Rozdział 7

208 22 2
                                    

Jako, że ostanie dni były dla Tzuyu bardzo stresujące, dziewczyna postanowiła całą uwagę skupić na szkole. Zaangażowała się w sprzątanie biblioteki i kilka razy udzieliła korepetycji młodszym od siebie uczniom. Przez ten cały czas unikała kontaktów z którymkolwiek z chłopaków, choć Jongina nie można było tak łatwo spławić jak Jimina, który ku jej wielkiemu zaskoczeniu pojawił się w szkole następnego dnia po pamiętnym wieczorze.

W środę wpadła na niego na schodach, ale zdawał się być na tyle nieobecny, że pomylił ją z jedną z jej ciemnowłosych koleżanek. Nim zdecydowała się z nim porozmawiać zniknął za drzwiami męskiej ubikacji i nie wychodził z niej aż do końca przerwy na lunch.

Na lekcji języka angielskiego przyglądała mu się ukradkiem sprawdzając jak radzi sobie z niezapowiedzianym sprawdzianem. Kiedy nauczyciel przypomniał, że nie toleruje oszustwa i niedozwolone jest ściąganie, wlepiła wzrok w kartkę i zabrała się za tłumaczenie zdań, które okazały się na tyle proste, że odetchnęła z ulgą i skończyła pracę przed czasem.

Zadzwonił dzwonek oznajmiając koniec lekcji. Każdy z uczniów zerwał się z miejsca i ruszył ku drzwiom, by jak najszybciej opuścić budynek i udać się na zasłużony odpoczynek po całym tygodniu ciężkiej pracy. Tzu śledziła wzrokiem pomarańczową czuprynę, która wymagała koloryzacji i obcięcia, by ujarzmić przydługie kosmyki. Wcześniej jaskrawy kolor zamienił się w wyblakłą pomarańcz mieniącą się refleksami blondu, a tuż przy skórze głowy włosy odcinały się od reszty swoim naturalnym, czarnym kolorem. Patrzyła jak się oddala, więc zebrała się na odwagę i ruszyła za nim, kiedy na jej drodze zmaterializowała się drobna blondynka, która przewyższała ją wzrostem dzięki kilkunastocentymetrowym szpilkom, w przyciasnej mini i ze zbyt wyeksponowanym dekoltem jak na panujące w tym kraju kryteria. Ta roześmiana, wymalowana twarz była dla Tzuyu niecodziennym widokiem, szczególnie jeśli chodziło o dystans, który teraz praktycznie pomiędzy nimi nie istniał.

- Witaj. – odparła słodko, nieumiejętnie dostosowując swoją grę do przeciwnika z jakim przyszło jej się zmierzyć, takie zagrania działały tylko na chłopcach, którzy upajali się urodą Nahyun.

- Cóż za niespodzianka. – odparła z udawanym entuzjazmem. – Czemu zawdzięczam tę rozmowę?

Nie rozmawiały, nie robiły tego nigdy, poza jedną, krótką wymianą zdań, którą nie można było nazwać rozmową. Dziewczyny pokroju Nahyun nie bawiły się w przyjaźnie z takimi jak Tzu, za bardzo się różniły, a pieniądze dodatkowo budowały pomiędzy nimi mur niezgody. Na była jedną z 'tych' dziewczyn, które miały wszystkich chłopaków na wyłączność, kilka wiernych koleżanek, które z podniesioną głową kroczyły u jej boku gotowe spełnić najskrytsze marzenia swojej liderki.

- Wrzuć na luz. – chwyciła brunetkę za ramię napierając na nią, by usadowiła się na krześle.

- Czego ode mnie chcesz? – spytała hardo.

- Przysługi. – wciąż nie pozbyła się z twarzy fałszywego uśmiechu.

- A jakieś konkrety?

Nahyun usiadła na ławce zakładając nogę na nogę i bez skrupułów prezentując gołe uda, takie sceny odbywały się co dzień, lecz Tzu nie była do nich przyzwyczajona, więc mlasnęła z niesmakiem.

- Dowiedziałam się czegoś o twoim chłoptasiu i jestem pewna, że cię to zainteresuje. – przyłożyła palec do ust sprawdzając stan pomadki, która skrupulatnie znikała z jej warg, gdy przejeżdżała po nich językiem. – Ja powiem ci co wiem, ty zrobisz to o co cię poproszę.

- To jakiś żart, prawda? – powstrzymywała się przed roześmianiem się blondynce w twarz. – Uważasz, że jesteś w stanie mi coś zaoferować, że wiesz coś, o czym jak nie wiem? – podniosła się z krzesła i ruszyła do drzwi.

OdnalezionyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz