sixteen

338 45 5
                                        



Moja prawdziwa i jedyna miłość, siedziała obok mnie. Kurwa czemu on jest taki przystojny? Nie mógł wyłysieć, w tym więzieniu? Zastanawiam się czemu ja mam męża? STOP masz James'a bo go kochasz, to jest Twoja miłość. James zrobi dla Ciebie wszystko, nie olewał Cię przez tyle lat. Podpisywaliśmy jakieś papierki, nie słuchałam adwokata. Nie myślałam o niczym innym, tylko o nim. Podpisywałam wszystko na ślepo, nie obchodziło mnie to, że mogłam podpisać jakieś gówno. Z tego co zapamiętałam, to mamy cały dom dla siebie. Nie będę, z nim dzielić domu. Weznę go dla siebie, a on niech sobie spada na drzewo. Niech wyjedzie najlepiej.

- Panna Colins się zgadza? - podniosłam głowę na mężczyzne, o co mnie on zapytał? Pokiwałam  niepewnie głową. Nie wiedząc na co się zgadzam, już mi było wszystko jedno. Podaliśmy sobie dłonie i wyszliśmy z pomieszczenia. Szybkim krokiem przechodziłam przed korytarz, chciałam być jak najdalej od niego. Wyszłam z budynku i kierowałam się do swojego auta.

- Fajnie Ciebie widzieć - szlak, musiał się do mnie odezwać? Przewróciłam oczami i na pięcie odwróciłam się. Posłałam, w jego stronę nieszczery uśmiech. Przynajmniej próbowałam.

- Ile to już mineło? Z cztery? - uśmiechnął się do mnie, cholera. Nadal ma ten czarujący uśmiech.

- Dokładnie pięć, ale kto by to liczył - ja liczyłam. Liczyłam wszystkie lata, nie mogłam się polimylić. Między nami było niezręcznie, patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Chciałam go przytulić, pocałować. Tęskniłam za nim. Pomachał mi i odszedł. Czemu on poszedł? Nie odchodź, już Cię raz straciłam.

The Heart Wants What It Wants || n.hOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz