniem. Kiedy wróciłam do mieszkania, okazało się, że nikogo nie ma. Na stole czekała na mnie wiadomość od Minho, że nie ma kluczy, więc mam mu otworzyć.
Zjadłam kolację, poszłam się okąpać i umyć włosy. Na piżamę założyłam biały szlafrok, a włosy owinęłam ręcznikiem. Kiedy myłam zęby, usłyszałam dzwonek do drzwi. Myśląc, że to Minho, otworzyłam je ze szczoteczką w ustach.
W drzwiach zobaczyłam Jung Kook'a, jak zwykle uśmiechniętego. Odsunęłam się, aby go wpuścić do środka. Chłopak poszedł do kuchni, a ja skierowałam się do łazienki, aby dokończyć mycie zębów.
- Co tutaj robisz? - zapytałam wchodząc do kuchni.
- Nudziło mi się, to przyszedłem.- odparł z uśmiechem.
- No nie wierzę! Jak mogło ci się nudzić z resztą Bangtanów?! - zapytałam zdziwiona.
- No wiesz, bywa.
- Czego się napijesz? Kawy, herbaty, wody, soku pomarańczowego?
- Soku. - odparł chłopak.
Przeszukałam szafki w poszukiwaniu tego napoju, ale go nie znalazłam.
- A no tak... Minho przyjechał... Soku nie ma. - powiedziałam i westchnęłam.
- W takim razie poproszę wody.
Nalałam wody do szklanki i podałam ją Kookie'mu.
- Jutro też przyjdziesz na ósmą do wytwórni? - zapytał brunet.
- Pewnie, czemu miałoby mnie nie być? - zapytałam.
- No nie wiem.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy, którą przerwał Jung Kook.
- Naprawdę dobrze tańczysz. Kogoś takiego szukaliśmy.
- Dziękuję, ale są lepsi ode mnie.
- Tańczyłaś gdzieś?
- Tak, w szkolnym zespole, ale od dwóch lat nie tańczę, bynajmniej nie publicznie.
- Dlaczego?
Odpowiedziałam mu całą historię i to jak najbliżsi przyjaciele zachęcali mnie, abym do tego powróciła. Przerwał nam dzwonek.
- Przepraszam, to pewnie Minho.- powiedziałam i poszłam otworzyć drzwi. W progu stali Minho i Cassie.
- No na prawdę? Nie mogłaś otworzyć drzwi? - zapytałam, wpuszczając ich do środka.
- Nie, bo lubimy cię denerwować.- powiedział chłopak i wszedł do pomieszczenia, gdzie siedział Kookie. Przywitali się jakby znali się spory okres czasu.
- Jest sok pomarańczowy? - zapytał Minho.
- A kupiłeś? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie z uroczym uśmiechem.
- A dlaczego miałbym wiedzieć, że mam kupić?
- Zastanówmy się... Może dlatego, że go wypiłeś?
Kookie wybuchł śmiechem, a Cassie pokręciła głową, zaparzając herbatę.
- Dobra wygrałaś. Jutro kupię.
- No ja mam taką nadzieję. - powiedziałam, siadając obok Kookie'go. Rozmawialiśmy dosyć długo. Około dziesiątej Jung Kook zaczął się zbierać.
- To do jutra. - powiedział i przytulił mnie, po czym wyszedł, a ja zamknęłam za nim drzwi.
Zaraz potem poszłam do łazienki wysuszyć włosy. Później poszłam się położyć.
- Jak tam? - zapytała Cas, wchodząc do pokoju.
- Spoko. A u ciebie? Nie miałyśmy okazji porozmawiać. Jak poszło na przesłuchaniu?
- A nawet dobrze. W sumie to nawet bardzo dobrze, bo dostałam pochwałę od Zico, a to nie byle co. A ty jak poznałaś Bangtanów?
Odpowiedziałam jej moją historię, a potem rozmawiałyśmy o zwykłych rzeczach. Jak zwykle dostałyśmy głupawki i śmiałyśmy się, tak głośno, że obudziłyśmy Minho. Chłopak stanął zasypany w drzwiach naszego pokoju i powiedział:
- Ej, chcę pospać, śmiejcie się troszkę ciszej.
- Dobrze - wyszeptałyśmy, po czym wybuchłyśny śmiechem.
- Dobra idę spać, bo jutro, a raczej dzisiaj, będę nie wyspana.
- Dobra. Kolorowych koszmarków.
- Kolorowych koszmarków - odpowiedziałam i prawie od razu zasnęłam.
Rano obudził mnie budzik. Z westchnieniem wstałam z łóżka i od razu poszłam do łazienki przemyć twarz zimną wodą.
Kiedy byłam już gotowa wyszłam z pomieszczenia i poszłam do kuchni, gdzie Cas i Minho jedli śniadanie.
- Wyglądasz okropnie. - stwierdziła Cas
- Dzięki. - burknęłam popijając kawę. Mocną kawę.
- Nie jest tak źle. - stwierdził brunet.
- Nie no wcale. - odparłam.
Przed ósmą wyszłyśmy z Cassie z domu i po kilku minutach drogi byłyśmy pod wytwórnią. Roztałyśmy się na dole. Ona poszła schodami do góry, a ja przeszłam obok nich i poszłam korytarzem do ostatnich drzwi. Weszłam do środka, a pierwsze słowa Sugi brzmiały:
- Ktoś się tu nie wyspał. - powiedział z uśmiechem.
- Troszkę. - odparłam i położyłam torbę na ziemi pod ścianą.
- Zaczynamy? - zapytałam.
- Dzisiaj pójdzie szybko. Musimy tylko powtórzyć układ, bo wszystko już mamy gotowe. Jutro tylko to nagrany i będzie super. - powiedział Rapmon.
- Jak to jutro nagramy?- zapytałam lekko przestraszona.
- Spoko nie przejmuj się to będzie to samo, tylko będzie fotograf, ci od makijażu i kilka innym osób. -powiedział Jung Kook.
-Tylko... - mruknęłam pod nosem. Mimo, że od samego początku wiedziałam, że będziemy to nagrywać, dopiero teraz dotarło do mnie, że się stresuję.
- Nie martw się. Wszytko będzie ok. - powiedział uśmiechnięty Jim. Kiwnęłam głową i zaczęliśmy się rozgrzewać. Kilka razy bezbłędnie zatańczyliśmy cały układ i poszliśmy na miasto coś zjeść.
- Chodźcie do mnie. Zrobię naleśniki. - powiedziałam.
- Co zrobisz? - zapytał z dziwną miną J-hope. Zaśmiałam się i odpowiedziałam:
- Skoro nie jedliście jeszcze naleśników to czas to zmienić. Chodźcie.
O kilku minutach drogi byliśmy w mieszkaniu.
- Jestem! - krzyknęłam, ale nikt mi nie odpowiedział.
- Chyba nikogo nie ma. - stwierdził Jimin.
- Na to wygląda. - odparłam - Chodźcie do kuchni - dodałam. Przy stole były tylko cztery krzesła.
- Nie przeszkadza wam, że są tutaj tylko cztery krzesła? Wiem, że to dla was pechowa liczba, ale nie mamy tutaj więcej krzeseł.
- Spoko. Jakoś przeżyjemy. - powiedział żartobliwie V.
Na stole zauważyłam kartkę, którą napisał Minho.
Poszedłem po soczek pomarańczowy. Nie musisz mi otwierać, bo mam klucze.
- No i po co mi to piszesz? - zapytałam pod nosem.
- No to wy się zajmijcie się sobą, a ja przygotuję ciasto. Tylko nie roznieście mi mieszkania.
Przygotowałam wszystko co było mi potrzebne i zrobiłam ciasto naleśnikowe. Rozgrzałam patelnię, na którą dałam olej. Wylałam na nią ciasto, z którego nie wyszedł mi pierwszy naleśnik, ale to oczywiście normalne, bo pierwszy nigdy mi nie wychodzi. Z kolejnymi szło mi lepiej. Kiedy wzięłam patelnię, żeby podrzucić kolejnego naleśnika, z nikąd pojawił się Minho i krzyknął mi nad uchem "bu!". Wystraszyłam się i pisknęłam, a naleśnik spadł mi na podłogę. Pozostała siódemka zaczęła się śmiać.
- Ty głupku! - krzyknęłam, śmiejąc się i uderzając bruneta w udo szmatką, którą miałam pod ręką. Minho tak się śmiał, że nie potrafił wypowiedzieć żadnego słowa, ale w końcu wydusił:
- Gdybyś widziała swoją minę...
- Radzę ci nie zasypiać w nocy. - powiedziałam z szatańskim uśmiechem.
- W nocy spisz jak zabita, więc wątpię, żebyś marnowała czas na czekanie, aż znasnę.
- Zobaczymy jutro. - powiedziałam z uśmiechem i wzięłam się za dalsze smażenie naleśników. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk łamania drewna. Odwróciłam się i zobaczyłam Jina leżącego na ziemi z zdziwioną miną.
- To chyba było to pechowe krzesło. Wszystko ok? - zapytałam.
- Tak. - odpowiedział, wstał z podłogi i wybuchł śmiechem, a po chwili reszta do niego dołączyła. Przy nich na prawdę nie dało się nudzić, albo mieć złego humoru.
Na środek stołu dałam naleśniki i ustawiłam obok nich nutellę i dżem truskawkowy.
- Smacznego. - powiedziałam, a oni nie za bardzo wiedzieli co mają zrobić, więc pierwsza wzięłam naleśnika, posmarowałam go nutellą i poskładałam na kształt trójkąta. Reszta zrobiła to co ja. Usiadłam na podłodze i zaczęłam jeść. Po kilku minutach do kuchni weszła Cassie i Zico.
- Jej zrobiłaś naleśniki!! - krzyknęła brunetka - Mówiłam ci jak cię kocham?
- Nope. - odparłam i wstałam dać jeszcze dwa dodatkowe talerze.
- Kto połamał to krzesło? - zapytała Cas, widząc to co z niego zostało.
- Samo się załamało. - odparłam. - Tak, tak sobie stało i nagle jebs krzesła nie ma.
- No dokładnie. - powiedziałam.
- Nie no, było pechowe, to dla tego - dodałam po chwili.
- Brałaś coś? - zapytała żartobliwie Cassie.
- Nie, jadła nutellę. - odpowiedział za mnie Minho.
- A, a to wszystko wyjaśnia. - odparła brunetka i zaczęła jeść. Po chwili zadzwonił mój telefon. Poszłam po niego do pokoju brunetki.
- Hej Gale, dlaczego zarywasz noc? - zapytałam, wracając do kuchni.
- Carly, dzwoniłem do ciebie chyba z dziesięć razy...
- Nie dziesięć - przerwałam mu i sprawdziłam w telefonie. - piętnaście.
- Carly, nie denerwuj mnie. Martwiłem się. Wszystko ok? - zapytał zmartwiony Gale.
- Tak wszytko w porządku przepraszam. A co u ciebie słychać?
- Nawet ok.
- Nawet? Coś nie tak? Tylko mi tutaj nie kręć. Znam ten głos. - powiedziałam.
- Wywali mnie z pracy. - wyjaśnił smutnym głosem.
- Za co? Powaliło ich? Byłeś najlepszym pracownikiem w całym markecie, klienci cię chwili i co tak nagle im się odmieniło?
- Nie. Pobiłem chłopaka. Leży w szpitalu. Mogę mieć sprawę w sądzie.
- Co?! W coś ty się wpakował? Jak to się stało?- zapytałam, a Cas i Minho, chociaż nie tylko oni, spojrzeli na mnie pytającym wzrokiem.
- No bo szarpał dziewczynę, więc grzecznie poprosiłem, żeby przestał, ale on powiedział, że to jego dziewczyna i może robić to co mu się podoba i dalej ją szarpał. Kiedy jeszcze raz powiedziałem, żeby przestał rzucił się na mnie z pięściami, więc się broniłem.
- Czyli to nie ty zacząłeś. Nie martw się, wszystko będzie ok.
- Mam nadzieję, ale to on leży w szpitalu. To on jest pokrzywdzony.
- Działałeś w obronie własnej, więc to jest argument łagodzący, a teraz idź spać. Wyśpij się i zadzwoń do mnie rano.
- Pozdrów go!!! - krzyknęła Cas i Minho.
- Słyszysz? Masz pozdrowienia.
- Dzięki sis. Zadzwonię rano. Całuski.
- Całusy pa. I się nie zamartwiaj!
- Ok. Pa.
Rozłączyłam się, a Cassie od razu zapytała co się stało.
- Gale pobił chłopaka, który teraz leży w szpitalu. - wyjaśniłam.
- W co on się wpakował? - zapytał retorycznie Minho.
- To nie z jego winy. Bronił się. To znaczy najpierw bronił dziewczyny, a później dopiero bronił siebie.
- Ale chłopak leży w szpitalu. - stwierdził Minho.
- No i co z tego? Gale działał w obronie własnej.
- Ale nie musiał go bić tak, żeby wylądował w szpitalu! - podniósł głos brunet.
- Jeszcze go oskarżaj! Człowieku Gale jest załamany!! A ty jeszcze go oskarżasz, zamiast go bronić! Wiesz, że ma zawiasy i nie wiadomo, jak skończy się ta sprawa!- również podniosłam głos, a po chwili dodałam ciszej- dobrze, że go tutaj nie ma i niw słyszy tego, co mówisz, bo nie chcę powtórki z rozrywki, a ty dobrze wiesz o czym mówię. - powiedziałam i wyszłam z apartamentu, aby się przewietrzyć i wszystko przemyśleć. Usiadłam na ławce pod budynkiem i przed oczami pojawił mi się widok Gale'a leżącego na ziemi, obok którego leżało puste opakowanie po tabletkach. Od razu zadzwoniłam na pogotowie, a potem pojechałam do szpitala. Najgorsza była myśl, że mogłam go stracić, kiedy lekarz powiedział, że jego szanse na przeżycie są marne. Jednak Gale wyszedł z tego cało.
Wtedy próbował się zabić, bo nękało go kilku starszych chłopaków, kiedy w końcu nie wytrzymał, pobił jednego z nich, a ten do dzisiaj jeździ na wózku. Dostał wtedy wyrok w zawieszeniu.
Po tym wspomnienu popłynęły mi łzy. Bałam się, że Gale znowu może spróbować się zabić, a ja tym razem go nie uratuję.
Nie wiem jak długo siedziałam i płakałam, ale w końcu wstałam z ławki i weszłam do budynku. Przed drzwiami wytarłam oczy i weszłam do środka.
- Przepraszam - rzucił się na mnie Minho i mnie mocno przytulił.
- Nie wiem jak ty, ale naprawdę się o niego boję, tym bardziej, że nie ma mnie przy nim. - powiedziałam i przytuliłam się do bruneta, jednak po chwili odsunęłam się od niego i poszłam do łazienki przemyć twarz. Spojrzałam w lustro i zobaczyłam, że od płaczu mam czerwone oczy. Niestety nic z tym nie mogłam zrobić i z westchnieniem wyszłam z pomieszczenia i przeszłam do kuchni, gdzie wszyscy jeszcze siedzieli. Nic nie mówiąc, nalałam sobie soku pomarańczowego do szklanki i usiadłam na ziemi.
- Zostawiłaś telefon. To był zły pomysł, bardzo zły pomysł. - powiedziała z diabelskim uśmiechem Cas. Spojrzałam na nią pytająco i wzięłam telefon do ręki. Od razu zobaczyłam, że dodli mi na snapa swoje zdj z podpisem "włam". Każdy zrobił sobie osobne selfie, więc było sporo zdj i jedno wspólne. Kiedy Spojrzałam na Rapmona to trudno było nie wybuchnąć śmiechem.
- Jesteście chorzy - powiedziałam z uśmiechem.
- A ty stoisz na naszym czele. - puściła mi w powietrzu całusa Cas. - Paczaj. - dodała szukając czegoś w swoim telefonie, a ja dobrze wiedziałam czego.
-Ani się waż!! - krzyknęłam radośnie wstając z podłogi.
- Bo co? - zapytała, również wstając z podłogi, a ja do niej podeszłam z chęcią wyrwania jej telefonu. Jednak brunetka przewidziała mój ruch i się odsunęła.
- Jeśli to pokażesz to nie wyjdziesz z tego cało! - zagroziłam, goniąc ją dookoła stołu, na co Cas wybuchnęła śmiechem i uciekła do pokoju, a ja pobiegłam za nią. Skończyło się na tym, że obydwie leżałyśmy na ziemi w przedpokoju tarzając się ze śmiechu.
![](https://img.wattpad.com/cover/66320659-288-k470669.jpg)
CZYTASZ
BTS
FanfictionTak jak informuje tytuł, fanfic jest o koreańskim zespole BTS, jednak niektóre informacje o nich zostały zmienione na potrzeby ff. Zapraszam do czytania ^^