Część 62

827 84 5
                                    

Przepraszam

***Leigh-Anne***
- Hej. Wszystko w porządku? - Usiadłam na łóżku obok Liama. 

Siedział ze spuszczoną głową, a jego wzrok był wbity w podłogę.

- Nie do końca - odparł po dłuższej chwili ciszy. - Ale miło, że się o mnie martwisz. 

Jeden kącik jego ust podniósł się lekko w górę.

- Zapomniałam, że nie muszę nic mówić, abyś wiedział, co chcę ci powiedzieć, a nawet więcej. - Pokręciłam głową z rozbawieniem. 

To w sumie denerwujące. Mógł wyczytać znacznie więcej niż chciałabym mu przekazać.

- Tak, masz rację. Z reguły dlatego ludzie przestają mnie lubić po jakimś czasie - zaśmiał się, lecz dosłyszałam gorzką nutę.

- Możesz to jakoś wyłączyć? - zaciekawiłam się. 

Byłam zafascynowana jego darem. Jak on działa? Jak on słyszał myśli innych ludzi? Czy było to podobne do tych szeptów z horrorów? Jakim cudem jeszcze nie zwariował?

- Nie wiem, nigdy mi się nie udało. Odpowiadając na twoje pytania: to jest tak, jakbyś była w sali pełnej ludzi. Wszyscy rozmawiają o czym innym, przez co dochodzi do gwaru. Nie idzie nic zrozumieć. Ale jeśli się skupisz na konkretnej osobie, jesteś w stanie zrozumieć, co mówi - wyjaśnił wyrozumiale.

- A więc cały czas ci huczy w głowie? - Zerknęłam na niego z politowaniem.

- W zasadzie to tak, dokładnie - zaśmiał się, tym razem bardziej szczerze. 

Udało mi się poprawić mu humor! Punkt dla mnie. No nareszcie, żadna z osób, z którymi wcześniej rozmawiałam, ani razu się nie zaśmiała, mimo moich starań.

- Pamiętasz, że to słyszę?

- Racja, wybacz. - Pacnęłam się w czoło. – Przykro mi, ja też nie potrafię wyłączyćswoich myśli.

- Nic nie szkodzi. – Wzruszył ramionami, jakby chciał dać znać, że już się przyzwyczaił. 

Hm, skoro już mu było trochę lepiej, to może mi powie dlaczego Angelica odeszła? Tak bez słowa, to było dziwne.

- Nie wiem, czy chcesz wiedzieć - ubiegł mnie.

- Chcę - zapewniłam szybko.

- Odeszła, bo dba tylko o siebie. Avalon nadal chciałaby się na niej zemścić za uratowanie Jade. Do rytuału potrzebna jest ofiara, wampir. Angel obawiała się, że to ona nią zostanie.

- Przecież byśmy do tego nie dopuścili – oburzyłam się.

 Angelica uratowała Jade, byliśmy jej za to dozgonnie wdzięczni, nie moglibyśmy jej spisać na starty. Boże, w co myśmy się wpakowali? Klątwy, ofiary, czarownice, wampiry... Czy naprawdę potrzeba było śmierci dwóch osób, aby Jade i Harry mogli być razem?

- Też się przeraziłem, gdy się o tym wszystkim dowiedziałem. A może nawet jest coś jeszcze, o czym nie wiemy? Nie mamy pojęcia. Jedno jest pewne: Virginia odpowiednio zabezpieczyła zaklęcie. Nie będzie łatwo je złamać.

Pokręciłam tylko głową, nie wiedząc, co mogłabym jeszcze dodać. Tego wszystkiego było za dużo. Po prostu za dużo. Nie wiedzieliśmy na czym staliśmy, a i tak pragnęliśmy ruszyć dalej. W końcu powinie nam się noga.
Bałam się. Nie chciałam stracić moich bliskich. Przez tę okropną klątwę, nie mogliśmy być nawet razem. Połowa przebywała po jednej stronie miasta, a połowa po drugiej. Nie dało się tego pogodzić.

Rozśpiewana HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz