21 marca 2016 | Niall
Resztę soboty spędziłem z Panem Malikiem łatając jego dach, w niedziele za to przeleżałem cały dzień. W poniedziałek, zamiast dosypiać gdy na zegarku był 4:49, ja myślałem.
Nie chciałem iść do szkoły. Naprawdę nie chciałem konfrontacji z tymi wszystkimi ludźmi oraz ich opinią o mnie.
Przewróciłem się na drugi bok i wbiłem wzrok w odsłonięte okno. Widziałem małe światełko przez las. W jednym z okien w domu Pana Malika paliło się światło. Wpatrywałem się w malutkie żółte światełko tak dokładnie widoczne w tej całkowitej ciemności.
Wtuliłem policzek w poduszkę i przymknąłem powieki.
Nie wiem czy czyjeś krzyki były rzeczywistością czy wytworem mojej wyobraźni, gdy zasypiałem.
- Niall! - mama walnęła w moje drzwi, a ja rozchyliłem niechętnie powieki. Spojrzałem na zegarek i jęknąłem cicho. 6:20 - Wstawaj!
- Źle się czuję - skłamałem. Mama natychmiast otworzyła drzwi i spojrzała na mnie jakby zirytowana tym, że znowu zachowuję się nie po jej myśli.
- Dobrze wiem, że symulujesz - warknęła - Za dziewięć minut widzę cię na dole jedzącego śniadanie - powiedziała grożąc mi palcem.
Wyszła z pokoju, a ja wyszarpałem sobie spod głowy poduszkę i przycisnąłem sobie do twarzy. Po paru sekundach wentylowania się odrzuciłem poduszkę w kąt pokoju i zszedłem z łóżka. Wziąłem świeże ubrania i zbiegłem na dół, z ulgą wchodząc do pustej łazienki. Wziąłem szybki prysznic, ubrany i, niestety, gotowy do szkoły usiadłem przy blacie w kuchni obok Sage.
Moja siostra siedziała jedząc kanapkę i wpatrując się w ekran telefonu. Również wziąłem sobie kanapkę i szybko ją zjadłem. Wziąłem mój plecak i wyszedłem z domu nie żegnając się z nikim. I tak wszyscy w moim domu mieli mnie gdzieś. Wsiadłem na rower i pojechałem do szkoły.
Gdy wszedłem do budynku, czułem na sobie wzrok mojego rocznika. Narzuciłem kaptur na głowę i starałem się to ignorować, ale mimowolnie spinałem się na dziury w moich plecach wypalane wzrokiem moich znajomych. Wiedziałem, że Sean wszystko rozpowiedział i wątpię by cokolwiek z tego było prawdą.
Podszedłem do swojej szafki i rozchyliłem z niedowierzaniem wargi widząc napis stworzony przy pomocy czerwonego sprayu.
- Dziwka - przeczytałem szeptem. Wyciągnąłem z plecaka chusteczkę i zacząłem wycierać napis, niestety nic to nie dało. Zacisnąłem usta starając się powstrzymać łzy. Otworzyłem więc po prostu szafkę i wyciągnąłem potrzebne podręczniki. Zatrzasnąłem skrytkę i odwróciłem się na pięcie. Zamarłem widząc dyrektora, który niezadowolony patrzył na drzwiczki mojej szafki.
- Nie podoba mi się to jak wygląda twoja szafka, Panie Horan.
- Nie ja to napisałem - potrząsnąłem głową coraz bardziej chcąc uciec z tej szkoły z płaczem.
- Ale Pan to zmaże - powiedział twardo i poczułem się prawie jak w domu przy matce - Proszę wziąć od woźnej detergenty. Ten napis ma zniknąć do końca dnia, inaczej będę musiał wyciągnąć konsekwencje. Szafki uczniów to wizytówka nie tylko ich, ale i całej szkoły.
Kiwnąłem słabo głową i odłożyłem plecak na podłogę. Dyrektor odszedł, a ktoś obok mnie wybuchł śmiechem. Naciągnąłem kaptur bardziej na głowie, licząc na to, że gdy ja nie będę widzieć tych ludzi, oni też nie będą widzieć mnie.
Wziąłem od woźnej jakiś środek czystości i wróciłem do swojej szafki. Zmarszczyłem brwi zauważając, że nie ma tu mojego plecaka. Odłożyłem butelkę z detergentem i ręcznik papierowy na ziemię i rozejrzałem się po korytarzu.
Było już parę minut po dzwonku, ale pierwszą lekcją był wf więc zamiast ćwiczyć wolałem od razu zająć się szafką. Korytarz był pusty. Na jego końcu dostrzegłem coś. Powoli ruszyłem w tamtym kierunku i podniosłem z podłogi mój zeszyt od matematyki. Metr dalej zobaczyłem podręcznik od biologi. Wszystkie moje zeszyty i książki tworzyły drogę wprost do śmietnika w którym leżał mój plecak.
Przełknąłem łzy i po prostu wyjąłem swoją własność z kosza. Wytarłem oczy rękawem bluzy i wróciłem na korytarz z moimi książkami. Zacząłem czyścić swoją szafkę szlochając cicho.
CZYTASZ
Neighbor [Ziall] ✔
FanfictionZayn był dziwnym, nowym sąsiadem, a z jego domu dochodziły co noc krzyki