-Wygraliśmy!-krzyczałam tak, że słyszała mnie chyba cała szkoła. Czuje się jak bohaterka. Jakieś jedenastolatki piszczą, Danny niesie mnie na swoich ramionach. Profesor Slughorn pogratulował całej drużynie. Może to jest pierwszy mecz, ale i tak jesteśmy najlepsi! Idziemy na imprezę do pokoju wspólnego. Tu jest cudownie! Ktoś po całym pomieszczeniu porozwieszał wstążki a na stolikach leżały przekąski. Kiedy usiadłam na fotelu podszedł do mnie Malfoy.
-Gratulacje... -powiedział pozbawionym emocji tonem. Jednak uśmiech na jego twarzy był jakiś dziwny. -Wygrałaś.
-Eee... Dzięki?
-Jesteś lepsza ode mnie. -to brzmiało conajmniej dziwnie. Ten jego ton sprawiał, że ciarki przeszły mi po plecach. -Ale mam jedno pytanie...
-Jakie?
-Kiedy powiesz im swoją tajemnicę? -on wie... Kurwa mać! Trzeba to jakoś ładnie rozegrać...
-Co proszę? -prychnął śmiechem.
-Nie udawaj głupiutkiej Abi... -przejechał dłonią po moim policzku i odszedł.-Dowiedzą się... -przełknęłam ślinę i ruszyłam do mojego dormitorium. Po drodze zatrzymał mnie Danny.
-Wszystko ok?
-Tak... -odbiegłam od niego. Rzuciłam się na moje łóżko. Czy ja naprawdę myślałam, że będę to ukrywać całe życie? Jak ja nienawidzę samej siebie... Okłamywałam ich cały czas... Caluteńki! Przecież oni się do mnie nie odezwą... Wyszłam z pokoju powoli nie zwracając na siebie uwagi. Na środku sali stał Malfoy. Przeklnęłam w duchu chwilę kiedy się urodził.
-Abigail Peterson jest mugolakiem. Oszukała tiarę i przekupiła nauczycieli... -dopiero się rozkręcał. Ze łzami w oczach wybiegłam z pokoju wspólnego. Słyszałam za sobą czyjeś śmiechy i przekleństwa skierowane w moją stronę. Biegłam przed siebie mijając kolejne schody. Wpadłam na jakąś dziewczynę która wylądowała na ziemi.
-Sorry... Luna! -jestem przy pokoju krukonów. Tutaj mieszka Tomi... Wbiegłam tam przez drzwi które prawie zatrzasnęły mi się przed nosem.
-Gdzie jest dormitorium chłopców z trzeciego roku? -spytałam cicho wysokiej blondynki siedzącej pod półką z książkami razem z przyjaciółmi.
-Po co ci tam iść? -spytała trochę ździwiona.
-Szukam przyjaciela... -nawet nie wiem czy dalej mogę go tak nazywać. Głupio się czuję mówiąc tak o nim.
-Tam masz drzwi i to jest na samej górze.
-Dziękuję... -ruszyłam w tamtym kierunku. Po cichu otworzyłam drzwi i wszedłam do dormitorium. Pokój był pusty oprócz jednej osoby siedzącej na łóżku.
-Tomi? -spytałam a chłopak podniósł głowę.
-O co chodzi? -patrzyłam na niego chwilę. Podeszłam bliżej i rzuciłam się mu w ramiona.
-Oni o wszystkim wiedzą! Wszystko im powiedział! -nie miałam już siły. Rozpłakałam się wtulając głowę w chłopaka.
-Kto im powiedział? Komu? Co?
-Malfoy... Ślizgonom... Całą prawdę...-lewdo wyksztusiłam przez łzy. Chłopak objął mnie ramionami. Nie umiałam się uspokoić. Tomi zaczął wycierać mi łzy.
-Już dobrze... Dobrze... -zamknęłam oczy i jeszcze mocniej wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Dopiero teraz poczułam jaka jestem zmęczona.
-Przepraszam... -udał, że tego nie słyszy.-Tomi... -pogłaskał mnie tylko po głowie.
-Liczyłem na coś więcej... -patrzyłam na niego ździwiona. Jednak szybko kapnęłam się o co chodzi. Patrzyłam w jego cudne oczy dłuższą chwilę za nim odwarzyłam się go pocałować. Odwzajemnił pocałunek i położył mi ręce na ramionach. Czułam, że ta chwila trwa wieki. Kiedy w się ode mnie odsunął na jego twarzy widniał subtelny uśmiech. Mocniej go objęłam a chłopak zaczął głaskać mnie po głowie.
-Dzięki... Za wszystko. -zamknęłam oczy. Mogłabym tak leżeć wiecznie. Jego dotyk mnie uspokoił i już po chwili zaczęłam zasypiać...*****
Obudziłam się i rozejrzałam po pokoju. Leżałam w ramionach Tomiego. Czułam każdy jego oddech. Co ja właściwie robię? Najpierw na niego wrzeszczę potem zlewam a kończę śpiąc w jego łóżku. Przytłoczona tą myślą wstałam powoli nie chcąc go obudzić. Wyszłam z dormitorium i zajęłam miejsce w fotelu. Znowu czułam się bardzo głupio. Co ja właściwie do niego czuję? I dlaczego do cholery zawracam sobie tym głowę?! Na pewno mam teraz przechlapane u Slughorna. Ale nie mam zamiaru wracać do mojego pokoju. Oni zniszczą mi teraz życie..
-Abi, prawda? -podniosłam wzrok na wysoką blondynkę. Chodzi ze mną do klasy.
-No... Ty jesteś Mariette?
-Tak. Mogę z tobą porozmawiać?
-No... Tak... -dlaczego ja się zgodziłam?!
-Wiesz kim jestem dla Tomiego?
-Nie.
-Znam go od dziecka. W tamtym roku byliśmy jeszcze parą.
-Acha... -dobra teraz to już robi się dziwnie. Gadam z jego ex?! On miał dziewczynę?
-Nie mówię ci tego bo jestem zazdrosna. Po prostu powinnaś coś o nim wiedzieć. Jeszcze rok temu był całkiem innym człowiekiem. Pewnie nie uwieżysz, ale przyjaźnił się z Mattem. Wogle wtedy z nimi tworzyliśmy niezła paczkę... Cóż, nie skrzywdź go. Tylko tyle chciałam ci powiedzieć. Jak go poprosisz to ci opowie... -odeszła i zostawiła mnie jeszcze bardziej rozbitą niż wcześniej. Po pierwsze, przyjaźnił się z Mattem?! Po drugie, miał dziewczynę?! Po trzecie, co kurwa?! I jeszcze to całe nie skrzywdź go? Nie mam siły, idę z nim pogadać... Wróciłam do tego dormitorium. Wspominałam, że nienawidzę schodów?! Otworzyłam cicho drzwi. Tomi siedział sobie spokojnie na łóżku przeglądając jakiś album. Kiedy mnie zauważył schował go pod poduszkę.
-Musisz mi coś wyjaśnić...
-Tak? -słychać było, że jest spięty. Usiadłam obok niego i pocałowałam go w policzek.
-Opowiedz mi o tym dawnym tobie...
-Ale... -pocałowałam go jeszcze raz tylko w usta. Tak, powaliło mnie. Nie, nie wiem co robię.
-Opowiadaj... -położyłam się na jego kolanach i wpatrywałam się w te jego cudne oczy.
-Rozmawiałaś z Marie?
-Tak. -wyciągnął album z pod poduszki i podał mi jedno zdjęcie. Była na nim jakaś para która przytulała patrząc na nas rozbawiona. Chłopak miał kolczyka w ustach i włosy w nieładzie. Dziewczyna miała usta pomalowane czerwoną szminką i perfekcyjne linie eylinerem. Podniosłam wzrok z nad fotografii i spojrzałam na Tomiego.
-To ty?
-I Mariette. Nie żebym się chwalił, ale wszystkie laski się do mnie śliniły.-usmiechał się teraz łobuzersko. Patrzyłam to na niego to na zdjęcie.
-Miałeś kolczyk? -złapałam go za brodę i przyjrzałam się mu dokładnie. Nie miałam czasu nic zobaczeć bo chłopak obrucił się ode mnie i zaczął grzebać w szafce. Kiedy z powrotem na mnie spojrzał wyglądał prawie identycznie jak na zdjęciu. Rozczochrałam mu jeszcze włosy.
-Teraz opowiedz mi o tej twojej przyjaźni z Mattem i chłopakami.
-Nic do opowiadania. Miałem wiele dziewczyn i wiele znajomych. Nic specjalnego. Zmieniłem się. Nie chcą mnie znać a mi nie są potrzebni fałszywi przyjaciele. -westchnął a w jego oczah przez chwilę widać było smutek. -Ale teraz jestem inny. W końcu wiem czego chcę.
-Czego?
-Ciebie Abigail. -złożył na moich ustach krótki pocałunek. Dalej nic nie rozumiałam. Jednak byłam szczęśliwa. Kto by się spodziewał, że mój nieśmiały Tomi okaże się takim romantykiem...*****
CZYTASZ
Hogwart: Tylko Moje Czary (ZAWIESZONE)
FanfictionAbigail Peterson ma 14 lat i jest mugolakiem. To drobna, blada dziewczyna o szarych oczach i naturalnych białych włosach. Jej rodzice umarli 10 lat temu. Od 11 roku życia dostaje listy z Hogwartu na które nie odpowiada. Jednak w końcu kiedy okazuje...