28. Decyzja

531 61 4
                                    

Wstałam oślepiona słonecznym blaskiem. Cieszyłam się, że nareszcie, a przynajmniej na jakiś czas to koniec moich problemów z królową. Odwróciłam powoli głowę w stronę, gdzie jeszcze wieczorem leżał Edward, ale nikogo tam nie było. Trochę zasmucona, że nie mogę go teraz dotknąć i na niego spojrzeć przekręciłam się na drugi bok. Jednak uznałam wtedy leżakowanie za zakończone. Podniosłam się powoli, do pozycji siedzącej i z pragnienia, które jak ogień paliło od środka złapałam za gardło. Teraz dopiero zdałam sobię sprawę, z tego, że dawno nie byłam na polowaniu. Postanowiłam poszukać narzeczonego.

- Edwardzie! - Zawołałam wampira.
W odpowiedzi usłyszałam martwą ciszę.
- No trudno, poradzę sobie sama - pomyślałam

Zwaliłam kołdrę na ziemię i usiadłam na krawędzi łóżka. Nie da się ukryć, że lekko jeszcze kręciło mi się w głowie. Nieoczekiwanie w moim pokoju zagościł ten sam dziwny blask, co niegdyś, gdy byłam niewiadomo gdzie. Ciarki przeszły po mojej skórze, lub coś w rodzaju tego. Czułam lęk i przeszywający mnie strach. Wstałam z łóżka i palcami jak najszybciej rozczesałam włosy, by jako tako się układały. Po dokładnym rozmyśleniu zapaliła się we mnie mała Iskierka nadziei, którą tylko jedno słowo mogło zgasić. Wiedziałam, że to zjawa, dlatego też nie chciałam, by to ona pierwsza zadawała pytania. Postanowiłam szybko działać, a jeżeli moje najgorsze przypuszczenia by się potwierdziły musiałabym ułożyć na szybko jakiś plan, w czym jestem chyba najlepsza.

- Kate? - Zapytałam pełna nadziei

- Pudło - odpowiedziała zjawa przyjaznym głosem

- Królowa? - mówiłam cicho, by głos mi się nie łamał

- Bingo - usłyszałam delikatny śmiech

- Zapewne przyszłaś się dogadać wasza wysokość - starałam się być uprzejma i nie wykonywać gwałtownych ruchów, a przede wszystkim trzymać się jakiegoś dobrego planu.

- Owszem - zgodziła się

- W takim razie w czym mogę ci pomóc? - skierowałam wzrok na rażące mnie światło, by nie chować go przed nią

- Pomyślałam - zaczęła - że mogła byś mi dać jakąś inną ofiarę

- To znaczy? - zapytałam łagodnym głosem, choć chciało mi się krzyczeć

- Przynosisz mi kogoś innego, a ja daruje tobie życie. Rozumiesz? - Była trochę zdenerwowana

Zapadła cisza, w której mogłam rozmyślać. Co ona wogóle sobie myśli? Świat nie opiera się tylko na niej i jej widzi mi się. Bałam się zostawać z tą decyzją sama. Wiedziałam, że to nie fair by ktoś oddawał za mnie życie. Muszę coś zrobić i tym też nauczyć się działać na własną rękę. Gdzie wszyscy się podziali? Czułam się jak w klatce, w której powoli zaczyna brakować powietrza. Liczyłam na cud, ale potem, w końcu zebrałam się na odwagę

- Nie! - Odpowiedziałam po chwili

- Nie rozumiesz? - Zdziwiła się

- Po prostu nie chcę, by ktoś dla mnie tak się poświęcał! - Krzyknęłam

- Jak ty się do mnie odnosisz? Jestem twoją królową niewdzięczna! - Ciągnęła - za karę... - Nie zdążyła dokończć, bo w tym momencie do pokoju wbiegła Alice i Emmett. Kamień spad mi z serca. Przy nich zawsze czułam się bezpiecznie.

- Wynoś się stąd! - Wykrzyczał Emmett i zaczął szykować swoje kły w razie ataku

- Jeszcze nie skończyłam! - Królowa wpadła w szał.
Skierowała swoje oczy na mnie. Znów przeszedł po mnie ten sam, okropny strach. Chwilę później dosłownie we mnie weszła i zniknęła. Nie wiem jak to się stało. Dwie dusze w jednym ciele? To wogóle jest możliwe? Zakręciło mi się w głowie i powoli opadając z sił upadłam prosto w ramiona przerażonego Edwarda, który najwyraźniej niedawno się tu zjawił.

- Co ci jest? - Zapytał mój narzeczony opiekuńczym głosem

- Edwardzie...- wyszeptałam resztkami sił - kocham cię
Poczułam, że zaraz odlecę i rzeczywiście, bo chwilę później porwała mnie ciemność.

~~ godzinę później ~~

Budzę się i powoli otwieram oczy. Wokół mnie zebrali się wszyscy, łącznie z zaniepokojonym tatą. Trochę mnie to zdziwiło,a zarazem wkurzyło. Nigdy nie lubiłam być w centrum uwagi.

- Edwardzie - wymamrotałam niewyraźnie jego imię

- Ciii.... Oszczędzaj się - usłyszałam w odpowiedzi

- Bello w porządku? - Zimne ręce Aro delikatnie głaskały moje policzki

- Chyba tak - westchnęła i powoli usiadłam na krańcu łóżka

- Bello! - Krzyknął opiekuńczy głos Carlisle

- Nic mi nie jest - spojrzałam na niego

- Nawet nie wiesz mała jak nas przestraszyłaś - powiedział Emmett

- Przepraszam mięśniaku - odezwałam się piskliwym głosikiem

- Nie musisz za nic przepraszać - podeszła do mnie Esme

- Nawet nie wiecie jaka jestem spragniona - wyszeptałam w końcu

- Zdaję sobię z tego sprawę - Znowu znalazłam się w marmurowych objęciach Edwarda, lecz tym razem nie z tego powodu, że niedługo miałam stracić przytomność - Zaraz pójdziemy

- Nie zaraz, tylko natychmiast - Aro jak zawsze robił wszystko, by było mi jak najlepiej

- Kocham cię tato - pocałowałam go w policzek - i dziękuję, że wróciłeś

- No leć, leć, tylko mi tu bez takich - ostrzegł mnie

- Niedługo będziemy - poinformował Edward i wyszliśmy przed dom

_________________________________________

Omg!!! ❤❤❤
Ile komentarzy, gwiazdek i przeczytań. ❤❤❤
Mówiłam już, że jesteście kochani i najlepsi?
Tak czy inaczej powtarzam to!!!
Dziękuję ♥
Do następnego!!! ❤❤❤

I_forgot_to_breathe

To Tylko PrzyjaźńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz