Przysługa
***Louis***
- Nie! Ja do niej nie idę. - Skrzyżowałem ręce na piersi.Nawet nie było mowy! Toż to seryjny morderca! Dlaczego miałbym chcieć iść tam z własnej woli?
- Ej, nawet tak nie myśl! - skarcił mnie Liam.
- Skoro tak jej bronisz, to może sam do niej idź. - Wywróciłem oczami.
- Zasady to zasady. Teraz ty idziesz - zacytowała mnie Jesy i uśmiechnęła się złośliwie.
- No już, Louis. Po prostu tam pójdź - ponaglił mnie Zayn. - To tylko pół godziny.
- Łatwo ci mówić! Ty jeszcze tam nie byłeś. Co jeśli to moje ostatnie pół godziny? - jęknąłem niczym pięciolatek.
Wieczór był coraz bliżej, a my nie mieliśmy pojęcia jak uwolnić wampira z naszego domu. Chociaż dzięki Jesy mieliśmy jakieś strzępki informacji, ale nadal nie były jakieś rewolucyjne.
- Haaalooo! Nudzę się! - usłyszeliśmy z góry Angelicę.
Przerażało mnie to, że miała nas w garści. W ciągu kilku sekund mogłaby nas pozabijać, a do tego urządzić sobie obiad. Wzdrygnąłem się na samą myśl.
- Idę, ale nie będę tam dłużej niż dwadzieścia minut - mruknąłem zrezygnowany. - Jeśli nie wrócę do tego czasu macie wzywać posiłki.
- Louis, czekaj - zawołała za mną Eleanor, która wyszła za mną z kuchni. - Ona nie jest taka zła. Moim zdaniem jest naprawdę miła. Tylko jej nie drażnij.
- Kim bym był, gdybym ja- Louis Tomlinson- się z nikim nie drażnił? - prychnąłem. El spojrzała na mnie z ukosa, więc wywróciłem oczami. - Okej, okej. Nie będę jej prowokował.
Uśmiechnęła się zadowolona i podprowadziła mnie pod same drzwi pokoju, w którym przesiadywała Angelica. Jak Liam mógł mówić na nią Angel? Do anioła to jej daleko...
- Hej. Co tam? - zacząłem niepewnie i zerknąłem na El, która stała za drzwiami.
Pokazała mi oba kciuki w górę. Wzruszyłem ramionami, a ona zeszła schodami na dół. Poczułem, że byłoby lepiej, gdyby tam została, ale zaraz odgoniłem tę myśl. Przecież nie byłem tchórzem.
- Jestem głodna - odparła obojętnie Angelica.
Popatrzyłem na nią przerażony, a ta się zaczęła śmiać.
- Co w tym śmiesznego?! - zapytałem zdenerwowany.
Kto normalny się śmiał, dając aluzję, że pragnął kogoś zabić?!
- Na przykład twoja mina. Ale ja nie żartowałam, nie jadłam nic i to już od dawna, a regeneracja po dziwnym zaklęciu tej Baby Jagi zużyła mój zasób energii. - Zrobiła męczeńską minę.
- No tak, minęły już dwie godziny odkąd konsumowałaś swojego byłego chłopaka, a mojego przyjaciela, masz rację. - Pokiwałem głową z udawanym zrozumieniem.
- Bardzo śmieszne. - Wywróciła oczami.
- No, a nie jest? Przecież ty naprawdę wgryzłaś mu się w szyję, a teraz mówisz, że jesteś jeszcze głodna?! - wkurzyłem się.
Dlaczego mieliśmy znosić to jej gadanie, te jej głupie pogróżki?
- Słuchaj, tak się składa, że nawet nie pociągnęłam ani kropelki krwi z jego żył. To, że go ugryzłam, to już inna sprawa, ale nie zrobiłam mu krzywdy. Uważaj na to, co mówisz, bo na głodnego jest mnie o wiele łatwiej zdenerwować - syknęła ostrzegawczo.
CZYTASZ
Rozśpiewana Historia
FanficWitajcie w opowieści pełnej muzyki, tańca, śpiewu i co najważniejsze- magii. Świat nie jest taki, jaki nam się wydaje. Wszędzie są istoty magiczne, z nadnaturalnymi zdolnościami. Pewnie słyszeliście o wampirach, wilkołakach, wróżkach czy elfach. Jed...