Wszystkie Księgi

277 15 1
                                    

-Czy ty mnie unikasz? -spytałam Tomiego. Od ponad tygodnia staram się z nim pogadać na osobności. Niestety albo ja jestem z Celine albo on gdzieś sobie idzie. Dzisiaj w końcu udało mi się go złapać w bibliotece.

-Ciebie i twoich przyjaciół? Jasne, że tak.

-Dlaczego?

-A co cię to obchodzi?

-Bardzo mnie to obchodzi bo musisz mi pomóc. To dla mnie bardzo ważne.

-Niby w czym mam ci pomóc?

- Czekaj... Chodź gdzieś gdzie nie ma ludzi -usiedliśmy na samym końcu, w rogu. Chłopak patrzył na mnie trochę zaciekawiony a trochę zirytowany.

-No, o co chodzi?

-Chodzi o to, że jestem w Slytherinie a nie powinnam.

-Nie masz wpływu gdzie cie przydzielono.

-Ale nie rozumiesz. Moi rodzice są, znaczy byli mugolami. To niemożliwe.

-Jak to?

-Normalnie...

-Jesteś pewna, że to byli twoi biologiczni rodzice?

-Niczego nie jestem pewna. Chciałam żebyś mi pomógł znaleźć tutaj książkę o pochodzeniu czarodziejów.

-Nie ma sprawy... - zaczęliśmy szukać. Ściągneliśmy z półek po kolei Historię Hogwartu, Najstarsze Czarodziejskie Rody i Dziedziczenie Mocy Magicznej. Zaczęliśmy przeglądać książki w poszukiwaniu czegoś co mogło by mi się przydać.

-Kto o tym wie? -w pewnym momencie spytał mnie Tomi. Podniosłam głowę z nad nudnej lektury i spojrzałam na chłopaka. On ma śliczne oczy...

-Abi słuchasz mnie? -dopiero teraz dotarło do mnie, że chłopak o coś mnie zapytał.

-Nie, tylko ty i profesor Slughorn, ale on to chyba ma gdzieś... -dalej czytaliśmy te przeklęte książki, ale nie było tam nic ciekawego.

-Abi, dlaczego akurat mi zaufałaś? - patrzyłam na niego przez chwilę a potem odpowiedziałam.

-Nie znam tu nikogo oprócz ślizgonów i ciebie. Im raczej o czymś takim powiedzieć bym nie mogła a ty wydajesz się być godzien zaufania - uśmiechnął się do mnie.

- Dobra, teraz pomyślmy co z tym twoim pochodzeniem. Istnieje możliwość, że nie znasz swoich biologicznych rodziców?

-Jakaś tam istnieje... Nie wiem.

-Dlaczego wcześniej nie trafiłaś do Hogwartu?

-Bałam się, wiele osób mi to odradzało. Skończyło się na tym, że uciekłam i zamieszkałam w Londynie.

-Sama?

-A jak?

-I sama się tego wszystkiego nauczyłaś?!

-A jak?

-Jesteś geniuszem! -zarumieniłam się. Przez następną chwilę chłopak czytał tytuły książek z jakiejś półki a ja patrzyłam na niego w milczeniu.

-Mam! -odezwał się nagle a ja podskoczyłam przestraszona.

-Co niby masz?

-Książkę.

-Masz dużo książek.

-Ech... Patrz -podszedł do półki i wskazał na jedną z książek leżących na samej górze. Jak to jest z Krwią Magiczną? brzmiał tytuł. Stanęłam na palcach, ale nadal nie mogłam dosięgnąć. Chłopak uśmiechnął się do mnie głupkowato, machnął różdżką a książka zaraz znalazła się w moich rękach.

-Dzięki, nie wpadłam na to.

-Spoko. Jest tam coś ciekawego?

-Czekaj zaraz sprawdzę... -przejrzałam szybko spis treści i zrezygnowana odłożyłam książkę. Rzuciłam się na fotel obok Tomiego. Chłopak patrzył na mnie obojętnie.

-Dlaczego mnie unikałeś?

-Znowu wracasz do tematu?

-Odpowiedz mi po prostu...

-Nie unikałem ciebie tylko twoją pieprzoną paczkę. Sorry, ale ja ich nienawidzę.

-Czemu? Oni są mili...

-Dla kogo są dla tego są -po tych słowach chłopak westchnął głęboko i oparł głowę na swoich rękach.

-O co chodzi? -przewrócił oczami. Przez chwilę wyglądał jakby chciał natychmiast zakończyć rozmowę. Na szczęście nie zrobił tego tylko rzucił mi zirytowane spojrzenie.

-Naprawdę nie widziałaś jak oni się na mnie wyżywają, jak do mnie mówią?

-Niezbyt. Oni tacy nie są.

-Wiesz co? Znudziło mi się gadanie z tobą -wziął swoją torbę i ruszył w stronę wyjścia z biblioteki. Kiedy wstałam żeby za nim iść do biblioteki weszli Danny, Matt i Nico. Mijając się Matt celowo wpadł na Tomiego. Chłopak zachwiał się i upadł na podłogę. Ślizgoni wybuchli śmiechem.

-Naucz się chodzić łamago - powiedział Danny drwiącym tonem. Stałam obok patrząc to na Tomiego to na chłopaków. Matt uśmiechnął się do mnie.

-O, cześć Abi. Właśnie cie szukaliśmy. Idziesz na błonie? -powiedział tak jakby przed chwilą nic się nie stało. Patrzyłam na niego starając się opanować gniew. -Nie mów, że obchodzi cię jakaś kaleka z Ravenclawu. Proszę cię, nie zniżaj się do jego poziomu. -a ja go broniłam. Teraz już sama nie wiem co myśleć. -No Abigail decyduj się. Nie mamy zbyt dużo czasu.

-To nie jest takie proste...

-Zastanów się nie warto marnować szansy na prawdziwą przyjaźń dla takiego towarzystwa.

-No nie ma...

-To jak będzie? -chłopak wyciągnął do mnie rękę.

-Matt, sam sobie przeczysz. Powiedziałeś przed chwilą, że nie warto mieć takiego towarzystwa -chłopak patrzył na mnie jak na idiotkę. Tomi był nie mniej zdziwiony.

-Jesteś głupia czy tylko udajesz? -nic nie odpowiedziałam tylko pomogłam Tomiemiu wstać. Matt przewrócił oczami.

-Nie masz życia w tej szkole! -rzucił kiedy wychodzili z biblioteki.

Hogwart: Tylko Moje Czary (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz