#13

234 12 0
                                    

Po 5 godzinie lekcyjnej zerwaliśmy się do Wesołego Miasteczka. Postanowiliśmy uczcić , że jesteśmy razem.

Ostrożnie wyszliśmy 15 minut po dzwonku. Miejąc nadzieję , że nikt nas nie zauważy. Niestety musiała napatoczyć się woźna!
-Gdzie wy się wybieracie? - krzyknęła , gdy już wystawiłam nogę za drzwi - Na lekcję!
Słysząc te słowa zaczęliśmy biec ile tylko sił w nogach. Znaleźliśmy się pod kawiarenką Copacabana. Stąd spacerkiem udaliśmy się do Wesołego Miasteczka dwie ulicę dalej. Dwadzieścia minut i byliśmy na miejscu.
-To na co idziemy najpierw? - zapytał
-Ty wybierasz pierwszy. - mrugnęłam stanowczo na co mruknął przytakując
-Hmm...Kolejka Górska.
Przeraziłam się , bo strasznie boję się tego typu atrakcji. Krótko mówiąc , to nie dla mnie...
-Tchórzysz? - przerwał minutową ciszę
-No co ty! - odparłam poważnie , chociaż byłam taka przerażona...

Podeszliśmy do farbowanej blondynki w ochydnym make up'ie i skąpych ciuchach. Od razu zaczęła podrywać Leo na moich oczach. Jeszcze bezczelnie śmiała się ze mnie , że niby jestemnza brzydka dla chłopaka.
-Co podać? - zapytała przez śmiech nadal podrywając.
Po słowach tapeciary chłopak pocałował mnie centralnie na jej oczach!!! (media) Jej mina była bezcenna...
-2 bilety proszę - odparł z łobuzerskim uśmiechem na twarzy. Następnie podjechał nasz wagonik i wsiedliśmy. Nogi miałam jak z waty. Zaczęłam krzyczeć. Leoś tylko patrzył na mnie cały rozbawiony , a ja żuciłam mu takie gniewne spojrzenie , że od razu się zamknął. W sumie to myślałam , że będzie gorzej. Naj okropniejszse były w tym wszystkim zakręty...Ta cała męka trwała w sumie 5 minut.
-No teraz ja wybieram! - uśmiechnęłam się głupkowato - Idziemy na karuzelę z kucykami.
-Żartujesz sobie?
-Nie.
-Chyba jednak...Ja zaczekam.
-No , ej! Na kolejkę poszłam , więc ty idziesz na karuzelę.Tak jest w związkach- mrugnęłam
-No , dobrze. - przewrócił oczami

Weseli jak debile usiedliśmy na białym koniu (hehe) i jechaliśmy na nim. Poruszał się on chyba 2 na godzinę , ale było warto. Wszystkie dzieci patrzyły się nas jak na chorych , bo mieliśmy 16 lat , a karuzela przewidziana była dla sześciolatków , ale co z tego xd. Pocałowaliśmy się , a wszyscy rodzice dzieci natychmiast zabrali je i tylko gadali coś pod nosem. Nas to nie obchodziło i tylko śmialiśmy się jak pod wpływem jakiś dupalczy hehe. Następnie zjedliśmy frytki i poszliśmy do domu Leo.

Ech , jutro ostatni dzień mojego pobytu w domu Leo. Pierwszy raz chyba żałuję...Pokochałam tego szłodziaka :3...

Nie zakocham sięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz