Rozdział XXX

264 24 9
                                    

Podziękowałam w kom, ale idk, czy ktoś to zauważył, więc....

DZIĘKUJĘ ZA TO, ŻE MOJA KSIĄŻKA JEST NA 28 MIEJSCU W KATEGORII TAJEMNICA / THRILLER!!

NIE ZDOBYŁABYM TAK MEGA WYRÓŻNIENIA, GDYBY NIE WY!!! JESTEŚCIE CUDOWNI, WIECIE??? 

__________________________________________________

Osłona nocy całkowicie przyćmiła jego umysł. Był niczym  balon, który pchnięty przez wiatr czuł się prawie że wolny. Jego limitem było trzymające go dziecko, tak zwana grawitacja. Szedł, rozglądając się po istnej ciemności, tak jakby chciał znaleźć coś ciekawego, jakiś urywek zdarzeń, którego i tak nie ujrzałby na oczy. 

W końcu ustał, czując na swoich bosych nogach coś miękkiego, a zarazem twardego. Coś delikatnie łaskotało go po kostkach u nogi, dając przyjemne uczucie. Uklęknął, aby sprawdzić co takiego jest tak delikatnie w dotyku. Nawet nie musiał dotykać podłogi, zapach kwiatów od razu ukazał mu obraz. Mimo to dotknął delikatnie płatka kwiatów, które rosły przy sobie bardzo blisko. 

Niespodziewanie wszystkie kwiaty zaczęły świecić, przez co mógł ujrzeć ich gatunek. Były to niezapominajki. Wiatr dokładnie przeczesywał kwiaty, rozdzielając je i ukazując ich piękne oblicze. Czemu jednak on nie czuł tego wiatru? 

Dokładnie spojrzał na swoje ciało, które pod wpływem delikatnego światła kwiatów ukazały szpitalną piżamę. Zdziwiony dokładnie zbadał dłonią materiał, tak jakby był mu kompletnie obcy. Widział na nim kwiaty, całkiem podobne do świecących niezapominajek. Była w niektórych miejscach delikatnie pobrudzona. Pomyślał od razu o uśmiechniętym ojcu, którego tak dawno nie widział. 

Nagle w ciemności ukazała się jasność, która... delikatnie szturchała go w ramię?

-Proszę pana, zaraz lądujemy. – usłyszał damski głos.

Momentalnie znalazł się w innym świecie, tak jakby światłość przetransportowała go z ciemności do czystego, rzeczywistego świata. Po paru mrugnięciach dostrzegł trochę starszą od niego blondynkę w niebieskim stroju stewardesy. Jej twarzy pojawił się uśmiech, gdy tylko zobaczyła żyjącego pasażera. 

-Dziękuję. - odpowiedział jedynie, delikatnie się uśmiechając. Kobieta spokojnie odeszła od niego, a ten jedynie przetarł oczy, nabierając świadomości, że to był tylko sen. 

Co jednak tak głupi sen miał oznaczać? Niezapominajki, podarta i brudna szpitalna piżama, oraz uśmiechnięty ojciec. Sam ojciec nie śnił mu się od dłuższego czasu, tak jakby o nim całkowicie zapomniał. 

Dziwne było to, że przespał całą drogę. Zawsze w swoim prywatnym samolocie ani razu nie mógł zmrużyć oka. Może to dzięki tej aurze, która emanuję od tych ludzi, bądź może to i spokój. Zawsze loty w prywatnym samolocie kojarzyły mu się ze stresem towarzyszącym podczas spotkania. Gdy wchodził do samolotu zawsze czuł zapach świeżo mielonej kawy, która w jego firmie zazwyczaj była pita. Tu czuł jedynie zapach mydła. 

Lot zwykłym samolotem był tu całkowicie konieczny. Musiał przyjechać jako normalny człowiek, nie jako sam Kim Jongin. Mimo, że na dowodzie miał napisane swoje imię i nazwisko nikt go nie rozpoznał. Sam chłopak w końcu ma maskę i białe włosy, a do zwykłego człowieka się nie przyczepią. Każdy w tych czasach może nazywać się Kim Jongin. 

Dokładnie rozejrzał się po samolocie, który nadal zapełniony był tymi samymi osobami. Jedyne, co przybyło, to ilość jedzenia na ich stolikach. Staruszka obok niego zajadała orzeszki. Dokładnie patrzyła przez okno podziwiając widok miasta z lotu ptaka. Po jego drugiej stronie były oddalone dwie kobiety, które zacięcie ze sobą rozmawiały. Z ich rozmowy mógł wyczytać, że rozmawiały one jedynie o tym, co kupią za ciuchy i gdzie najpierw pójdą. Co chwila przechodziła stewardesa, która mierzyła go wzrokiem. 

Mów mi Kai ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz