Rozdział 8

157 21 2
                                    

Siedziała zgarbiona, jedną dłonią obejmowała kubek z gorącą herbatą, drugą trzymała na stole od czasu do czasu palcami wystukując melodię piosenki, która ostatnio utknęła jej w głowie.

- Potrafisz sobie przypomnieć jak ma na nazwisko? – zwróciła się do Woosunga. – Choćby jakieś skojarzenie, tak łatwiej będzie mi go odnaleźć.

- Gdybyś dała mu więcej czasu, na pewno spróbowałby chociaż nad tym pomyśleć. – fuknął na nią Soonjae.

- Nie bądź niemiły! – skarciła go Mikyung i przepraszająco uśmiechnęła się do Tzu.

- Znalezienie tego pijaka to jak szukanie igły w stogu siana. Puby, stacje metra, kto wie gdzie ta szuja się wałęsa.

- Nie chce tego słuchać. – spojrzała na niego z gniewem w oczach.

- Takie gnidy jak on żyją w molochach. Jak nie wałęsają się po ulicach w poszukiwaniu frajerów, którzy sypną im groszem to okupują monopolowe w celu znalezienia najtańszego procentu.

- Woosung, rozpoznałbyś go? – spróbowała całkowicie zignorować obecność inwalidy, skupiając się na swoim rozmówcy.

- Jestem za tym, żeby całkowicie pozbyć się takich marginesów ze społeczeństwa. Nie potrafią niczego poza chlaniem i wegetowaniem. – ciągnął. - Najlepiej dać im się zapić na śmierć, podstawy naturalnej selekcji.

- Dość! – zerwała się z miejsca ze wzrokiem utkwionym w Soonjae. – Jak śmiesz?! – Jej głos brzmiał tak wrogo, że przez sekundę zastanawiała się, czy faktycznie należy do niej.

- Nie nauczono cię kultury?! Szacunek to podstawa. – uśmiechnął się ironicznie.

- Nie mów o szacunku skoro sam go nie masz!

- Tzuyu, uspokój się kochanie. – Mik pobladła na twarzy i z przerażeniem przyglądała się cichej wojnie, którą toczyli miedzy sobą Tzu i Soon wymieniając paraliżujące spojrzenia.

- Głupia, myślisz, że twoje słowa mają dla mnie jakieś znaczenie? – zaśmiał się drwiąco. – Nie takie wyrostki jak ty próbowały mnie obrazić.

- Ty stary, zapyziały...

- Tzu! – przerwała jej Mik. – Przestańcie i to natychmiast!

- Jesteś naprawdę czarującą istotką. – zadrwił. – Głupią i tak samo bezwartościową jak reszta twojej idealnej rodzinki!

- Nigdy nie waż się obrażać mojej rodziny! – chwyciła kubek i rzuciła nim o stół, ten odbił się i upadł na dywan, jego zawartość chlusnęła na mężczyznę mocząc jego ubranie.

- Soonjae! Każe ci natychmiast przestać! – podeszła do niego i popchnęła do drzwi, on jednak zatoczył koło i ponownie wpatrywał się w Tzu.

- Wynoś się z mojego domu!

- Myślisz, że posłucham kogoś takiego jak ty?! Co najwyżej możesz...

Szklany kubek przeleciał tuż przed nosem dziewczyny i rozbił się o ścianę z głośnym hukiem. Kawowe fusy zdobiły jasną tapetę, a drobne fragmenty szkła rozprysły się po podłodze chowając się w zakamarkach pod meblami.

Woosung stał i nawet nie zwracał uwagi na bałagan, który przed chwilą spowodował. Patrzył w ścianę, nie zaszczycając spojrzeniem żadnego z trójki. Mik załkała cicho, kiedy uniósł w górę palec i skierował go na drzwi.

Tzu zrozumiała gest, opuściła głowę i kiedy miała zrobić krok, by wyjść z salonu zatrzymał ją głos Soonjae.

- Tak powinno traktować się takie ścierwa jak ty!

OdnalezionyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz