-Ta sowa jest chyba do ciebie Abi -stwierdził Tomi szarpiący się z niesfornym zwierzakiem. Wyciągnęłam rękę a sówka grzecznie położyła mi list na dłoni.
-Tak to się robi... - chłopak przewrócił oczami i udał, że się obraża. Ja w tym czasie otworzyłam kopertę.
-No i co? -spytał Tomi kiedy przez dłuższy czas się nie odzywałam.
-Slughorn zaprosił mnie do swojego gabinetu.
-Na te idiotyczne przyjęcie? -chłopak zaczął się śmiać. -Mój brat tam zawsze chodzi. Potter i jego banda też. To się chyba nazywa klub ślimaka.
-Fajnie. Szkoda tylko, że nie orientuje się gdzie jest jego gabinet.
-Dobra to chodź bo z tego listu wynika, że zaraz się spóźnisz. -złapał mnie za dłoń i pociągnął w górę schodów. Spojrzałam na niego trochę speszona. Z boku to musiało wyglądać jakbyśmy byli parą. Chłopak od raz puścił moją rękę i opuścił wzrok.
-Sorry... -wydukał zawstydzony. -To jest schodami na górę i w prawo. Na pewno trafisz sama -wrócił się i ruszył w przeciwnymi kierunku niż ja. Usmiechnęłam się do siebie i pobiegłam do gabinetu Slughorna. Jak zwykle spóźniona otworzyłam drzwi i cicho usiadłam na jedynym wolnym miejscu między Potterem a profesorem. W pokoju nie było nikogo ze Slytherinu oprócz mnie i mojego wychowawcy. Tyle, że on jest nauczycielem. Ginny patrzyła na mnie jakby zniesmaczona. Zapowiadał się długi wieczór.
Siedziałam tutaj już pół godziny. Wszyscy dyskutowali o czymś i tylko ja byłam jakby wyjęta z tematu. Slughorn wyszedł z gabinetu zawołany do jakiś spraw wychowawczych. Rozmowa jednak toczyła się dalej.
-Askaban nie wystarczy, według mnie wszyscy Śmierciorzercy powinni zginąć -podniosłam wzrok i popatrzyłam po wszystkich. Powiedział to Weasley.
-Wiesz w Azkabanie też cierpią. -odpowiedział mu Potter. Przenosiłam wzrok z jednego na drugiego. Nikt nie zwracał na to uwagi. Zaczynała mnie już denerwować rozmowa o karaniu sług Voldemorta. Może nie byłam jego fanką, ale jednak wierzyłam w prawa człowieka. Nawet nie wiem dlaczego, ale trafiało mnie kiedy slyszałam o rzeczach związanych ze śmiercią i cierpieniem.
-Powinni zginąć. Przynajmniej ci którzy kogoś w życiu zabili. -po tych słowach nie wytrzymałam.
-Twoje pojmowanie jest pozbawione sensu. -powiedziałam szeptem, ale wystarczająco głośno by usłyszeli mnie wszyscy. Każdy spojrzał na mnie jak na wariatkę.
-Kto to mówi? -powiedział podłym tonem patrząc na herb Slytherinu na mojej piersi.
-Może trochę milszym tonem?
-Może się zamkniesz. Pierwszy rok jesteś w Hogwarcie i myślisz, że wiesz cokolwiek o życiu?! Nie mieszaj się do spraw o których nic nie wiesz! -wszyscy zamilkli a ja patrzyłamna Weasleya z nienawiścią. Chciałam stąd wyjść i nie wracać. Właściwie czemu nie? Wstałam od stołu i ruszyłam w kierunku drzwi.
-Typowo ślizgońskie zachowanie -stwierdził kiedy trzymałam już rękę na klamce. Nerwy mi puściły. Wyciagnęłam różdżkę z kieszeni i ruszyłam w kierunku tego idioty. Machnęłam ręką, powiedziałam zaklęcie a on znalazł się pod sufitem.
-Jeszcze jedno słowo Weasley! Jedno kurwa słowo! Nie obrażaj ludzi których nie znasz! Zamknij ryj jak chcesz piepszyć od rzeczy! A najlepiej to lecz się na łeb! -zrzuciłam chłopaka na podłogę. Wszyscy patrzyli na mnie w zdumieniu.
-Życzę powolnej i bolesnej śmierci... -powiedziałam wychodząc z sali i trzaskając drzwiami. Biegłam sama nie wiedząc gdzie. Kiedy się zmęczyłam zwolniłam kroku. Szłam z opuszczoną głową a w moich oczach zbierały się łzy. W pewnym momencie ktoś złapał mnie za rękaw. Odwróciłam się i zobaczyłam Tomiego.
-Czego?!
-Nie krzycz na mnie. Co się stało? -patrzyłam na niego zirytowana. Dlaczego nie rozumie, że teraz chciałabym zostać sama?
-Daj mi spokój.
-Abi...
- Zamknij się i mnie zostaw! Nienawidzę cię tak jak ich wszystkich! -znowu zaczęłam biec. Tym razem w kierunku dormitorium. Kiedy znalazłam się na miejscu położyłam się pod kołdrą w moim łóżku i zaczęłam płakać. Nie rozumiałam co mi odbiło. Nie miałam pojęcia dlaczego zaczarowałam Weasleya ani dlaczego przed chwilą nawrzeszczałam na Tomiego. Nie umiałam się uspokoić. W tym momencie żałowałam, że wogle tu jestem...
CZYTASZ
Hogwart: Tylko Moje Czary (ZAWIESZONE)
FanfictionAbigail Peterson ma 14 lat i jest mugolakiem. To drobna, blada dziewczyna o szarych oczach i naturalnych białych włosach. Jej rodzice umarli 10 lat temu. Od 11 roku życia dostaje listy z Hogwartu na które nie odpowiada. Jednak w końcu kiedy okazuje...