32. Miesiąc miodowy

664 48 9
                                    

Jechaliśmy długi kawał czasu. Na tyle wystarczający, że moja ciekawość nie dała nad sobą zapanować.

- Daleko jeszcze? - mój głos brzmiał jak grymaszące dziecko

- To nasz przystanek - wskazał ręką lotnisko, po czym lekko się uśmiechnął

- Na jak długo się zatrzy...

- Bell czy możesz przestać zadawać tyle pytań? - Mruknął wesoło - mamy samolot za godzinę, a do tego czasu zdążymy odpocząć i coś przekąsić w pobliskim lesie.

- Co powiedziałeś mojemu tacie, że tak łatwo mnie wypuścił? - Zmieniłam temat

- Spojrzałem mu w oczy, a on Pokiwała niechętnie głową - roześmiał się Edward

- Wykorzystam to kiedyś - leniwie odpięłam pas

- Z pewnością - przytaknął - Co Carlisle powiedział o ciąży?

- Wszystko w porządku, a termin za miesiąc - wyznałam

- Tak szybko?

- Ciąża wampirza Trwa nie więcej niż miesiąc - spochmurniałam

- Akurat na nasz powrót - westchnął

- Coś nie tak? - Złapałam go za rękę, gdy nareszcie samochód się zatrzymał

- Nie wiem czy damy radę - wbił swój wzrok w drzewo stojące tuż przy nas

- Nie cieszysz się na wieść o dziecku - podsumowałam

- To wszystko dzieje się zbyt szybko - oparł głowę o szybę

Nic nie odpowiedziałam. Wypuściłam jego rękę z objęć i odwróciłam głowę udając, że nad czymś myślę. W pewnych sprawach zupełnie nie rozumiałam o co mu chodzi, ale teraz wydawało mi się, że między nami wyrosła ogromna ściana. Czułam, że nie jest pewny co do przyszłości wiążącej się z rodziną.

- Idziemy? - Jego ton głosu brzmiał coraz bardziej oschle.

- Spacer? - Zapytałam, gdy rozmowa całkowicie odebrała mi apetyt

- Jasne - uśmiechnął się mimowolnie

Wyszliśmy z samochodu. Szliśmy wąską ścieżką trzymając się za ręce.

- Bell, nie odbieraj tego tak, że nie chcę mieć z tobą rodziny - wrócił do wcześniejszej rozmowy - kocham cię, tylko to tak szybko się dzieje - powtórzył

Zastanawiałam się co mu odpowiedzieć, ale mijani ludzie pachnęli tak apetycznie, że błyskawicznie pobudzili moje zmysły co zauważył Edward.

- Musimy się powoli zbierać - odchrząknął

- Nie martw się o mnie, nie zrobię im krzywdy - mruknęłam

Skręciliśmy w wysokie zarośla i po chwili siedzieliśmy już na najwyższej sośnie.

- Niesamowity widok - spojrzałam mu w oczy

- O tak - przyznał - dawno tego nie robiłem- zapadła krótka cisza - mamy zaraz samolot - skierował wzrok ku ziemi

Pokiwałam niechętnie głową.

Oboje w wampirzym tempie pokonaliśmy drogę i chwilę później staliśmy już przed samolotem.

~ 8 godzin później ~

- Oto wyspa Esme - Edward wyciągnął ręką przed siebie.

Na samym szczycie stał domek, w którym mamy zamieszkać przez najbliższy miesiąc.

- Jak tu pięknie - wydusiłam z siebie

- Oprowadzę cię po wszystkim, ale najpierw się rozpakujmy. - oznajmił zachęcająco Edward

- Czy tam dalej znajduje się jezioro? - Kompletnie zignorowałam to co powiedział

- Mhm - na jego twarz wdarł się niepozorny uśmieszek

- Możemy w nim pływać? - Ciągnęłam

- Ta wyspa należy do mojego ojca, więc możemy robić co nam się podoba

Po tych słowach Edward błyskawicznie wziął mnie na ręce i zniósł do naszego pokoju, gdzie mieściło się ogromne łóżko, szafa pełna pięknych i wyzywających ubrań oraz wyjście na taras ściśle zabezpieczone pod czarną roletą.

- To idealne miejsce - spojrzałam na niego

- O tak - potwierdził moje słowa i ułożył mnie delikatnie na łóżku.

_________________________________________

Przepraszam za to, że tak dawno nie byłam na wattpadzie i nie dodawałam rozdziału, ale egzaminy i to wszystko... Zresztą mniejsza. Mam nadzieję, że mi wybaczycie 💔💔💔
Miłego czytania!!!

I_forgot_to_breathe

To Tylko PrzyjaźńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz