Rozdział 1

447 42 2
                                    

- Tzuyu, czy ty zawsze musisz mi to robić?! – zdenerwowana kobieta przeszukiwała skórzaną torbę w poszukiwaniu kluczy.

- Jeszcze pięć minut! – dziewczyna ściągnęła wyzywającą bluzkę zamieniając ją na luźny sweterek. Przejrzała się w wiszącym na ścianie lustrze badając swoje ciało w nienagannej stylizacji. Uśmiechnęła się zadowolona z efektu końcowego.

- Wyglądasz idealnie. – odgarnęła jej z ramion ciężkie włosy dzielnie wytrzymując piorunujące spojrzenie córki, która z powrotem zagarnęła je na ich pierwotne miejsce. – Stroisz się dla kogoś?

- Naprawdę chcesz teraz o tym rozmawiać? – sięgnęła po torebkę i wyszła z pokoju.

- Przecież inaczej bym o to nie pytała. – zamknęła za dziewczyną drzwi i obie opuściły budynek. – Jimin dziś z nami nie jedzie?

- Pokłóciliśmy się. – wsiadła do samochodu pałaszując trzymaną w reku kanapkę. – Obraził się, że spotykam się dziś z Jonginem.

- Z Jonginem? Przecież niedawno spotykałaś się z Zackiem.

- Zack to przeszłość. – zamilkła obserwując grymas, który pojawił się na twarzy matki. – Jesteś zupełnie taka sama jak on! Jimin zrobił dokładnie to samo, tylko w mniej dyskretny sposób.

- Przecież nic nie zrobiłam! – zaoponowała unosząc dłonie na znak protestu.

- Znam cię za dobrze, żeby nie wiedzieć co właśnie sobie pomyślałaś.

- Pomyśleć a powiedzieć to dwie różne sprawy.

- Szkoda, że pamiętasz o tym za każdym razem, kiedy tyczy się to ciebie.

Odwróciła wzrok obserwując mijanych za oknem przechodniów. Znudzona widokami sięgnęła do kieszeni po telefon w nadziei, że przegapiła moment otrzymania nowej wiadomości. Pusta skrzynka odbiorcza rozczarowała ją bardziej niż się tego spodziewała.

- Tzuyu, ostatnio zachowujesz się bardzo dziwnie. – zaniepokojona kobieta skupiła na córce całą uwagę, olbrzymi korek, w którym teraz tkwiły dawał jej szanse, by spokojnie porozmawiać. – Nie dziw się Jiminowi, że tak zareagował, po prostu się o ciebie martwi, czyż nie od tego są przyjaciele? Znacie się kupę lat i takie dąsy są do was wcale niepodobne.

- Owszem, masz rację, ale to nie ja zachowuję się dziwnie. – skwitowała przyciszając mówiącego w radiu prezentera. – Kiedyś wcale nie obchodziło go z kim się spotykam, teraz zachowuje się jak przewrażliwiony ojciec, niańczy mnie na każdym kroku.

- Czyli chcesz mi powiedzieć, że jesteś na niego zła, za to że się o ciebie troszczy? Przecież to nienormalne.

- Mamo, kiedy mnie urodziłaś byłaś bardzo młoda, tak? – pokiwała potwierdzająco głową. – Wychowywałaś mnie sama, zastępując i matkę, i ojca, a jednak w całej naszej przyjacielskiej relacji nie zachowywałaś się ani trochę tak jak on teraz. Jakbyście się pozamieniali rolami.

- Ja jestem kobietą, do tego twoją matką, on jakby nie patrzeć mężczyzną, czy nie myślałaś, kiedyś że...

- Nie! Mamo przestań! Jesteśmy tylko przyjaciółmi, a gdyby to się zmieniło, wiedziałabym.

- No nie wiem, chcesz czy nie chcesz, ale ostatnio sporo rzeczy nie zauważasz.

- Na przykład jakich? – spojrzała na zegarek odliczając minuty dzielące je od pierwszej lekcji. Nerwowo zaczęła stukać palcami w plastikowy panel dekoncentrując prowadzącą matkę.

- Zapomniałaś?

Wyprostowała się zdziwiona. Sięgnęła do torebki wyjmując z niej ręcznie zdobiony terminarz. Uśmiechnęła się na widok szkaradnych rysunków, które wykonywała z przyjacielem na lekcji matematyki, otworzyła stronę na dzisiejszej dacie, a jej twarz zalała fala przerażenia. Na całej kartce dużymi, czerwonymi literami widniał napis 'DEBIUT' otoczony milionami kolorowych wykrzykników.

OdnalezionyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz