11

3.2K 381 138
                                    

Zagryzłem mocno dolną wargę i naciągnąłem bardziej kaptur i tak przemoczonej bluzy. Ruszyłem biegiem przez las i wzdrygnąłem się, kiedy usłyszałem pierwszy grzmot. Przyśpieszyłem kroków i z ulgą wbiegłem na werandę Pana Malika. Zastukałem do drzwi drżąc już z zimna.

- Niall? - spytał zdziwiony otwierając drzwi.

- N-nie m-m-mam k-kluczy do d-domu - powiedziałem szczękając zębami - A-a n-n-nikogo n-nie ma. M-mogę..?

- Jasne - mruknął przesuwając się i wpuszczając mnie do domu. Zrzuciłem przemoczone trampki.

- P-przepraszam. P-po p-prostu nie m-miałem g-gdzie i-iść - wymamrotałem zdejmując bluzę.

- Nic się nie stało. Przyniosę ci ręcznik i coś suchego do ubrania - powiedział - Przed chwilą zrobiłem herbatę, stoi w kuchni, weź ją - ruszył po schodach na piętro, a ja trzęsąc się poszedłem po tą herbatę. Objąłem dłońmi kubek i upiłem łyk parząc sobie usta, ale przynajmniej rozgrzałem się minimalnie.

- Przebierz się w łazience - Pan Malik pojawił się nagle za mną, a ja wzdrygnąłem się przestraszony. Odstawiłem kubek i posłałem mu wdzięczny uśmiech i ciche dziękuję.

Kilka dni wcześniej pokazywał mi swój dom, więc bez problemu trafiłem do łazienki. Ściągnąłem z siebie mokre ubrania, które z cichym plaśnięciem upadły na podłogę. Zostałem w samych bokserkach i zacząłem wycierać się powoli.

Wziąłem do ręki czarną koszulkę i po obejrzeniu jej stwierdziłem, że będzie na mnie wisiała, biorąc pod uwagę to, że Pan Malik jest ode mnie wyższy i na pewno bardziej umięśniony. Narzuciłem na siebie materiał i nie wiedziałem czy płakać czy się śmiać, gdy zobaczyłem swoje odbicie.

Wciągnąłem na swój mały tyłek też szare dresy, które niestety ciągle mi spadały. Zawiązałem ciasno sznureczek w pasie i wziąłem do ręki swoje ciuchy.

Wyszedłem z łazienki i zamarłem słysząc Pana Malika rozmawiającego z kimś. Stanąłem na korytarzu. Nie chciałem podsłuchiwać, ale było to w pewien sposób silniejsze ode mnie.

- Nie mogę dzisiaj Sasha. Naprawdę przepraszam - usłyszałem głos Pana Malika przy drzwiach, trochę zagłuszany przez burzę.

- Tyle jechałam by nie mieć z tego nic? - dobiegł mnie zirytowany kobiecy głosik.

- Wynagrodzę ci to, obiecuję. Jutro?

- Ugh dobrze - mruknęła kobieta, chwilę potem był tylko trzask drzwi.

Wyszedłem niepewnie z ukrycia i spotkałem się z czekoladowymi tęczówkami Pana Malika. Uśmiechnął się do mnie lekko co odwzajemniłem.

- Suchy? - spytał biorąc ode mnie mokre ubrania. Kiwnąłem głową - Rozwieszę je.

- Dziękuję. Za ciuchy też - powiedziałem poprawiając spadające mi wciąż dresy. Pan Malik zaśmiał się widząc moje ruchy.

- Możesz iść do salonu. Jesteś głodny? - spytał gdy stałem w progu salonu. Przygryzłem dolną wargę i wzruszyłem ramionami, choć ciche burczenie w moim brzuchu mówiło samo za siebie. Pan Malik uśmiechnął się tylko lekko - Zaraz zrobię nam coś do jedzenia - powiedział i zniknął w korytarzu. Usiadłem na kanapie w salonie i wbiłem wzrok w swoje kolana.

Może piętnaście minut później, mężczyzna wszedł do salonu z dwoma talerzami i podał mi jeden z nich.

- Od razu mówię, że żaden ze mnie kucharz, ale się starałem - powiedział siadając na fotelu obok kanapy na której siedziałem ja. Wziąłem na widelec kęs jakby zapiekanki i wsunąłem do ust - Mam nadzieje, że nie masz problemu z jedzeniem mięsa czy czegokolwiek? Powinienem był spytać wcześniej. Tutaj jest szynka i..

- Lubię mięso - odparłem żując jedzenie - To jest świetne - powiedziałem szczerze.

- To świetnie, że ci smakuje. Spytałem o to mięso, bo nastolatkom w twoim wieku nie wiadomo co przychodzi do głowy. Jedni nie jedzą mięsa, jedni nie jedzą w ogóle - wywrócił oczami.

- Nie jestem jak ludzie w moim wieku - wymamrotałem kręcąc lekko głową - Zdecydowanie - dodałem przypominając sobie to jak zachowują się ludzie z mojej szkoły i jak mnie traktują. Dzisiaj ukradli moje spodenki na wf i spuścili w klozecie. Do tego wrzucili moje trampki na drzewo. Na szczęście mam dwie pary butów, jedne sportowe, jedne normalnie do chodzenia. W innym wypadku chodziłbym na boso po szkole.

- W porządku? Spochmurniałeś - zauważył Pan Malik jedząc powoli i przypatrując mi się uważnie.

- Ja.. Po prostu nie dogaduję się z rówieśnikami - wzruszyłem ramionami uśmiechając się słabo. Żaden z nas nie kontynuował tematu.

Po skończonym jedzeniu, Pan Malik dał mi koc i poduszkę. Proponował mi żebym spał w jego sypialni, ale nie chciałem aż tak wykorzystywać jego gościnności więc zdecydowałem spać na kanapie.

Tej nocy nie słyszałem żadnych krzyków.

Neighbor [Ziall] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz