Rozdział 12

104 13 2
                                    

Zasnęła przytulona do jego piersi, po tym jak opowiedziała mu o swoich dotychczasowych odkryciach. Mimo paradoksu całej sytuacji uwierzył we wszystko co miała do powiedzenia. Teraz leżał obejmując ją ramieniem i przypatrując się jej twarzy. Oddychała głęboko, czasami mrucząc coś niezrozumiale lub uśmiechając się delikatnie. Wdzierające się do pokoju promienie słońca świeciły na jej włosy, którymi bawił się nawijając je na palce. Myślał o tym jaka jest piękna, mimo że zawsze uznawał ją za atrakcyjną dziewczynę, teraz jeszcze bardziej zyskała w jego oczach. Nieprawdopodobne jak długo udawało im się bronić przed uczuciem. Już dawno temu w jego głowie narodziła się myśl, że ich przyjaźń może zakończyć się związkiem, ale nigdy nie brał jej pod uwagę tak często jak w ostatnich tygodniach. Wyznanie miłości na tak wczesnym etapie nie wchodziło jeszcze w grę, ale bardzo chciał ją zapewnić, że jest dla niego ważna i udowodnić, że może być tak wspaniałym chłopakiem jakim jest przyjacielem.

- Hej, już nie śpisz? – zapytała zachrypnięta. – Jest dopiero dziewiąta.

Uśmiechnęła się wstydliwie w odpowiedzi na jego szeroki uśmiech. Oczy śliniły mu tak, jakby odbijało się w nich morze najjaśniejszych gwiazd.

- Rumienisz się! – krzyknął dotykając jej różowego policzka.

- Wcale nie! – przykryła buzię poduszką.

- Ej! – odsłonił jej twarz. – Popatrz na mnie. – poprosił. Podniosła głowę wzrokiem uciekając przed jego spojrzeniem. – Na mnie. – chwycił ją za podbródek i złożył na ustach delikatny pocałunek. – Jesteś piękna, kiedy to robisz.

- Dziękuję.

- Za?

- Za to, że zawsze jesteś przy mnie w tych najpiękniejszych momentach.

- Taka już moja rola. – przytulił ją. – Jesteś gotowa?

Popatrzyła na niego, nie musiał precyzować pytania, wiedziała co ma na myśli, podczas ich nocnej rozmowy co chwile wspominała jak bardzo stresuje się nadchodzącym dniem.

- Mam nadzieję, że go dziś znajdę. – wyszeptała. – Bardzo chciałabym go poznać.

- Chcesz, żebym poszedł z tobą?

- Nie chciałabym cie narażać...

- Wystarczająco długo byłaś z tym wszystkim sama, już ani chwili dłużej.

Pocałowała go i wyswobodziła z jego objęć, obserwował ją jak krząta się po pokoju przeszukując swoją garderobę. Przeciągnął się i wstał z łóżka, podszedł do niej i przytulił opierając głowę na jej barku.

- To najpiękniejszy dzień od dawien dawna, mógłby nigdy się nie kończyć.

- To prawda. – chwyciła go za dłonie, którymi obejmował jej brzuch. Stali tak przez chwilę milcząc i obserwując swoje odbicie w lustrze. – Ciężko przerywać taki moment, ale czas ucieka. – odwróciła się do niego twarzą. – Leć się przebrać, śniadanie zjemy na mieście.

Pocałował ją w czoło i wyszedł z pokoju, stała w miejscu dopóki nie usłyszała jego kroków. Szybko wciągnęła spodnie i zmieniła koszulkę, mimo że niebo było zachmurzone na dworze było parno, jakby zapowiadało się na potężną ulewę, dla własnego spokoju przewiązała się w pasie bluzą i wyszła Jiminowi naprzeciw.

- Gotowa? – kiwnęła głową potwierdzająco. Chwycił ją za rękę i wyprowadził z mieszkania. – No to ruszajmy.

Kiedy wyszli na zewnątrz gorące powietrze buchnęło w nich przyprawiając o lekki zawrót głowy, skierowali się w stronę monopolowego, by swój głód zagłuszyć słodką bułką. Szli powoli wyszukując na mapie ulicy, której nazwę wczoraj podyktował jej Donggun. Żadne z nich nigdy nie zapuszczało się w te rejony miasta, nawet nie mieliby czego tam szukać; stare, szare budynki a wśród nich, jeden jedyny, pachnący świeżością klub nocny, z świecącym szyldem. Dotarli na miejsce po półgodzinnym marszu, okolica świeciła pustkami, a klub zamknięto na cztery spusty. Podeszli bliżej drzwi waląc w nie pięściami, na wypadek gdyby w środku grała muzyka i zagłuszała ich nawoływania. Po niespełna pięciu minutach drzwi otworzyły się a przed nimi stanął wysoki, umięśniony mężczyzna z krótko ostrzyżonymi włosami.

OdnalezionyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz