Część 55

776 84 6
                                    

Przysługa

***Louis***
- Nie! Ja do niej nie idę. - Skrzyżowałem ręce na piersi. 

Nawet nie było mowy! Toż to seryjny morderca! Dlaczego miałbym chcieć iść tam z własnej woli?

- Ej, nawet tak nie myśl! - skarcił mnie Liam.

- Skoro tak jej bronisz, to może sam do niej idź. - Wywróciłem oczami.

- Zasady to zasady. Teraz ty idziesz - zacytowała mnie Jesy i uśmiechnęła się złośliwie.

- No już, Louis. Po prostu tam pójdź - ponaglił mnie Zayn. - To tylko pół godziny.

- Łatwo ci mówić! Ty jeszcze tam nie byłeś. Co jeśli to moje ostatnie pół godziny? - jęknąłem niczym pięciolatek.

Wieczór był coraz bliżej, a my nie mieliśmy pojęcia jak uwolnić wampira z naszego domu. Chociaż dzięki Jesy mieliśmy jakieś strzępki informacji, ale nadal nie były jakieś rewolucyjne.

- Haaalooo! Nudzę się! - usłyszeliśmy z góry Angelicę. 

Przerażało mnie to, że miała nas w garści. W ciągu kilku sekund mogłaby nas pozabijać, a do tego urządzić sobie obiad. Wzdrygnąłem się na samą myśl.

- Idę, ale nie będę tam dłużej niż dwadzieścia minut - mruknąłem zrezygnowany. - Jeśli nie wrócę do tego czasu macie wzywać posiłki.

- Louis, czekaj - zawołała za mną Eleanor, która wyszła za mną z kuchni. - Ona nie jest taka zła. Moim zdaniem jest naprawdę miła. Tylko jej nie drażnij.

- Kim bym był, gdybym ja- Louis Tomlinson- się z nikim nie drażnił? - prychnąłem. El spojrzała na mnie z ukosa, więc wywróciłem oczami. - Okej, okej. Nie będę jej prowokował.

Uśmiechnęła się zadowolona i podprowadziła mnie pod same drzwi pokoju, w którym przesiadywała Angelica. Jak Liam mógł mówić na nią Angel? Do anioła to jej daleko...

- Hej. Co tam? - zacząłem niepewnie i zerknąłem na El, która stała za drzwiami. 

Pokazała mi oba kciuki w górę. Wzruszyłem ramionami, a ona zeszła schodami na dół. Poczułem, że byłoby lepiej, gdyby tam została, ale zaraz odgoniłem tę myśl. Przecież nie byłem tchórzem.

- Jestem głodna - odparła obojętnie Angelica. 

Popatrzyłem na nią przerażony, a ta się zaczęła śmiać.

- Co w tym śmiesznego?! - zapytałem zdenerwowany. 

Kto normalny się śmiał, dając aluzję, że pragnął kogoś zabić?!

- Na przykład twoja mina. Ale ja nie żartowałam, nie jadłam nic i to już od dawna, a regeneracja po dziwnym zaklęciu tej Baby Jagi zużyła mój zasób energii.  - Zrobiła męczeńską minę.

- No tak, minęły już dwie godziny odkąd konsumowałaś swojego byłego chłopaka, a mojego przyjaciela, masz rację. - Pokiwałem głową z udawanym zrozumieniem.

- Bardzo śmieszne. - Wywróciła oczami.

- No, a nie jest? Przecież ty naprawdę wgryzłaś mu się w szyję, a teraz mówisz, że jesteś jeszcze głodna?! - wkurzyłem się. 

Dlaczego mieliśmy znosić to jej gadanie, te jej głupie pogróżki?

- Słuchaj, tak się składa, że nawet nie pociągnęłam ani kropelki krwi z jego żył. To, że go ugryzłam, to już inna sprawa, ale nie zrobiłam mu krzywdy. Uważaj na to, co mówisz, bo na głodnego jest mnie o wiele łatwiej zdenerwować - syknęła ostrzegawczo.

Rozśpiewana HistoriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz