16

3.2K 354 117
                                    

26 marca 2016 | Niall

Obudziłem się koło południa i od razu spojrzałem na okno, jakby chcąc się upewnić, że to z wczoraj to nie był sen. Było zasłonięte tak jak je zostawiłem.

Wyszedłem z łóżka i ubrałem się. Zszedłem na dół, gdzie rodzina jadła śniadanie. Sage zachowywała się jakby wczorajszy wieczór nie miał miejsca i najnormalniej w świecie jadła płatki wpatrując się w komórkę.

- Po południu muszę iść do Zay- Pana Malika - powiedziałem do mamy nakładając sobie na talerz dwa naleśniki.

- Masz szlaban - mruknęła przed upiciem łyka kawy.

- Daje mi korki.

- Masz szlaban - powtórzyła dobitnie.

- I zagrożenie z chemii - warknąłem - Chyba chcesz żebym zdał? - prychnąłem.

- Możesz iść na góra trzy godziny - powiedziała i zerknęła na zegarek wiszący na ścianie - O piętnastej masz być z powrotem.

Kiwnąłem głową i wstałem od stołu po zjedzeniu zaledwie jednego naleśniki.

Wziąłem książki i wyszedłem z domu kierując się do Zayna. Całą drogę myślałem o wczorajszej rozmowie z Sage.

Zapukałem do drzwi Zayna jednak nikt mi nie otworzył. Stałem chwilę czekając. Nagle wrzasnąłem, gdy ktoś dotknął mojego ramienia. Spojrzałem w bok na szeroko uśmiechniętego Malika.

- Cześć - odezwał się rozbawiony.

- H-hej - wymamrotałem i przyjrzałem mu się. Na sobie miał czarne dresy i szarą koszulkę, która miejscami była mokra od potu - Biegasz?  - spytałem i miałem ochotę uderzyć głową we framugę. To przecież oczywiste.

- Tak - powiedział wyciągając spod wycieraczki klucz i otwierając drzwi. Wpuścił mnie do środka - Pójdę wziąć szybki prysznic, jestem cały mokry..

Ja już też.

Przygryzłem dolną wargę i kiwnąłem głową.

- Poczekaj na mnie. Pooglądać telewizję albo coś - wzruszył ramionami. Ruszył schodami na górę, a ja starałem się nie patrzeć na jego tyłek. Usiadłem na kanapie i sięgnąłem po pilot. Chciałem włączyć telewizor jednak on nie wykonywał mojej prośby.

- Co jest.. - wymamrotałem. Westchnąłem i wstałem. Wszedłem na górę - Zayn gdzie masz bat-

Urwałem widząc uchylone drzwi do jego sypialni. Zrobiłem krok do przodu by loc zajrzeć przez szparę. Wiem, że to złe, ale po prostu nie mogłem się powstrzymać.

Stał przy komodzie z ręcznikiem przewiązanym na biodrach, a drugim wycierał włosy i twarz.

Wpatrywałem się w idealne ciało mężczyzny czując jak robi mi się coraz bardziej gorąco. Idealnie wyrzeźbiony brzuch, wiele tatuaży. Wręcz marzyłem by paść przed nim na kolana.

Zrobiłem jeszcze jeden krok, a podłoga zaskrzypiała. Idiota.

Zayn spojrzał w stronę drzwi, jakby wprost na mnie. Wstrzymałem oddech mając nadzieję, że mnie nie zauważył. Ale mój oddech zamarł tak naprawdę, gdy poluzował ręcznik na biodrach tak, że upadł na podłogę przy jego stopach.

Widział mnie. Robił to z premedytacją co rusz zerkając na mnie ukrytego wciąż przy drzwiach.

Dokładnie wycierał swoje ciało, a ja myślałem, że oszaleję wpatrując się w niego jak w jeden z tych zakazanych filmów. Marzyłem żeby go dotknąć, poczuć.

Gdy naciągnął bokserki ja wycofałem się i zbiegłem na dół.

Zayn po chwili zszedł do mnie, ale nie wspomniał ani słowem o tym, że go podglądałem. Nie wiedziałem czy się cieszyć czy być trochę zawiedzionym.

Od autorki: Japierdziele jak gorąco. Chyba się roztapiam

Neighbor [Ziall] ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz