Część 37

882 89 2
                                    

Jestem Avalon

***Leigh-Anne***
- Pomóżcie mi go wnieść na piętro. - Louis złapał za nogi Harry'ego i go podniósł. Zayn chwycił go za ręce i zaczęli wnosić nieprzytomnego chłopaka po schodach.

- A gdzie jest Jade? - zapytał Niall i ledwo wypowiedział te słowa, a się skrzywił, złapał za głowę i zaczął jęczeć z bólu. 

Skulił się i krzyczał coraz głośniej, jakby ktoś odzierał go ze skóry. Wpadłam w dziwne otępienie, nie byłam w stanie się ruszyć, a mój mózg działał jakby z opóźnieniem. Co się, do cholery, działo?! Zanim wpadłam na to, by podejść do Nialla i spróbować mu pomóc, zrobił to Liam.

- Odłącz się! Odłącz! - Liam chwycił blondyna za ramiona i zaczął nim potrząsać. 

Niall przestał krzyczeć, ale dyszał jak po ogromnym wysiłku. Wszyscy patrzyliśmy przerażeni na blondyna, nie wiedząc, co się właściwie stało. Gdyby nie ten dziwny stan, w który popadłam, położyłabym się na ziemi i zaczęła płakać.

- Jade. Jade ma... Jest w niebezpieczeństwie, coś jej się dzieje - wyszeptał, ale nie ruszył się ani o milimetr, jakby się bał, że przywróci to ból. 

Spojrzałam na Liama, oczekując jakiejś odpowiedzi. On jedyny mógł wiedzieć, co było grane.

- Nie słyszę jej. - Jego oczy robiły się z każdą chwilą coraz większe. 

Próbował odnaleźć Jade za pomocą jej myśli, ale ona najwidoczniej się nie odzywała. Czy to w ogóle możliwe? Nie myśleć? To jakiś absurd!

- Leigh, to jest możliwe, ale to oznacza, że jest nieprzytomna i jest na tyle źle, że nawet nic jej się nie śni - odpowiedział Liam na moje niezadane pytania. "Było na tyle źle". Gdzie była Jade? Co się stało? 

- Poddasze - przypomniałam sobie i nie tłumacząc nikomu, pobiegłam po schodach na górę. 

Przecież Jade poszła na górę do kąciku zielarskiego El po imbir do herbaty. Biegnąc na oślep po schodach, mało z nich nie spadłam, ale dotarłam na piętro i zauważyłam wyciągniętą drabinę. A więc ciągle była u góry.
Wspięłam się i pchnęłam klapę, ale ani drgnęła. Użyłam całych swoich sił, ale nie byłam w stanie unieść drzwiczek. Przeklęłam pod nosem i zeszłam z drabiny. Jesy stanęła za mną i położyła mi rękę na ramieniu.

- Ja spróbuję.

- Nie, zaczekaj- zatrzymałam ją. - Po prostu się cofnij.  

Zamknęłam oczy i odszukałam w sobie potrzebną mi siłę. Dzięki burzy, która szalała na zewnątrz, było to dziecinnie proste.
Wystarczyła jedna myśl.
Gdy uniosłam powieki, wbiłam wzrok w klapę na dachu i gestem ręki nakazałam, aby się otworzyła. Okno na końcu korytarza otworzyło się i silny powiew wdarł się do domu. Moje włosy i Jesy rozwiały się we wszystkie strony, zasłaniając oczy oraz wpadając w rozwarte usta. Przyjaciółka złapała się poręczy schodów, aby wiatr jej nie przewrócił. Drzwiczki zatrzęsły się, zaskrzypiały i otworzyły z hukiem. Wiatr, tym razem już spokojniej, wycofał się przez otwarte okno.

- Udało się - mruknęłam zadowolona. 

Nie czekając, wspięłam się do góry i wdrapałam na poddasze. Jade leżała na podłodze i się nie ruszała.

- Jade, słyszysz mnie? - Podbiegłam do niej i delikatnie potrząsnęłam jej ramionami. 

Skrzywiła się i zaczęła mamrotać coś pod nosem, ale nie mogłam jej zrozumieć.

- Nie przesuwaj mnie - wyszeptała trochę głośniej i spojrzała mi prosto w oczy. Zaraz potem pod jej powiekami błysnęły białka i zemdlała. 

Nie wiedziałam, dlaczego ciągle byłam taka opanowana. Miałam ochotę krzyczeć, ale chłód, który wypełniał moje żyły, pomógł mi zachować kamienną minę.

- Zaczekaj tu przy niej, idę po Liama - oznajmiła Jesy, patrząc z przerażeniem na Jade w moich rękach i zeszła po drabinie na dół.

***Jesy***
Ledwie dobiegłam do reszty na dole, a Liam już wiedział wszystko, co chciałam mu przekazać.

- Nie przesuwaj mnie. Co to ma oznaczać? - zastanawiał się na głos. 

Myślał nad jakimś sensownym wyjaśnieniem, ale to na nic. Wszystko, co się teraz działo, wyglądało po prostu dziwnie i nie miało żadnego uzasadnienia. Louis i Zayn znów ponowili próbę wniesienia Harry'ego na górę, a kiedy tylko zrobili trzy kroki w kierunku schodów usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk Jade, a potem przerażoną Leigh-Anne. Niall kulił się gdzieś w kącie i zasłaniał sobie uszy. Cały się trząsł. Spojrzałam na nieprzytomnego Harry'ego: zaciskał desperacko powieki i było widać, że cierpi, mimo że nie był świadomy.

- Stójcie! Ani kroku! - krzyknął Liam do Louisa i Zayna. Jade u góry nie przestawała donośnie wyć, a ciałem Harry'ego wstrząsnął dreszcz. Liam wyglądał, jakby właśnie rozwikłał niesamowicie skomplikowane równanie. - Cofnijcie się, szybko!

Lou i Zayn wykonali pospiesznie polecenie i wrócili w poprzednie miejsce. Jade nagle ucichła.

- Muszę do niej iść - płakała Eleanor, która była bardzo wyczulona na ból. Nie chciała, by ktokolwiek w jej towarzystwie czuł się źle, skoro ona mogła mu pomóc. Jednak Liam stwierdził, że dziewczyna będzie bardziej potrzebna Harry'emu.

- Perrie, ty idź do Jade, zobacz co się dzieje - zdecydował Liam. 

Blondynka pobiegła prędko, jakby tylko czekała na polecenie. Wszyscy byliśmy w takim szoku przez to zamieszanie, że nikt nie myślał logicznie. Perrie nigdy nie pozwalała sobie rozkazywać, a teraz widocznie potrzebowała, by ktoś jej mówił, co miała robić. Po minie Zayna wywnioskowałam, że również wpadł w ten okropny stan otępienia.

- Nic nie będzie w porządku, póki ON tu jest. - Do moich uszu dobiegł nieznany, kobiecy głos. Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam, że dotąd nieprzytomna dziewczyna, otwiera oczy.

- Kto? - zapytałam odruchowo, bo sama również nie myślałam logicznie.

- Amor - prychnęła dziewczyna, odwracając ode mnie wzrok. 

Najwidoczniej uznała, że jestem zbyt głupia, by z nią rozmawiać.

- Kim jesteś? - odezwał się do niej Liam i podszedł ostrożnie.

- Jestem Avalon. - Dziewczyna uśmiechnęła się tajemniczo, a mnie przeszły ciarki. 

Avalon miała w sobie coś w rodzaju mroku, który przeszywał powietrze niczym nóż.

______________________________________________________

Wasze opinie są dla mnie bardzo ważne, proszę, powiedzcie mi co myślicie ♥
N.x



Rozśpiewana HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz