-Dzień dobry -przywitałam się zajmując miejsce na krześle w pokoju pani Pomfrey. Tomi siedział już przy stole częstując się ciasteczkami.
-Świetnie, że już jesteś Abigail -odpowiedziała kobieta kładąc przed nami pokaźną kolekcję listów.
-Co to jest? -spytał Tomi nazbyt energicznym tonem. Kobieta rzuciła mu karcące spojrzenie.
-To nie twoja sprawa. Chciałam rozmawiać z twoją dziewczyną a ty przyszedłeś bo wyciągnęłam ciastka -chłopak przewrócił oczami a ja zaczęłam się śmiać. Kobieta uśmiechnęła się tylko i usiadła przed nami. -Dobrze, przejdźmy do rzeczy. Chciałam porozmawiać o twojej matce Abi -tym wbiła mnie w krzesło.
-Aha... -mruknęłam tylko, w pocieszeniu łapiąc mojego chłopaka za dłoń.
-Kiedyś poznałam twoją mamę. Polubiłam tą kobietę. Wiesz, pisałyśmy, ze sobą listy, bardzo dużo listów... Wiesz może co się z nią stało?
-Ee... Nie żyje? -kobieta zaśmiała się. Nie wiedziałam co mam robić, po moich policzkach szybko zaczęły płynąć łzy. Tomi rzucił jej wściekłe spojrzenie i delikatnie mnie objął.
-Kochanie, nie to miałam na myśli. Po prostu... - westchnęła. - To śmieszne, bo nie wyobrażam sobie, aby Tara mogła umrzeć... Nie przedwcześnie.
-Ale tak się stało - odpowiedziałam nie wiedząc już, czy płakać czy wściekać się na kobietę. -Umarła, przecież nigdy by mnie nie zostawiła!
-Och, nie mówię przecież, że cię zostawiła. Ona nie była taką kobietą, co to to nie. Zaginęła i myślałam, że może ty coś o tym wiesz... No, cóż. Chciałabym ci dać kilka naszych listów. Co ty na to? - mruknęłam cicho sama nie wiedząc co chce powiedzieć i pokiwałam głową.
-To my będziemy się zbierać... - mruknął Tomi prowadząc mnie do drzwi. W połowie drogi nagle się zatrzymał. -Proszę pani, jeszcze jedno! - cofnął się i ruszył w stronę kobiety. Najwidoczniej zbyt gwałtownie bo wylądował na podłodze. - Moja różdżka! - kobieta rzuciła mu kolejne karcące spojrzenie i podała mu jego zgubę.
-Nie bawcie się takimi rzeczami... -mruknęła i dopiero po chwili załapałam, że chodzi jej o czarną magię. -Tara też nie powinna była. -dodała jeszcze odchodząc. Kiedy znaleźliśmy się za drzwiami. Tomi rzucił mi zaniepokojone spojrzenie.
-Wszystko dobrze? - spytał klepiąc mnie po ramieniu.
-Tak, jest okey... - mruknęłam, a kiedy spojrzał na mnie w upewnieniu, pocałowałam go krótko i prowadziłam za rękę w bliżej nie określonym kierunku.
Siedzieliśmy w łazience Marty z Tomim i chłopakami. Udało nam się jakoś uniknąć Matta a Marta gdzieś znikła, więc najwidoczniej mieliśmy szczęście. Rozmawialiśmy o mało ważnych rzeczach od czasu do czasu śmiejąc się jak idioci. Teraz zapadła miła cisza przerywana od czasu do czasu wodą kapiącą z któregoś kranu.
-Abigail? -spytał mój chłopak po raz kolejny spoglądając mi w oczy.
-Hm? -mruknęłam siadając na jego kolanach.
-Pamiętasz swoją mamę? -spięłam się słysząc takie pytanie.
-Trochę... - odpowiedziałam jak najciszej się da.
-Opowiedz o niej - zasugerował a ja z niechęcią musiałam się zgodzić.
-Jeszcze niedawno mogłabym przysiąc, że była mugolem. Uwielbiała czytać mi książki, właściwie to były dziwne książki jak dla dzieci, strasznie poważne. Zawsze jak o coś pytałam to sadzała mnie na kolana i opowiadała. Codziennie chodziłyśmy na spacery do parku. Myślę, że lubiła się śmiać. O! I miałyśmy taki wielki pokój gdzie był tylko dywan, fotel i same książki. Mogły być też regały. Zabraniała mi wchodzić na strych i męczyć taty -chłopacy spojrzeli na mnie zaciekawieni.
-A tatę pamiętasz? - spytał Tomi a ja zaśmiałam się.
-Właśnie, nie. Wiem tylko, że przychodził wieczorem i hałasował - położyłam się na podłodze i zaczęłam przyglądać sufitowi. Znowu była cisza, ale tym razem dość niezręczna. -Teraz wy mi coś opowiecie.
-Co opowiemy? - spytali Nico i Danny chórem.
-Wszystko co działo się w Hogwarcie beze mnie.
-No dobra. Czemu nie? -stwierdził Danny. -Więc tak. Zaczął się pierwszy rok i przyjechaliśmy nie? Nico wepchnął nam się do ławki na eliksirach to zaczęliśmy z nim gadać. Potem Matt kolegował się z Martą...
-Z Jęczącą Martą? - spytałam niezwykle rozbawiona.
-Tak, z Jęczącą Martą - zaczęłam się śmiać czym zasłużyłam na zirytowane spojrzenie chłopaka. -Potem nie działo się nic ciekawego więc zacząłem spotykać się z Nico. - blondyn szturchnął go łokciem. - Ała! No, dobra przepraszam. Tomi zaczął przyjaźnić się z wszystkimi po kolei, więc Matt też się wbił w towarzystwo. No i się tak jakoś w trzeciej klasie kumplowaliśmy. Tomi chodził z Mariettą - mimowolnie skrzywiłam się a mój chłopak pocałował mnie w czoło. -No potem była ta cała masakra i przy okazji Matt pokłócił się z Tomim. W sumie nie powiedzieli o co - w tym momencie spojrzał na wspomnianą osobę. Chłopak na to przewrócił oczami.
-To nasz sekret - Danny poruszył znacząco brwiami obrywając przy tym w głowę.
-Przestańcie mnie bić - wrzasnął i odwrócił się do nas plecami. Wszyscy wybuchli śmiechem. Reszta czasu minęła miło, choć nie było go za dużo. Szybko poszliśmy spać.
Stałam przy oknie oparta o parapet. Zza krat widziałam jedynie morze. Wiatr poruszał moimi zniszczonymi włosami. Westchnęłam głęboko.
-Wszystko dobrze Jeniffer? -spytała białowłosa kobieta leżąca na pryczy za mną.
-Tak mamo, jest dobrze...
Hej :D
Mam nadzieję, że nie było w tym rozdziale zbytniego chaosu i coś zrozumieliście. Nowe postaci dołączą niedługo, albo trochę później :P
Pozdrowienia <3
CZYTASZ
Hogwart: Tylko Moje Czary (ZAWIESZONE)
FanfictionAbigail Peterson ma 14 lat i jest mugolakiem. To drobna, blada dziewczyna o szarych oczach i naturalnych białych włosach. Jej rodzice umarli 10 lat temu. Od 11 roku życia dostaje listy z Hogwartu na które nie odpowiada. Jednak w końcu kiedy okazuje...