Część 8

1.6K 144 6
                                    

Never in your wildest dreams

***Jade***
- Jak to? - zdziwiłam się. Żałowałam, że nie mogłam otworzyć oczu. Jak bardzo chciałabym go teraz zobaczyć!

- Jade - usłyszałam głos Perrie. - Chcesz może się czegoś napić? A może jesteś głodna?

- Um, nie. Chyba nie - odpowiedziałam słabo. Na myśl o jedzeniu robiło mi się niedobrze.

- Może wolisz pobyć chwilę sama? - zawahała się lekko, układając to zdanie. 

Wiedziałam, o co jej chodziło. Chciała mi zapewnić bezpieczne warunki, bym mogła odpocząć bez konieczności zaciskania powiek. Gdybym była sama, mogłabym spokojnie otworzyć oczy, nikomu nie robiąc krzywdy. Tutaj musiałam wybierać: albo będę mówić, albo widzieć.

- A mogłabyś mnie zaprowadzić do mojego pokoju? - poprosiłam, po przemyśleniu jej propozycji. Męczył mnie brak wzroku.

- Jasne - ożywiła się i chwyciła mnie za rękę. -  Wstań, powoli... Tylko się nie przewróć - dyrygowała. Zachwiałam się, następując stopą na coś twardego.

- Eh, dajcie spokój - westchnął Harry, a po ułamku sekundy poczułam, jak ktoś mnie złapał i podniósł. Pisnęłam cicho zaskoczona tak gwałtownym gestem.

- Zostaw ją. Dam radę sama - wysyczała Perrie. Mogłam usłyszeć ostrzeżenie w jej głosie.

- Za dużo z tym zachodu, Blondie. Szybko ją odstawię i będzie po problemie - stwierdził Harry. -  Chwyć mnie za szyję - zwrócił się do mnie.

Ostrożnie wyczułam, gdzie zaczynały się jego ramiona i oplotłam swoje ręce wokół jego karku. Denerwował mnie brak możliwości otwarcia oczu. Czułam się niepewnie, bałam się, że za chwilę w coś mogłam się uderzyć. W zadziwiająco szybki sposób Harry zdobył moje zaufanie, ale mimo wszystko byłam gotowa na zderzenie z jakąś ścianą czy futryną w każdej chwili. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi, a potem poczułam jak mnie ułożył bezpiecznie na łóżku.

- Dziękuję - powiedziałam nieco skrępowana. Miałam nadzieję, że tylko w mojej wyobraźni wyglądało to tak... dwuznacznie.

- Jeszcze raz ją dotkniesz, a przysięgam, że własnoręcznie powyrywam ci palce z dłoni - warknęła Perrie. Harry zaśmiał się, apotem usłyszałam jego oddalające się kroki.

- Odpoczywaj. - Głos Pezz na nowo był pełny troski. Zamknęła drzwi. 

Odetchnęłam z ulgą i w końcu uniosłam powieki. Usiadłam na łóżku.
Pierwsze, na co zwróciłam uwagę, było lustro, a  w nim moje odbicie. Moje oczy były w kolorze ciemnej żółci, wpadającej w złoto. Westchnęłam ciężko, sama nawet nie wiedząc dlaczego, a przynajmniej, tak udawałam. Ta druga część mnie przypominała mi o mamie. Potrząsnęłam głową, by odpędzić napływające wspomnienia. Wstałam i zaczęłam przeglądać jedno ze starych czasopism, które zachowałam w razie nudy. Byłam w trakcie czytania czwartego z kolei, gdy nagle usłyszałam skrzypnięcie drzwi.

- Oh, nie śpisz? - zdziwił się ktoś. Czym prędzej zamknęłam oczy.

- Nie, po co tu przyszedłeś? - zapytałam. To był Harry i naprawdę zaskoczyła mnie jego wizyta.

- Nie mogę spać. Wszyscy śpią oprócz mnie i chciałem zobaczyć czy u ciebie w porządku - tłumaczył się, ale trochę nieudolnie.

- Jakoś się trzymam - odpowiedziałam niepewnie. Czułam się nieco skrępowana.

- Nadal nie możesz otworzyć oczu? - Usłyszałam, że zamknął drzwi i chyba podszedł bliżej. Nie podobało mi się, że nie wiedziałam, gdzie dokładnie był. Zrobiłam niepewny krok przed siebie i wpadłam na niego. No tak, mogłam się tego spodziewać.

Rozśpiewana HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz