09

3.1K 379 69
                                    

Zerwałem się z ostatniej lekcji, mimo iż wiedziałem, że będę miał przez to kłopoty w domu. Po prostu nie dawałem już rady w tej szkole. 

Jak tylko starłem napis z mojej szafki i poszedłem na drugą lekcje, czyli chemię, gdy wyszedłem z sali, moja szafka znów była pomazana. Ścierałem napis dwukrotnie, ale kiedy pojawił się za trzecim razem, nie wytrzymałem. 

Zabrałem swoje rzeczy i wyszedłem ze szkoły. Nie mogłem wrócić do domu, bo tata miał dzisiaj wolne i zaraz pewnie zadzwoniłby do mamy.

Spacerowałem chwilę po mieście aż dotarłem do fontanny. Patrzyłem na dzieci biegające wokół konstrukcji i chlapiące się wodą. Spojrzałem na miedzianą tabliczkę na fontannie. 

"Fontanna życzeń". Nigdy w coś takiego nie wierzyłem. Może przez to, że jako dziecko gdy chciałem wrzucić tam monetę i pomyśleć życzenie, oni powstrzymywali mnie mówiąc, że to wyłącznie marnowanie pieniędzy. Wygrzebałem z kieszeni pensa i spojrzałem w wodę. Mogłem zauważyć monety na dnie. Obróciłem pieniążek między palcami i zamknąłem powieki.

- Niech moje życie się zmieni - wyszeptałem do siebie i wrzuciłem monetę do wody.

- Niall? - Pan Malik dotknął mojego ramienia, a ja otworzyłem szeroko oczy. Odwróciłem się powoli do niego - Nie byłem pewien czy to ty, poznałem cię wyłącznie po butach - zaśmiał się cicho. Zerknąłem w dół na moje ubrudzone białe trampki i zarumieniłem lekko - Znowu alergia? - spytał patrząc na mnie.

- Co? - zmarszczyłem brwi.

- Masz opuchnięte oczy - odpowiedział Pan Malik, a mi dopiero po chwili przypomniało się, że gdy ostatni raz widział mnie w takim stanie, powiedziałem mu, że mam alergie.

- Taak - wymamrotałem - Co Pan tu robi? - spytałem chcąc zmienić temat. Wcisnąłem dłonie do kieszeni bluzy spoglądając na mężczyznę.

- Musiałem kupić farby - kiwnął na sklep do zaopatrywania się podczas remontów - I kilka innych drobiazgów. Jak wrócę oddam skrzynkę z narzędziami, kupiłem już nową - uśmiechnął się lekko.

- Super - kiwnąłem głową.

- Odwieźć cię? Miałem właśnie wracać.

- Właściwie powinienem wrócić do domu dopiero za około czterdzieści minut - powiedziałem powoli - Zerwałem się z lekcji - przygryzłem dolną wargę, żałując, że mu to powiedziałem. A co jeżeli wkopie mnie przed rodzicami?

- Buntownik - zaśmiał się - Możesz poczekać u mnie - zaproponował, a kąciki moich warg same uniosły się do góry. Dwadzieścia minut później Pan Malik parkował na swojej posesji - Napijesz się czegoś? - spytał. Potrząsnąłem głową.

- Ja po prostu posiedzę i poczekam aż będę mógł wrócić - uśmiechnąłem się siadając na schodkach jego domu. Mężczyzna usiadł obok mnie i rozejrzał się po swoim ogrodzie. Rośliny dopiero nabierały swoich kolorów.

- Kiedy mam ci pomóc z tą fizyką? - spytał nagle.

- Kiedy będzie miał Pan czas - wzruszyłem ramionami.

- Mam go teraz dużo. Rozglądam się za pracą w tym mieście. Przeprowadzka trochę namieszała mi w życiu - westchnął cicho - Ale dobrze mi to chyba zrobiło - wymamrotał - Zmiana otoczenia - zerknął na mnie i trącił mnie lekko łokciem z małym uśmiechem - Jutro korki?

- W porządku - oddałem uśmiech - Chyba będę już uciekał - powiedziałem wstając na równe nogi.

- Poczekaj, przyniosę ci skrzynkę z narzędziami.

Po chwili podał mi pudełko, a ja kiwnąłem głową.

- Więc do zobaczenia jutro - pożegnałem się i ruszyłem do domu. 

Gdy w końcu do niego dotarłem, zaniosłem skrzynkę do garażu. Z ciekawości czy może pewnego rodzaju nieufności, zajrzałem do środka by sprawdzić czy są wszystkie narzędzia. Komplety się zgadzały, ale moją uwagę przyciągnęło coś innego. Wziąłem do ręki śrubokręt. Zobaczyłem czerwone ślady na jego zaostrzonym końcu. Zmarszczyłem brwi patrząc chwilę na narzędzie i po prostu wytarłem go o koszulkę. Odłożyłem na miejsce tak samo jak potem skrzynkę. 

Neighbor [Ziall] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz