-Pomyłka -powiedziałam do nauczycielki cichym ale pewnym głosem.
-Niemożliwe. Idź do swojego stołu -przewróciłam oczami i ruszyłam na miejsce. Usiadłam na samym końcu pod ścianą. Jeden z prefektów rzucił mi lodowate spojrzenie. Zignorowałam to. Na stołach pojawiło się jedzenie. Nałożyłam sobie pełen talerz najróżniejszych potraw. Kolacja minęła w miarę szybko. Profesor Slughorn zaprowadził nas do pokoju wspólnego. Czekałam przed wejściem żeby z nim porozmawiać. Kiedy wszyscy zniknęli z drzwiami zwróciłam się do profesora.
-To jest pomyłka -mężczyzna spojrzał na mnie lekko zirytowany.
-Profesorze... -poprawił mnie.
-Nieistotne proszę pana. Nastąpiła jakaś pomyłka. Ja nie mogę być w Slytherinie.
-Tiara przydziału się nie myli drogie dziecko.
-Moi rodzice byli mugolami -mężczyzna przyglądał się mi zaintrygowany.
-To jest niemożliwe - stwierdził po chwili z przekonaniem w głosie.
-Ale...
-Jesteś Abigail Peterson prawda?
-Tak.
-Jutro na pierwszej lekcji przyjdź do mojego gabinetu zdać test umiejętności.
-Dobrze panie profesorze, ale...
-Żadnych ''ale'' moja droga -mężczyzna zostawił mnie samą przed drzwiami. Otworzyłam je i weszłam do środka. Miałam spać w pokoju trzecich klas, bo tylko tam były wolne miejsca. Szybko znalazłam odpowiedni pokój. Usiadłam na łóżku a zaraz potem dosiadła się do mnie jakaś brązowowłosa dziewczyna.
-Nazywam się Celine a ty pewnie jesteś Abi. Poznałam cie po włosach. Farbujesz?
-Są naturalne -dziewczyna zamilkła ale po chwili znowu zasypywała mnie pytaniami. Na większość odpowiadałam krótkim tak albo nie. Do najbardziej rozmownych nigdy nie należałam. Robiło się coraz później a ja byłam zmęczona. Zgasiłyśmy światło. Przez dłuższy czas leżałam nie mogąc zasnąć. Niczego nie rozumiem. Wiem tylko, że nikt nie może się dowiedzieć kim byli moi rodzice.
Przebrałam się w czyste szaty i ruszyłam do gabinetu profesora Slughorna. Mężczyzna przywitał mnie uśmiechem i podał mi kartę z testem teoretycznym. Uzupełniłam go szybko znając odpowiedź na prawie wszystkie pytania. Nauczyciel był pod wrażeniem. Część praktyczna poszła mi jeszcze lepiej. Profesor patrzył na mnie zdumiony kiedy bezbłędnie wykonywałam każde jego polecenie. Kiedy skończyliśmy mężczyzna uśmiechnął się do mnie.
-Widzę Abi, że świetnie sobie radzisz. Będziesz kontynuować naukę w trzeciej klasie dobrze?
-Tak proszę pana -odpowiedziałam i pobiegłam szukać mojej następnej lekcji. Była to transmutacja. Ku mojej uciesze tą lekcję mieliśmy razem z krukonami. Kiedy zadzwonił dzwonek wszyscy zaczęli zajmować miejsca. Tomiego nigdzie nie widziałam, usiadłam razem z Celine i Tamarą zostawiając jedno wolne miejsce obok mnie. Profesor McGonagall zaczęła rozdawać książki kiedy do klasy wszedł zakłopotany Tom. Nauczycielka spiorunowała go wzrokiem.
-Spóźnienie. Ravenclaw minus 5 punktów -w klasie ze strony krukonów słychać było pomruk dezaprobaty. Większość ślizonów zaczęła się śmiać. McGonagall rzuciła wszystkim groźne spojrzenie. Klasa zamilkła a Tomi zajął jedyne wolne miejsce, to obok mnie. Kiedy usiadł spojrzałam w jego kierunku a chłopak uśmiechnął się do mnie ponuro. Nie odzywaliśmy się do siebie całą lekcję. Kiedy znowu zadzwonił dzwonek wszyscy zaczęli w pośpiechu się pakować. Kiedy prawie wszyscy wyszli stanęłam przed Tomim i uśmiechnęłam się do niego.
-Hej -chłopak przyglądał mi się z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
-No cześć... - zabrał swoje rzeczy i powoli wychodził z klasy. Kiedy był przy przy drzwiach podbiegłam do niego i złapałam go z ramię.
-Abigail my się nawet nie przyjaźnimy.
-Ale... -w tym momencie podbiegła do nas Celine. Spojrzała na chłopaka uśmiechając się kpiąco.
-Abi nie zniżaj się do jego poziomu -dziewczyna pociągnęła mnie w stronę schodów. Chłopak spojrzał na mnie troszkę zawiedziony. Jednak chce ze mną gadać! Spojrzałam na niego jeszcze raz i ruszyłam za koleżanką. Dziewczyna prowadziła mnie na błonie. usiadłyśmy pod jakimś drzewem.
-Wiesz Abi teraz musimy porozmawiać na poważnie -pokiwałam w milczeniu głową. - W tamtym roku wiele się działo. Wiele osób straciło o nas dobre zdanie. Chciałam ci po prostu powiedzieć żebyś nie słuchała plotek i nie zwracała uwagi na docinki gryfonów. Poza tym powinnaś poznać naszą świetną klasę -w tym momencie z drzewa zeskoczyło jakieś pięć osób.
- No to poznaj ekipę -uśmiechnęłam się nieśmiało. Wszyscy do mnie podeszli. Pierw uścisnął moją dłoń wysoki chłopak o czarnych włosach i szarych oczach.
-Jestem Matt. To Keylyn... - pomachała do mnie złotowłosa dziewczyna. - Hanna... - tym razem była to niska dziewczyna z dwoma karmelowymi kucykami. -Nico -uśmiechnął się do mnie najniższy z całej grupy blondyn. -Jest jeszcze mój tępy brat Danny - mówiący od razu dostał w łeb od podobnego do siebie chłopaka tyle, że o brązowych włosach. Prychnęłam śmiechem.
-Dobra już... Chcesz być oprowadzona? -spytał mnie Nico.
-Mogłabym chcieć... - razem z całą grupą szliśmy przez kolejne korytarze. Wszyscy śmiali się i gadami. Problem w tym, że ja czułam się w tym towarzystwie strasznie nieswojo. Już nawet nie licząc tego, że jestem w Slytherinie najgorszą pomyłką. Ja zwyczajnie nie czuję się dobrze wśród dużej grupy osób. Przywykłam już do tego, że całymi dniami siedzę przed książkami poszerzając swoją wiedzę. Tak było od kiedy uciekłam z sierocińca i tak powinno być i w Hogwarcie. Nie potrzebuję do szczęścia bandy rozgadanych przyjaciół. Wystarczyła by mi jedna zaufana osoba... Ale najpierw chcę zrozumieć dlaczego jestem tu a nie gdzie indziej...
CZYTASZ
Hogwart: Tylko Moje Czary (ZAWIESZONE)
FanfictionAbigail Peterson ma 14 lat i jest mugolakiem. To drobna, blada dziewczyna o szarych oczach i naturalnych białych włosach. Jej rodzice umarli 10 lat temu. Od 11 roku życia dostaje listy z Hogwartu na które nie odpowiada. Jednak w końcu kiedy okazuje...