six

253 56 4
                                        







Michael zakołysał się jadąc metrem, kiedy pociąg zatrzymał się na drugiej stacji. Złapał się mocniej metalowej rury, próbując nie opaść na Luke'a.  „Kiedy oferowałem ci moje miejsce, to tak naprawdę nie chciałem ci go dać," powiedział Michael swojemu współpracownikowi.

„No to nie powinieneś mi go oferować," odpowiedział, nie unosząc wzroku z nad kopii The New York Times.

„Cokolwiek," westchnął dwudziestoośmiolatkowi, „W sumie to dobrze ustępować miejsca starszym." sięgnął do kieszeni swojej kurtki, wyciągając paczkę żelkowych misiów, wyciągnął parę czerwonych.

Luke spojrzał na niego pierwszy raz tego ranka. Skanował jego blade ręce, które wędrowały do kurtki z zamiarem wzięcia kolejnych żelkowych misiów. „Nie jestem aż taki stary a ty nie powinieneś tego jeść."

„Przestań psuć zabawę, dziadku." Michael spojrzał na niego, posyłając mu półuśmiech.

Luke przewrócił oczami zanim złapał kontakt z ładnymi zielonymi. Zmarszczył brwi, kiedy zobaczył siniaka pod prawym okiem Mike'a. „Przez tego siniaka jesteś brzydszy."

Mike sięgnął ręką do małego siniaka, którego zrobił w domu potykając na schodach i upadając na doniczkową roślinę. Wskazał swoim palcem na Luke'a, „To było niemiłe." Nagle do głowy Michaela wpadł pomysł, a szeroki uśmiech zagościł na jego twarzy. „Wszystko w porządku, kochanie." Powiedział Michael, tym razem głośniej, „Wiem, że nie miałeś tego na myśli."

„Co ty robisz?" zapytał Luke składając gazetę i wyprostowując się.

„Wiem, że to był wypadek," westchnął Mike opierając się na metalowej rurze, „To zawsze tylko wypadek."

Parę głów odwróciło się w ich stronę, ich oczy migały między dwoma współpracownikami.

„Uh, my nie jesteśmy parą, on tylko robi teatrzyk," powiedział Luke do kobiety wyglądającej na przerażoną.

„To samo mówi swojej matce," powiedział czarnowłosy do tłumu, teraz skupiał się na nich. „To naprawdę nie jest jego wina, mój mąż ma problem" Michael pokazywał rękami gest udający picie i przełykanie piwa. „Pracujemy nad naszymi problemami każdego dnia, nie martwcie się."

Kobieta w średnim wieku położyła rękę na ramieniu Michaela poklepując go lekko.

„Michael, aresztują mnie, przestań tak mówić."

Mike spojrzał przez chwilę na Luke'a potem wrócił do kobiet które skupiały na nim całą swoją uwagę. „Polepsza mu się," wskazał na swoje posiniaczone oko. „Po prostu się potknąłem, wiecie o co mi chodzi?" Michael kochał dwie rzeczy: uwagę i sprawianie aby Luke był wściekły.

Nie zrobiłem tego." powiedział doktor, a irytacja w jego głosie wzrastała z każdym słowem.

„Dr. Irwin powiedział, że akceptacja to jest pierwszy krok, kochanie."

        Michael obracał głowę dopóki współczujący tłum wokół niego nie mógł zobaczyć jego twarzy. Uśmiechnął się do swojego udawanego-męża, oblizując usta i przekrzywiając swoją głowę.

„Hej, ludzie, to mój współpracownik. Nie zrobiłem mu tego, po prostu pragnie uwagi." Luke mógł poczuć jak jego dłonie się pocą, kiedy całe metro go obserwowało.

„On już nie zwraca na mnie uwagi, wiecie? Powinniśmy się kochać. [uczucie, zboki] W liceum byliśmy psiapsiółkami."

„Między nami jest siedem lat różnicy, nawet nie chodziliśmy do tej samej szkoły." Luke wstał, będąc gotowym do wypchnięcia Michaela na drugiej stacji, bo pociąg właśnie się zatrzymał. „Michael, naprawdę, przez ciebie mnie stąd wywalą."

Mike z grupą kobiet jeszcze raz potrząsł głową. „Otrzymujemy pomoc," położył dłoń na swojej klatce piersiowej wycierając sztucznie łzę, „ze mną będzie okej" Michael obrócił się kładąc palce na Luke'u. Splótł ich dłonie i pociągnął blondyna do najbliższego wyjścia.

Luke nawet nie otworzył ust, zaparło mu dech w piersiach a puls gwałtownie podskoczył, kiedy spojrzał jak młodszy mężczyzna trzyma jego dłoń. Dlaczego to było takie gorące? Dlaczego go to podniecało? Zeskoczył z torów, pragnąc ciepła Michaela kiedy ich ręce opadły.

Kiedy ich pociąg odjechał, Michael wybuchł śmiechem.  Ciężki, ryczący śmiech wydobywał się z jego gardła, kiedy pochylał się do przodu, opierając się na swoich kolanach.

Luke powrócił do rzeczywistości, kiedy mężczyzna pomachał ręką przed jego twarzą. „Co to kurwa było, człowieku? Już mi nie pozwolą wrócić do metra!"                                                                                                    „To było śmieszne!" Mike otarł prawdziwe łzy z jego oczu, wciąż chichotając do siebie. „Powinieneś zobaczyć swoją minę, człowieku. Jestem takim dobrym aktorem." Odwrócił się, poprawiając swój płaszcz, ruszył w stronę wyjścia.

„To nie było śmieszne! Robienie sobie żartów z innych ludzi też nie jest!" Luke pobiegł za nim i złapał za tył jego kurtki, sprawiając, że stanął tuż obok blondyna.

„Przepraszam, masz rację. Mimo to i tak było śmieszne."

„Jesteś takim dzieckiem," powiedział Luke, będąc nadal trochę złym na współpracownika.

„Nie, kochasz mnie," odpowiedział Michael, szybko obracając się wokół siebie aby złapać kontakt wzrokowy z blondynem.

Luke przewrócił oczami, „Po prostu chciałem przeczytać gazetę. Nigdy więcej nie zabiorę cię ze sobą."

Michael przytrzymał szklane drzwi do ich biura, wpuszczając go pierwszego. „Tak, tak, zobaczę cię rano w tramwaju."

Było coś w Michaelu, co doprowadzało Luke'a do szaleństwa.

-

oboże, kocham ten rozdział, michael śmieszek>>>>

i dziękuję za te wszystkie gwiazdki i wyświetlenia! 200 już stuknęło. komentarze też się bardzo miło czyta!<3

do następnego.

you love me ▷ mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz