Część 38

869 94 4
                                    

Jestem kluczem

***Jesy***
- Jestem Avalon.

- Wiele mi to nie mówi - prychnął Louis, wywracając oczami. 

Przyjrzałam się dziewczynie, leżącej na podłodze, której nawet nikt nie poświęcił zbytniej uwagi. Miała długie do ramion czarne włosy, ciemną karnację i piwne oczy. Leżała na tej zimnej posadzce w kompletnym bezruchu. Dziwiło mnie to, ale nie skomentowałam tego.

- Mogę wam pomóc, ale najpierw wy musicie pomóc mi – zaczęła, uśmiechając się na moje oko fałszywie. - Ten Amor mnie zahipnotyzował i nie mogę się ruszyć. Sądzę, że ty możesz pomóc mi w odzyskaniu władzy u rąk i nóg - zwróciła się do Eleanor.

- Tak, tak, już. - El otarła mokry policzek i otworzyła usta, aby zaczął śpiewać, ale Liam do niej doskoczył i zakrył dłonią usta.

- Nie! - zawołał. Wszyscy spojrzeliśmy na niego zdziwieni. - Ona nam wcale nie pomoże, chce uciec - oznajmił.

- Wcale że nie - zaprzeczyła szybko. - Skarbie, zaśpiewaj, a ja pomogę ci z twoją koleżanką - powiedziała przesadnie słodkim głosem, wpatrując się w Eleanor. Niestety, wiedziała już, że jej szansa ucieczki przepadła, a żyłka na szyi zaczęła pulsować ze zdenerwowania.

- Oczywiście. Już ja wiem, co zamierzasz zrobić. - Liam zmroził ją wzrokiem.

- Skąd możesz to wiedzieć? - syknęła wściekle. Z minuty na minutę, coraz bardziej zaczynała mnie przerażać.

- Mam swoje sposoby - uśmiechnął się przebiegle chłopak. 

„Słuchajcie, ona będzie próbowała za wszelką cenę stąd uciec. Nie wierzcie w ani jedno jej słowo" - dostałam w myślach od niego komunikat. Niezauważalnie skinęłam głową.

Zayn i Louis położyli Harry'ego na kanapie, z dala od schodów. Eleanor poszła się zająć Niallem, który ciągle kulił się w kącie w pokoju. Było mi go tak szkoda, ale w ogóle nie rozumiałam, co mu się stało. Dlaczego wszyscy wokół krzyczą?

„Niall wszedł nowy poziom swoich mocy. Teraz nie tylko widzi aury, czy czuje uczucia innych, ale także i te fizyczne cechy, jak np. ból. Nawiązuje połączenie z daną osobą, myśląc o niej" - wyjaśnił Liam za pomocą swoich umiejętności. 

Wtedy udało mi się połączyć fakty. Nie był przygotowany na ból, który nagle go zaatakował, kiedy pomyślał o Jade.
Liam zasugerował mi, żebym uważała na nieznajomą, więc usiadłam po turecku obok Avalon i wpatrywałam się w nią badawczo?

- Co? - warknęła po chwili, nie mogąc mnie już dłużej ignorować.

- Zastanawiam się, kim ty jesteś w całej tej sprawie. Jaką odgrywasz w tym rolę? - zmrużyłam oczy, przyglądając się jej reakcji. Może i nie umiałam czytać w myślach, ale wiedziałam, gdy ktoś kłamał. Dziewczyna parsknęła i westchnęła niby od niechcenia:

- Jestem kluczem.

- To znaczy? - dopytywałam się. Co to niby ma znaczyć? Jakim znowu kluczem? 

- Nic więcej ci nie powiem - odparła sztywno, wbijając wzrok w sufit.

- A może powiesz nam, skąd wiedziałaś o leczniczych umiejętnościach Eleanor? - zaczął swoje "przesłuchanie" Liam. 

 Na twarzy Avalon pojawił się cień paniki, a potem szybko zamaskował go zwodniczy uśmieszek.

- A skąd ty wiedziałeś, że chcę uciec?

- To było do przewidzenia - skłamał. Musiał wyczytać to z jej myśli.

- Kim jesteś? - ponowiłam pytanie.

- Nie wasz interes - warknęła w odwecie. 

- Harry to nasz przyjaciel, więc tak, to nasz interes - zripostował Liam.

- To dobrze wam radzę, lepiej się z nim pożegnajcie. Z Przeznaczoną również - parsknęła śmiechem Avalon. 

Wiedziałam, że za tym złośliwym wyrazem twarzy, chowała się jej prawdziwa twarz. Tylko jeszcze nie byłam pewna, czy byłam taka naiwna, by w to wierzyć, czy pod jej maską nic się nie kryło, prócz więcej mroku.

- Co? - wystraszył się Louis. 

Miałam wrażenie, że on zrozumiał o wiele więcej z ostatnich zdań Avalon, niż na przykład ja z Eleanor.

- Jak to „Przeznaczoną"? Kto to? - nie rozumiałam i szukałam odpowiedzi na twarzy przyjaciółki, ale wydawała się być tak samo zagubiona. 

Jednak Liam wraz z Zaynem, Louisem i Niallem znacznie pobledli.

- A więc to nie jest wasz przyjaciel, skoro nic nie wiecie - burknęła Avalon, ale widziałam po jej minie, że pluła sobie w brodę, że się wcześniej odezwała.

- Przeznaczona? Jade jest przeznaczona Harry'emu? - wydukał Zayn, łapiąc się za głowę. 

O co chodziło? Co tu się, do jasnej cholery, działo? Jaka Przeznaczona? Co Jade ma z tym wspólnego?

- Oh, rozumiem - wymamrotał Liam, chowając na chwilę twarz w dłoniach.

- To może wytłumaczysz? Bo ja zupełnie nie jestem w temacie. - W moim głosie było słychać irytację. Dopiero zdałam sobie sprawę z tego, że włosy zaczęły mi stawać dęba poprzez ładunki, które się zgromadziły w moim ciele.

- Wtedy, na niedoszłym ślubie Jade... - wyszeptał, ale urwał w połowie zdania. 

Miałam wrażenie, że ogarnęło go poczucie winy, mimo że nie umiałam czytać z jego aury. Przyjaźń z Niallem chyba mnie nieco wyczuliła na emocje innych.

- No co? Co się tam stało? - niecierpliwił się Louis.

- Rozmawiałem z Harry'm... - podjął znów chłopak, po krótkiej ciszy - ...jego myśli krążyły wokół Jade, były kompletnie nielogiczne i niespójne. Stwierdziłem, że Harry się zakochał i zapytałem go o to. On się okropnie zdenerwował, powiedział, że to przecież niemożliwe i gdzieś poszedł. Na następny dzień już go nie było, bo wyjechał - opowiedział.

- To tylko skrawek informacji. Praktycznie nieistotny - oznajmiła Avalon, wywracając oczami.

- To powiedz nam! Wytłumacz nam wszystko, do cholery! - zdenerwowałam się. 

Czułam, jak napięcie w środku mnie niebezpiecznie wzrasta.

- Jesy, uspokój się. - Liam chciał mnie złapać mnie za ramię, ale uniosłam rękę ostrzegawczo i widząc przeskakującą iskrę pomiędzy moimi palcami, cofnął się prędko.

- Słuchajcie, jeśli się dowiecie, o co w tym wszystkim chodzi, to ja będę miała coraz mniejsze szanse, aby to rozegrać po mojemu. Nic wam nie powiem, bo to nie idzie mi na rękę, jasne? - syknęła przez zaciśnięte zęby Avalon.

- Ja i tak im powiem, Avalon, nie musisz się wysilać. - Do naszych uszu dobiegł słaby, zachrypnięty głos Harry'ego.
___________________________________________________________

Jeśli się podobało, to proszę o gwiazdki i komentarze ♥
N.x

Rozśpiewana HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz