Rozdział 6 xD

774 72 13
                                    

Piękny Pamiętniku!

Nie umiem liczyć... Olać to. A więc:

Po tym jak wczoraj Ronald usiłował mi coś powiedzieć, byłem bardzo ciekawy o co mu chodziło. Jednak nigdzie nie mogłem go znaleźć, zresztą bardzo rzadko się i tak widujemy więc jakoś bardzo mnie to nie zdziwiło.
Ale może Undertaker będzie wiedział gdzie on jest? Poza tym od czasu sprawy z ciasteczkami nie widziałem się z nim, i przydałoby się go odwiedzić. No i Sebastiana też, I Willa... itp. Itd. ~ tak mniej więcej wyglądały moje poranne przemyślenia.

Najpierw postanowiłem odwiedzić Willa... dlaczego? Bo tak :D hyhyh

Wbiłem do jego gabinetu tak jak zwykle - najpierw lekkie naciśnięcie na klamkę a potem dwoma rękami otwieram z całej pety drzwi mówiąc 'motherfucker I'm awesome' lub też piszcząc 'ohh. .. Will... chyba słyszałem że mnie wołasz! - itp. a następnie kładę się na jego biurku rozwalając mu wszystkie papiery które na nim były, lub podbiegam do niego z zamiarem przytulenia i siadam mu na kolanach. Tak jest najczęściej, ale równie często wbijam do jego pokoju bardziej spontanicznie... typu 'z buta wjeżdżam' i robię gwiazdę na jednej ręce i podwójne salto w tył xD zależy jaki mam nastrój...

Po tym krótkim wstępie w jaki sposób można odwiedzać mr. Williama, przejdę dalej:

Wbiłem tym sposobem bardziej spontanicznym... a Will nawet na mnie nie spojrzał... Smutne... Siadłem na jego biurku ściągając mu okulary (tak wiem... tłumaczyłem przez pół rozdziału co najczęściej robię gdy do niego wchodzę a i tak zrobiłem inaczej xD I'm so sorry...) pierwsze słowa które usłyszałem to były:
- Do prawdy... Co ty odpierdalasz Grellu Sutcliff...? - powiedział ze swoją śmiertelną powagą... Ahh. ..! Ten chłodny wzrok!! I wyrwał mi z ręki jego okulary.
- Ja... tylko... - cholera... po co tak dokładniej tu przychodziłem?
- Tak więc jeżeli nie masz co robić to wypieprzaj... - o nie...!! Ja czułem że on mnie nienawidzi, ale nie sądziłem że moje przeczucia się kiedyś sprawdzą.
- Ale Will!! - krzyknąłem bo nie jestem przyzwyczajony żeby aż tak chamsko mnie wyrzucał... poczułem tylko lekki ból w ręce... Emm. .. stop! Czy przypadkiem nie mówi się 'w klatce piersiowej/sercu' czy jakoś tak? A nie sorry poprostu Will wbił mi swoje nożyczki shinigami do ręki... Wait?! What?!
Popatrzyłem na swoją zakrwawioną rękę. Szczerze to kocham widok krwi i wgl czerwonego koloru więc poprostu ją zlizałem xD hyhyh. Dobra, trudno idę... jeszcze tylko William zatrzymał mnie i wyciągnął nożyczki z mojej ręki a ja jęknąłem jednocześnie z bólu i przyjemności (prawdziwy masochizm). Pomńmy te dziwne zdarzenia.

Kolejny na mojej liście był Undertaker.

- No hej! - wszedłem do budynku, ale nikogo nie zastałem. Zobaczyłem tylko... ciasteczka... szatańskie ciasteczka! Z szatańskim nadzieniem! Mimo wszystko chciałem jedno wziąć, zrobiłem krok na przód i... zobaczyłem Ronalda!
- Siemka Ron! - wykrzyczałem z wielkim optymizmem nie wiedząc dlaczego.
- Tak więc... Grell... możemy pogadać? - widać że był zmieszany. Aż mi się go żal zrobiło...
- Jasne! - przypomniałem sobie jak wczoraj także chciał mi coś powiedzieć... cholera, a co jeśli on jest w ciąży i dlatego to takie ważne?! - Albo nie! Nie mów! - nie chcę spłacać alimentów...
Popatrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Dobra, nic, mów. - uprzytomniłem sobie że on jest facetem...
Już chciał mówić kiedy po pomieszczeniu rozległ się głośny śmiech.
- Undertaker? - zapytaliśmy jednocześnie.
- No nie, twoja stara... - mówił szarowłosy. No to fatycznie w związku z tym co powiedział to sprawa stała się niezbyt komfortowa...
- Serio?! -
- No nie, na niby... -
- Czy ty ciągle musisz odpowiadać sarkazmem? - zapytałem zirytowany.
- Tak, wyszło... - zachichotał cicho - Chcecie ciastko? - podał nam pudełko ciasteczek.
- Nie... po ostatnich wydarzeniach chyba sobie odpuszczę twoich ciastek... - westchnąłem, tak bardzo chciałem je zjeść!
- Ale Grell... chyba możesz zjeść jedno? - zachęcał Undertaker.
- A-ale... -
- Grell... tylko jedno... -
- Eeeeeee. .. -
Shinigami przybliżył się do mnie z pudełkiem słodyczy. Dla swojego dobra poprostu z tamtąd wyszedłem, podziękuję za te ciastka... ale one są takie pyszne!! Strzeliłem sobie w policzek żeby się ogarnąć.

Ok, kolejny punkt - Sebastian. Ahh. .. motyle w brzuchu... Omg... zapomniałem... Ronald...
Odwróciłem się z zamiarem ponownego wejścia do Undertakera aby pogadać z blondynem, ale gdy usłyszałem śmiech białowłosego to uznałem że już go nie uratuję... szatańskie ciasteczka! To wszystko przez nie!

A teraz Sebuś !!! Szybko pobiegłem do rezydencji Phantomhive abym zdążył przed 23:59 żeby uniknąć nieprzyjemności.

Postanowiłem wejść oknem, tak dla beki. Zastałem demona, który był akurat w trakcie zakładania swojej marynarki. Przyglądałem się mu tak dość długo aż nagle gdy miał się obrócić ktoś mnie pociągnął za mój płaszcz i spadłem z okna.
- William?! - zapytałem z wyrzutem.
- Zebrałeś może dusze na dzisiaj? - powiedział chłodnym głosem bez uczuć.
- Owszem. - skłamałem.
Shinigami wbił swoje nożyczki milimetr od mojej twarzy, na co ją jęknąłem.
- Idziemy Grell... - powiedział z nienawiścią w głosie i ciągnął mnie za włosy przez całą drogę do najbliższego człowieka któremu miałem za brać duszę. Tak się zakończył mój dzień.... W takim razie jutro czeka mnie chyba kolejna próba porozumienia się z Ronaldem.

~ Grell ♡

Pamiętnik Grella/Kuroshitsuji [Zawieszone Na Jakiś Czas]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz